Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Od autorki: Dziękuję za 1K wyświetleń dla I Just Wanna Be Good For You💕

Dzień otwarty, czyli dzień w którym rodzice i opiekunowie mogli odwiedzić w ośrodku swoje dzieci, wypadł w drugim tygodniu mojego mieszkania w poprawczaku. Przez radiowęzeł ktoś wywołał moje imię bym udał się do wejścia do swoich rodziców.

Wcisnąłem dłonie w kieszenie błękitnej bluzy na suwak, widząc moją mamę w jej ulubionym czarnym płaszczu i jak zawsze idealnie upiętych włosach. Nie uśmiechali się, ja też nie.

- Hej - odezwałem się, jednak odpowiedział mi wyłącznie wymowny wzrok taty. Jego niebieskie oczy przebiegały po otaczających go dzieciakach czekających na rodziców - Chodźcie - westchnąłem ruszając w kierunku korytarza, w którym znajdowała się moja sypialnia. Otworzyłem drzwi zauważając Zayna siedzącego na łóżku z książką. Uniósł powoli swoje brązowe oczy na mnie i moich rodziców stojących za mną, po czym powoli zamknął książkę, którą okazało się „To" Stephena Kinga, by minąć nas w drzwiach owijając się bardziej czarnym swetrem.

Moja mama niechętnie zrobiła parę kroków wewnątrz pomieszczenia, siadając na moim łóżku zakładając nogę na nogę. Zawsze uważałem, że jest przepiękna, wciąż taka była i mimo lat jej uroda nie przemijała, jednak teraz bił od niej chłód. Tata przystanął obok mamy wpatrując się we mnie.

- U mnie dobrze - powiedziałem, by przerwać ciszę. Po co tu przyszli skoro nie chcieli ze mną rozmawiać? Spojrzeli na mnie, a mama zmarszczyła idealnie wyregulowane brwi - Dzięki, że pytacie. Jem, czasami uda mi się nie zaspać na śniadanie..

- Rodzice Kevina chcą go odłączyć - moja matka weszła mi w słowo. Nie mrugnąłem, nie zacisnąłem warg. Nie obchodził mnie on. Mimo to, na dźwięk jego imienia, dłonie schowane w kieszeniach ścisnąłem w pięści.

- Nie pytałem - wyszeptałem patrząc prosto w oczy kobiety, która mnie urodziła i która się mnie wstydziła.

- Jeżeli go odłączą-

- Mam go gdzieś mamo! - zawołałem - Zasłużył sobie na to!

Dyszałem wpatrując się w nią. Czy nie powinna mnie wspierać? Martwić się i chcieć bym był lepszy? Więc czemu mówiła tylko o chłopaku, przez którego tu jestem?

- Przestań zachowywać się jakby to co zrobiłeś było niczym - wysyczała unosząc się z miejsca - Gdy go odłączą, staniesz się mordercą Niall - powiedziała, a jej przytłaczające spojrzenie ścisnęło mnie za gardło. Czułem jak rośnie w nim gula, dusząca mnie powoli - A my nie będziemy wspierać mordercy - dodała, odpowiadając na moje niezadane pytanie.

Wpatrywałem się w nią, by uśmiechnąć się lekko do kobiety, która powinna kochać mnie bezgranicznie.

- Więc wyjdźcie.

Mama mrugnęła tylko raz, odsuwając się ode mnie. Tata ułożył dłoń na jej szczupłej talii, prowadząc ją do drzwi, nawet się na mnie nie oglądając. Trzasnęli drzwiami, a ja stałem wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą siedziała moja mama. Podszedłem do drzwi, uchylając je. Moich rodziców już nie było, jednak przy ścianie, obok drzwi, na podłodze siedział mój współlokator wciąż czytając książkę. Zerknął na mnie i wstał z ziemi otrzepując dresy.

- Szybko Wam poszło - powiedział wchodząc znów na swoje łóżko. Wzruszyłem tylko ramionami, grzebiąc w szufladzie z ubraniami wyłącznie by zająć czymś ręce.

- A twoi? Rodzice czy opiekunowie? - spytałem nie odwracając się. Była to jedna z dłuższych konwersacji moich i Zayna. Zwykle wymienialiśmy pojedyncze słowa. I tylko gdy musieliśmy.

- Nikt do mnie nie przyjdzie, nigdy nie przychodzą - odparł, uświadamiając mi, że ja również zostałem sam. Bez moich idealnych rodziców, marzących by ich syn nie był taką porażką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro