Rozdział 20 Możemy porozmawiać?
Piosenka jak i sam jej tekst wpełni pasuje do rozdziału, kocham ją ❤️❤️❤️
Cas usiadł na łóżku wzdychając, minęło kilka dni przez które Dean zachowywał się dziwnie, inaczej, jakby go unikał a jednocześnie szukał z nim kontaktu, nie pytał bo wiedział że Dean zbyt wylewny nie jest i nie powie co go dręczy, poczeka aż chłopak sam mu się zwierzy, a jak nie wytrzyma to zrobi mu przesłuchanie.
zerknął na szafkę nocną, jak zwykle zapomniał o wodzie, Wstał i wyszedł z pokoju kierując się prosto do kuchni.
Przy stole zastał Deana, Cas zmarszczył brwi, chłopak mówił do siebie ale bezgłośnie, jakby układał sobie rozmowę w głowie.
-Dean?
Szatyn odwrócił się w jego stronę z miną niewiniątka.
-Nie śpisz?
-Właśnie się kładłem ale zapomiałem wody.
Dean pokiwał głową i Wstał nagle poważniejąc.
-Ale nie masz już koszmarów? Wszystko w porządku?
Cas westchnął rozczulony, cały Dean, zawsze wszyscy byli ważniejsi od niego samego.
-Chyba powinienem spytać o to ciebie.
Dean zmarszczył brwi.
-Mnie? Nic mi nie jest.
Cas przekręcił oczami, ale Dean cały czas patrzył na niego czekając na odpowiedź.
-Nie, nie mam ich, dzięki tobie.
-Ja nic nie zrobiłem.
-Masz dowód zbrodni na swoim łuku brwiowym, można powiedzieć że skopałeś tyłek moim koszmarom.
Dean zaśmiał się pod nosem.
-Pozatym z tobą czuje ze nic mi nie grozi, więc nie musisz już ze mną spać.
Cas mimo że niechciał to musiał powiedzieć ostatnie zdanie, jego mary nocne zniknęły, więc Dean nie musiał już ich odpędzać, pozatym z każdą nocą w której zasypiał wtulony w Deana, z każdą nocą robił sobie nadzieję... Nadzieję na coś więcej. A przecież wiedział że na więcej liczyć nie może.
To było smutne ale taka właśnie była prawda, prawda z którą musiał się pogodzić.
Dean uśmiechnął się do niego i pokiwał głową podając mu szklankę wody, Cas nawet nie zauważył kiedy on zdążył to zrobić.
Podał mu ją tak że ich dłonie dotknęły się ze sobą. Dean przez chwilę patrzył mu w oczy, ale szybko się odsunął.
-Dobranoc Cas.
-Dobranoc Dean.
***
Cas przewrócił się kolejny raz na drugą stronę łóżka, nie mógł zasnąć, czegoś mu brakowało, a raczej kogoś...
Westchnął, brakowało mu tego przyjemnego ciepła i tego spokojnego oddechu, brakowału mu widoku Deana kiedy spał. Pokręcił głową, ale on był beznadziejny, całkowicie się od niego uzależnił, działał na niego jak światło na ćme.
Po chwili dalszych prób zaśnięcia usłyszał jak ktoś wchodzi do pokoju, następnie usłyszał ciche kroki a potem jak ktos władowuje mu się do łóżka.
Odwrócił się i zobaczył Deana ze swoją poduszką.
-Dean?
-U mnie łóżko jest niewygodne i... Zimno tam jest, nie będę spać w zimnie.
Cas pokręcił głową, oprócz tego że łóżka mieli takie same i że w całym domu było tak samo ciepło to mógłby mu uwierzyć.
-Jasne.
Posunął mu się na co Szatyn zareagował z małym zwycięskim uśmiechem.
Usadowił się obok niego, ale w dalszym ciągu czegoś brakowało, dopiero jak Brunet wtulił się w niego poczuł się komfortowo, spojrzał na Casa.
-No co? Mi też jest zimno, a nie będę spać w zimnie.
Dean zaśmiał się pod nosem i objął go ramieniem.
***
Następnego dnia Dean był cały w nerwach, nie wiedział z kim może porozmawiać o tym co się z nim ostanio dzieje. Domyślał się jak zareagowałby na to Sam "Jezu wkońcu! Powiedz mu i pogalopujcie w stronę tęczy!"
Pokręcił głową.
Co prawda jest też Charlie ale ona pewnie zareagowała w podobny jak i nie gorszy sposób. A on potrzebował rozmowy z kimś postronnyn, z kimś kto szczerze mu powie co ma robić i czy napewno czuje to co czuje.
Nie miał takich przyjaciół, oprócz Charlie, jedynym był Mark ale on jest u niego stracony, gdyby mu na nim zależało nie zrobiłby mu tego, zdrada to zdrada i koniec. Wtedy jeszcze myślał że kocha Kate.
Złapał się za głowę, uczucia nie są dla niego.
Spojrzał w stronę pokoju Casa, on wydawał się nie mieć takich problemów, umiał je rozwiązywać, kiedy był w związku ale czuł że to nie to, rozstali się i to był dobry wybór. Znał się na uczuciach, był mądry, i był jego przyjacielem...
Zagryzł wargę, to nie jest dobry pomysł, a co jeśli się domyśli? Może to i lepiej gdyby się domyślił, albo i nie?
Walnął się w czoło.
***
Dean siedział na łóżku Bruneta zastanawiając się jak z nim o tym porozmawiać, kiedy Cas robił coś na laptopie przy biurku.
Westchnął.
-Cas?
-Tak Dean?
-Możemy porozmawiać?
Brunet odwrócił się do niego.
-Coś się stało?
-Tak... Nie... Nie wiem.
Szatyn podrapał się po karku. Cas spojrzał na niego, Wstał i usiadł na łóżku posyłając mu serdeczny zachęcający uśmiech.
-Słucham.
-Mówiłeś że miałeś kiedyś dziewczyne...
-No tak ale co związku z tym?
-Skąd wiedziałeś że to to? Znaczy mam na myśli że no wiesz...
-Skąd wiedziałem że coś do niej czuje?
Dean pokiwał głową.
-Nie wiem, to się po prostu czuje, wiesz, chcesz spędzać z tą osobą jak najwięcej czasu, chcesz robić z nią wszystko, jesteś wpatrzony w tą osobę, i myślałem że przetrwamy wszystko. Widzisz na początku czułem to wszystko ale gdy minął miesiąc, zaczęliśmy się kłucić, wszystko zaczęło nam w sobie przeszkadzać, ja przestałem patrzeć na nią jak na ósme cudo świata, zrozumiałem że to było tylko zauroczenie, chwilowe.
-Wiec to nie było prawdziwe
-Było ale trwało bardzo krótko, szybko nasze drogi się rozeszły.
-Czyli lepiej nie ryzykować? Wiesz kiedy boisz się że przez to możesz kogoś stracić?
-Tego nie powiedziałem, zauroczenie jest chwilowe i wiesz zazwyczaj przechodzi, natomiast może przerodzić się w coś innego coś trwalszego, w miłość. Wtedy wszystko jest inaczej, czujesz się za nią odpowiedzialny, chcesz ją chronić, nie możesz znieść myśli że ta osoba mogłaby być z kimś innym, ale mimo tego jeśli byłaby szczęśliwa bez ciebie odsunąłbyś się. Cenisz szczęście tej osoby nade swoje. Po prostu cholernie ci na niej zależy.
Dean słuchał go w ciszy, rozumiejąc że do Kate czuł jedynie zauroczenie które minęło już w pierwszych tygodniach ich związku, później to już nie było to, natomiast do Casa... To było prawdziwe.
-Dean? Dlaczego mnie o to pytasz?
-Bo chyba czuje coś takiego, do takiej jednej osoby.
Cas udał że to wcale do niego nie trafiło, uniósł na niego wzrok.
-Do kogo? Jeśli mogę wiedzieć.
-Ymm do... Mojej przyjaciółki em nie znasz jej, ma blond wlosy... I no... Ja już pójdę. Dzięki za rozmowę.
Dean szybko usunął się z pokoju czując jak szybko bije mu serce. Oparł się o ścianę.
I co on miał teraz robić?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka 16.03.2019
Znowu wyszedł mi trochę dłuższy rozdział, mam nadzieję że wam się spodobał
Napiszcie z czego chcecie kolejny rozdział, dostosuję się 😁
Jak myślicie co Dean zrobi teraz?
A i mogę wam zdradzić że w kolejnych rozdziałach pojawią się osoby na które niektórzy z was na pewno czekali i nowa postać wiecie może kto? Czekam na teorie😏😏
Do następnego
Adios!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro