Rozdział 13 Mogę Pojechać Z Tobą
Kiedy Dean się ubrał i wstępnie otrząsnął po tym... Ekhem... Dziwnym poranku.
Postanowił wraz z Casem wkońcu udać się nad jezioro, przecież po to tu przyjechali.
Wzięli kilka rzeczy i ruszyli.
Cas przez całą (dość krótką) drogę, próbował ogarnąć co tam się stało, i co się z nim dzieje, ale ciężko było się skupić gdy owy Szatyn cały czas coś mówił i uśmiechał się do niego, gdyby nigdy nic.
Może nie powinien tak tego analizować.
W końcu nic się takiego nie stało.
-Cas? Słuchasz mnie?
-Co? Tak tak
Dean podniósł brew.
-Wątpię, mówiłem że za chwilę będziemy na miejscu.
-O to dobrze.
Cas uśmiechnął się.
Dean spojrzał na niego i zrobił to samo.
-Jutro muszę pojechać do Kate, nie wiem czy to dobry pomysł.
-Weźmiesz swoje rzeczy i wyjdziesz.
-Wiesz co? Myślę że te rzeczy to tylko pretekst, ale może przesadzam, nie wiem.
-Przekonasz się jak tam pojedziesz.
-Ta, tylko nie mam najmniejszej ochoty tam jechać.
-Jeśli chcesz... Mogę pojechać z tobą...
Cas niepewnie zapytał.
Dean spojrzał na niego i uśmiechnął się.
-Dzięki
-Nie ma za co.
****
Kiedy znaleźli się nad wodą Cas rozłożył się na pomoście aka kładce.
Usiadł na kocu a kiedy obrócił się do Deana, momentalnie tego pożałował.
Szatyn ściągał bluzkę, i Cas nie mógł się powstrzymać przed twierdzeniem że robiąc to wyglądał seksownie.
Miał ochotę pacnąć się w łeb.
Odwrócił wzrok.
Byli tu sami, las który znajdował się dookoła jeziora nadawał klimatu, niebo które odbijało się na tafli wody było niebieskie, idealnie niebieskie.
Poczuł jak Dean siada obok niego.
-Pięknie tu prawda?
-Tak, cieszę się że mnie tu zabrałeś.
Dean uśmiechnął się.
-Proszę bardzo.
Szatyn położył się i zamknął oczy.
Tego właśnie potrzebował.
Ciszy, spokoju... No i Casa obok, jego towarzystwo było jak najbardziej wskazane.
Polubił go, bardzo go polubił.
Na początku myślał że zostaną najwyżej kumplami, natomiast teraz, Cas to najlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miał i jakiego kiedykolwiek będzie mieć.
-Cas?
-Tak?
-Cieszę się że tu ze mną jesteś.
Cas uśmiechnął się i położył obok niego.
****
Po godzinie Dean wstał i podszedł na krawędź kładki usiadł na niej i zamoczył nogi.
Woda nie była zimna.
Chwilę tak posiedział poczym podszedł do Casa który dalej leżał.
-Cas wstawaj.
-Gabe jeszcze pięć minuuut
Dean zmarszczył brwi.
-Kim jest Gabe?
Cas otworzył oczy i po chwili zaśmiał się z siebie.
-Nie gadajmy o tym wybryku natury.
Dean pokręcił głową, dalej zastanawiając się kim jest ten cały Gabe.
-Woda jest w miarę ciepła, idziesz się kąpać?
-Nie wiem
-No dawaj, w końcu po to tu przyjechaliśmy, to tak samo jakby pojechać do Dinseylandu i nie skorzystać z żadnej atrakcji.
-Nie lubię takich atrakcji.
-Tak samo jak horrorów, a jednak je oglądasz.
-Bo ty je lubisz, to się nazywa poświęcenie.
-No już nie marudź, chodź
Dean zszedł z pomostu i zanurzył nogi.
Cas natomiast usiadł tam gdzie wcześniej siedział Dean, gdzie tak jak on zamoczył nogi.
Szatyn po chwili gdy wstępnie przyzwyczaił się do wody, szybko zanurzył się i podpłynął do Casa.
-I jak?
-Mówiłem nie jest zimna, a ty nie cwaniakuj tylko tu złaź.
-Nie jestem co do tego pomysłu zbytnio przekonany.
Dean pokręcił głową.
-Więc nie zejdziesz?
-Raczej nie.
Winchester uśmiechnął się i po chwili złapał Casa za nogi pociągając w swoją stronę.
Brunet krzyknął i wleciał do wody, a kiedy się wynurzył spojrzał na Deana z mordem w oczach.
-Zabije.
Dean zrobił niewinną minkę.
-Mnie?
-A widzisz gdzieś innego pacana siedzącego w wodzie?
Dean zaśmiał się.
-Taak widzę.
Brunet podpłynął do niego i ochlapał go wodą.
-Ej!
Dean wypluł wodę, nawet nie zdążył nic powiedzieć kiedy dostał kolejną porcję.
Szatyn zanurkował i podpłynął do Casa łapiąc go za biodra, wynurzając się złapał go tak że Brunet nie miał jak ruszać rękami.
-Jeśli się przez ciebie utopie to będzie to twoja wina.
-Nie utopisz się, przecież cię trzymam.
Cas dopiero po chwili zrozumiał jak blisko siebie się znajdują, ich klatki piersiowe się dotykały, a ręce Winchestera delikatnie jeździły po jego plecach.
I Boże te zielone oczy, z bliska były jeszcze piękniejsze.
Wzrok mimowolnie zjechał na jego pełne usta...
Odwrocił wzrok.
Dean wpatrywał się w niego w jak obrazek, w te oczy których teraz nie mógł dalej podziwiać.
Nie wiedział co się z nim dzieje.
Ale wiedział że czuje się tak pierwszy raz w życiu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemka 03.02.2019
Miał być wczoraj ale nie wyszło XD a moja autokorekta która ciągle zmieniała mi Wodę na Wódę też nie pomagała, mam oficjalnie pijaną autokorekte.
Heh szykujcie się na trochę akcji w następnym rozdziale 😁
Mam nadzieję że rozdział się spodobał i nie nudzicie się za bardzo ❤️
Piszcie z czego chcecie rozdział 💕
Do nastpnego
Adios!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro