Prolog
Siedziałam z zamkniętymi oczami na Kelly łóżku, słuchając jej pierdolenia o Chopinie. Myślałam o tym jak moja siostra z takim pierdoleniem na najlepszą średnią w szkole.
Otworzyłam oczy gdy pierdolenie siostry ucichło, i wtedy zobaczyłam tatę. Stał nade mną z wściekłą miną.
- Czemu nie zbierasz się na koniec roku? - zapytał poważnie.
- Bo tak idę - wskazałam na swoją białą koszulę i czarne dzwony.
Tata przewrócił oczami i wyszedł z pokoju Kelly.
- Deklu chodziło mu o włosy i ten cały makijaż - powiedziała zdenerwowana siostra.
Zignorowałam ją i poszłam do łazienki, nie słuchając jej biadolenia o tym żę mamy wyglądać identycznie. Będąc w łazience popatrzyłam na lustro co przywołało tysiąc nie chcianych myśl.
"czemu ja jestem zawsze ta gorsza?" "ta brzydsza?" "ta grubsza?" "ta głupsza?"
Przez następne kilka minut użalałam się nad sobą, a potem zaczęłam robić makijaż i układać włosy.
****
Gdy byłyśmy w szkole, każdy usiadł na swoje miejsce wspólnie z rodzicami, my również, tylko bez mamy.
Pani zaczęła wyczytywać imiona i nazwiska osób które miały przyjść po dyplomy.
- Najwyższą średnią w całej szkole ma Kelly Valenntay - powiedziała pani do mikrofonu, a moja siostra ruszyła na podest odebrać swój dyplon.
Cała szkoła biła dla niej brawo, a ja... a ja wyszłam z sali..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro