Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13 Mogę Pojechać Z Tobą

Kiedy Dean się ubrał i wstępnie otrząsnął po tym... Ekhem... Dziwnym poranku.

Postanowił wraz z Casem wkońcu udać się nad jezioro, przecież po to tu przyjechali.

Wzięli kilka rzeczy i ruszyli.

Cas przez całą (dość krótką) drogę, próbował ogarnąć co tam się stało, i co się z nim dzieje, ale ciężko było się skupić gdy owy Szatyn cały czas coś mówił i uśmiechał się do niego, gdyby nigdy nic.

Może nie powinien tak tego analizować.

W końcu nic się takiego nie stało.

-Cas? Słuchasz mnie?

-Co? Tak tak

Dean podniósł brew.

-Wątpię, mówiłem że za chwilę będziemy na miejscu.

-O to dobrze.

Cas uśmiechnął się.

Dean spojrzał na niego i zrobił to samo.

-Jutro muszę pojechać do Kate, nie wiem czy to dobry pomysł.

-Weźmiesz swoje rzeczy i wyjdziesz.

-Wiesz co? Myślę że te rzeczy to tylko pretekst, ale może przesadzam, nie wiem.

-Przekonasz się jak tam pojedziesz.

-Ta, tylko nie mam najmniejszej ochoty tam jechać.

-Jeśli chcesz... Mogę pojechać z tobą...

Cas niepewnie zapytał.

Dean spojrzał na niego i uśmiechnął się.

-Dzięki

-Nie ma za co.

****

Kiedy znaleźli się nad wodą Cas rozłożył się na pomoście aka kładce.

Usiadł na kocu a kiedy obrócił się do Deana, momentalnie tego pożałował.

Szatyn ściągał bluzkę, i Cas nie mógł się powstrzymać przed twierdzeniem że robiąc to wyglądał seksownie.

Miał ochotę pacnąć się w łeb.

Odwrócił wzrok.

Byli tu sami, las który znajdował się dookoła jeziora nadawał klimatu, niebo które odbijało się na tafli wody było niebieskie, idealnie niebieskie.

Poczuł jak Dean siada obok niego.

-Pięknie tu prawda?

-Tak, cieszę się że mnie tu zabrałeś.

Dean uśmiechnął się.

-Proszę bardzo.

Szatyn położył się i zamknął oczy.

Tego właśnie potrzebował.

Ciszy, spokoju... No i Casa obok, jego towarzystwo było jak najbardziej wskazane.

Polubił go, bardzo go polubił.

Na początku myślał że zostaną najwyżej kumplami, natomiast teraz, Cas to najlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miał i jakiego kiedykolwiek będzie mieć.

-Cas?

-Tak?

-Cieszę się że tu ze mną jesteś.

Cas uśmiechnął się i położył obok niego.

****

Po godzinie Dean wstał i podszedł na krawędź kładki usiadł na niej i zamoczył nogi.

Woda nie była zimna.

Chwilę tak posiedział poczym podszedł do Casa który dalej leżał.

-Cas wstawaj.

-Gabe jeszcze pięć minuuut

Dean zmarszczył brwi.

-Kim jest Gabe?

Cas otworzył oczy i po chwili zaśmiał się z siebie.

-Nie gadajmy o tym wybryku natury.

Dean pokręcił głową, dalej zastanawiając się kim jest ten cały Gabe.

-Woda jest w miarę ciepła, idziesz się kąpać?

-Nie wiem

-No dawaj, w końcu po to tu przyjechaliśmy, to tak samo jakby pojechać do Dinseylandu i nie skorzystać z żadnej atrakcji.

-Nie lubię takich atrakcji.

-Tak samo jak horrorów, a jednak je oglądasz.

-Bo ty je lubisz, to się nazywa poświęcenie.

-No już nie marudź, chodź

Dean zszedł z pomostu i zanurzył nogi.

Cas natomiast usiadł tam gdzie wcześniej siedział Dean, gdzie tak jak on zamoczył nogi.

Szatyn po chwili gdy wstępnie przyzwyczaił się do wody, szybko zanurzył się i podpłynął do Casa.

-I jak?

-Mówiłem nie jest zimna, a ty nie cwaniakuj tylko tu złaź.

-Nie jestem co do tego pomysłu zbytnio przekonany.

Dean pokręcił głową.

-Więc nie zejdziesz?

-Raczej nie.

Winchester uśmiechnął się i po chwili złapał Casa za nogi pociągając w swoją stronę.

Brunet krzyknął i wleciał do wody, a kiedy się wynurzył spojrzał na Deana z mordem w oczach.

-Zabije.

Dean zrobił niewinną minkę.

-Mnie?

-A widzisz gdzieś innego pacana siedzącego w wodzie?

Dean zaśmiał się.

-Taak widzę.

Brunet podpłynął do niego i ochlapał go wodą.

-Ej!

Dean wypluł wodę, nawet nie zdążył nic powiedzieć kiedy dostał kolejną porcję.

Szatyn zanurkował i podpłynął do Casa łapiąc go za biodra, wynurzając się złapał go tak że Brunet nie miał jak ruszać rękami.

-Jeśli się przez ciebie utopie to będzie to twoja wina.

-Nie utopisz się, przecież cię trzymam.

Cas dopiero po chwili zrozumiał jak blisko siebie się znajdują, ich klatki piersiowe się dotykały, a ręce Winchestera delikatnie jeździły po jego plecach.

I Boże te zielone oczy, z bliska były jeszcze piękniejsze.

Wzrok mimowolnie zjechał na jego pełne usta...

Odwrocił wzrok.

Dean wpatrywał się w niego w jak obrazek, w te oczy których teraz nie mógł dalej podziwiać.

Nie wiedział co się z nim dzieje.

Ale wiedział że czuje się tak pierwszy raz w życiu

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siemka 03.02.2019

Miał być wczoraj ale nie wyszło XD a moja autokorekta która ciągle zmieniała mi Wodę na Wódę też nie pomagała, mam oficjalnie pijaną autokorekte.

Heh szykujcie się na trochę akcji w następnym rozdziale 😁

Mam nadzieję że rozdział się spodobał i nie nudzicie się za bardzo ❤️

Piszcie z czego chcecie rozdział 💕

Do nastpnego

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro