Rozdział 24 Wkurzajcy Łoś
Cas chcąc przewrócić się na drugą stronę łóżka, zleciał na podłogę, jęknął przeciągle czując nasilający się ból głowy, dopiero kiedy otworzył oczy zrozumiał że nie spadł ze swojego kochanego łóżka a z kanapy, najlepsze w tym wszystkim było to że za cholerę nic nie pamiętał.
Kiedy wkońcu się podniósł, zauważył Deana siedzącego przy stole w kuchni, przeglądającego coś na laptopie, podszedł w jego stronę zostając odrazu zauważony przez szatyna.
-Co śpioszku?
-Która jest godzina?
-Dochodzi piętnasta.
-Dlaczego nic nie pamiętam?
-Cięzko coś pamiętać będąc zalanym w trupa.
-Jak bardzo źle było? -westchnął siadając naprzeciw.
-Hmm powiedzmy że odwalałem gorsze rzeczy będąc pijanym.
-To znaczy?
-To znaczy że oprócz odwiedzenia Charlie, rzucania we mnie kapciami i wyzywania mnie od parów było całkiem spoko.
Cas spojrzał na niego i że zrezygnowaniem położył głowę na stół.
-A no i stwierdziłeś ze mnie nie lubisz żeby za chwilę powiedzieć mi że mnie uwielbiasz. Co swoją drogą było całkiem urocze.
-Chyba raczej chciałeś powiedzieć żałosne.
Dean zaśmiał się pod nosem, podniósł się i ruszył do szafki by zaraz wyciągnąć z niej tabletki przeciwbólowe i przygotować szklankę wody.
-Kiedy masz kaca musisz dużo pić - postawił przedmioty na stole obok chłopaka, wracając na swoje miejce.
-Dziękuje. Myślisz że Charlie nie jest na mnie zła? No wiesz za tą akcję. - zapytał wyciagając z opakowania tabletkę.
-Z tego co widziałem, dobrze się bawiła
-Nie dobijaj mnie. - popił lekarstwo, spoglądając na Deana.
-I nie patrz tak na mnie.
-Tak? To znaczy jak?
-Widze i czuję że wewnętrznie się ze mnie śmiejesz, nie potrafisz opanować tego uśmieszku.
-Nie no, gdzie tam.
-Yhym jaasne.
-Ja po prostu uśmiecham się na twój widok, bo bardzo cię lubię.- uśmiechnął się.
-Jeśli czuje się tak jak wyglądam to nawet nie chce patrzeć w lustro.
-Wyglądasz uroczo.
Dean dopiero po chwili zorientował się że powiedział to na głos, automatycznie odwrócił wzrok. Może i powinien właśnie tak mówić, nie odwracać wzroku, prawić komplementy, szukać dotyku, ale dla niego to było za dużo, za bardzo się stresował, za każdym razem miał wrażenie że Cas może się przestraszyć, pomyśleć coś nie tak, i... i zwyczajnie się od niego oddalić, a przecież chce się do niego zbliżyć, nie na odwrót. Chyba musi pogadać z Jo.
Jego rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Cas skrzywił się i złapał za głowę.
-Dean błagam, idź i otwórz zanim łeb mi odpadnie.
Szatyn pokrecił głową kierując się w stronę drzwi. Nie zdążył całkiem ich otworzyć kiedy do środka wpadł Sam.
-Sam?
-Nie, królewna Śnieżka.
Dean przewrócił oczami.
-Nie mogłeś zadzwonić że wpadniesz?
-Właśnie nie, bo najprawdopodobniej zostawiłem u ciebie telefon.
-Byłeś u mnie przedwczoraj i skapnąłeś się dopiero teraz?
-Widzisz dopiero co wytrzeźwiałem.
Dean posłał mu pytające spojrzenie.
-Byłem wczoraj wieczorem u Charlie i tak jakby zabalowaliśmy, mówiła że był u niej Cas, tylko pijany, szkoda że nie został godziny dłużej, pilibyśmy razem.
-Cas ma kaca więc bądź cicho.
-Dobrze dobrze, nie martw się.
Razem poszli do kuchni ale nie zastali tam bruneta.
-Siadaj zrobię ci kawę.
***
Cas kiedy zobaczył swoje odbicie w lustrze miał ochotę skoczyć przez okno, zrezygnowany wziął prysznic po którym czuł się znacznie lepiej, zresztą tabletki które dał mu Dean też zaczynały działać przez co jego głowa nie bolała tak jakby zaraz miała odpaść. Później poszedł do pokoju, przebrał się w zwykłą koszulkę i jeansy, kiedy wyszedł usłyszał dwa głosy, całkiem zapomniał że ktoś dzwonił do drzwi.
-Sprawdz pod kanapą, może ci wypadł kiedy składałeś matrymonialne propozycje mojej lampie. -zaśmiał się
-A może byś się zamknął?
Sam usiadł na kanapie po chwili zauważając swój telefon pod poduszką.
-Mam!
-Cóż za spostrzegawczość łosiu.
-Turlaj orzecha wiewióro.
Dean już miał mu wybić z głowy to głupie przezwisko kiedy zauważył Casa.
-O Cas, jak się czujesz?
-Lepiej.
Spojrzał na Sama.
-Dzień dobry.
-Cześć.
Dean zerknął na nich.
-Cas to jest Sam mój młodszy brat, Sam to jest Cas mój współlokator.
-Jakbym nie wiedział- mruknął do siebie młodszy.- Miło cię poznać Cas.
-Mi również jest miło.
-Dean dużo mi o tobie opowiadał.
Szatyn odrazu posłał Samowi morderczy wzrok mówiący "Ani mi się waż"
-Nie ważne, oglądniemy jakiś film?
***
Dean patrzył z niedowierzaniem na Sama i Casa, którzy już od dwóch godzin komentowali i śmiali się jak naćpane małpy z wybranej wcześniej komedii. Wiedział że się polubią ale nie że aż tak, wogóle nie zwracali na niego uwagi.
Kiedy Cas poszedł do toalety, Sam odrazu odwrócił się do Deana.
-Wyjdz za niego.
-Jesteś głupi.
-Spokojnie, pomogę ci.
-Czy ty słyszysz co ja mówię?
Usłyszeli że Cas wraca.
-Zdaj się na mnie - szepnął
Dean posłał mu dziwne spojrzenie.
Kiedy Cas podszedł do kanapy, Sam w ostatniej chwili podstawił mu nogę tak że brunet potknął się i wylądował prosto na Deanie, i wszystko było by dobrze gdyby Dean nie czuł ręki na swoim udzie, ciepłego oddechu na swojej szyi i cholernej klatki piersiowej na swojej. Brunet delikatnie się podniósł spoglądając na chłopaka pod nim, na te piękne zielone oczy które teraz patrzyły na niego rozszerzone, nie napewno mu się zdawało.
-Przepraszam - wyszeptał
-Nic się nie stało.
Dean nie panował nad sobą kiedy jego wzrok spadł na wargi Casa, nie obchodziło go też to że Sam patrzy na niech z telefonem w ręce i wielkim uśmiechem.
Nie wiedział ile czasu minęło kiedy ocknął się i wstał pospiesznie czując że zaraz zapadnie się pod ziemię, jeszcze raz przeprosił Deana i usiadł jak najdalej niego, bawiąc się palcami.
-Słodka byłaby z was para.
Dean już nawet nie wiedział który raz spojrzał na Sama z mordem w oczach.
-No co? Błagam was patrzyliście się na siebie dobre trzy minuty, wiem bo zdążyłem włączyć stoper.
-Co zrobiłeś?
-I zrobiłem wam zdjęcie.
-Sam zaraz mnie coś trafi, usuń to.
-Jeśli chcesz mogę, ale wysłałem już do Charlie, a ona napewno wyśle mi spowrotem.
Dean spojrzał na Casa który wyglądał jakby z miejsca miał wtopić się w kanapę i już w niej zostać, chociaż musiał przyznać że zawstydzony Cas to uroczy Cas.
-Zamknj się Sam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No Heej 01.05.2019
Tak wiem jestem śmierdzącym leniem
Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał
Napiszcie z czego chcecie kolejny rozdział na jutro :)
Do następnego
Adios!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro