Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 2

Nasze pierwsze spotkanie:

Był rok 2010, a ja właśnie siedziałem na jednej z mniej wygodnych sof czekając, aż usłyszę dźwięk wywoływanego przez jednego z ochroniarzy mojego imienia. Wierciłem się na zajmowanym miejscu co chwilę spoglądając na unieruchomiony zegar ścienny, który przekręcał wskazówki tak wolno, że mógłbym przysiąc, on po prostu chciał abym zaoszczędził czas. Pomieszczenie było pełne ludzi. Od starszych do najmłodszych. Miałem dziewiętnaście lat, choć czułem się dużo młodszy. Grzywka opadała na moje marszczące się czoło, przez co moja ręką musiała nieustannie ją poprawiać. W jednej z rąk trzymałem swój numer. Numer który przydzielili mi przed wejściem. Na trzymanej plakietce widniały cyfry: 155204. Literowałem każdą cyfrę w pamięci próbując opanować emocje.

- Skarbie, wszystko będzie dobrze – upewniała mnie moja mama, co chwilę dodając mi otuchy – Tylko się nie stresuj, dobrze?

Jednak jej słowa nie dawały mi pełnej gotowości do wyjścia na scenę i wyśpiewania im jakiegokolwiek utworu przed jury. Poczułem, że muszę się uspokoić. Kilka metrów ode mnie były drzwi prowadzące do męskiej toalety. Bez wahania pozdrowiłem mamę i ruszyłem ku ciężkim, szarym drzwiom. Pomieszczenie były dość jasne z masą luster rozmieszczonych tuż nad nieco innymi umywalkami. Nie miały one wklęsłej misy, zamiast tego woda wyciekająca z kurka rozprzestrzeniała się po płaskiej powierzchni blatu i skapywała do jednej z niżej zamieszczonych srebrnych rur. Byłem zwykłym chłopcem z Doncaster, więc takich luksusów w rodzinnym mieście nie zastałem.

Kilka chwil potem postanowiłem wejść do jednej z kabin. Gdy załatwiłem wszystkie potrzeby otworzyłem kabinowe drzwi na roścież słysząc jak z lekkim plaskiem się o coś obijają. Szybko wyjrzałem z ubikacji aby rozpatrzeć sytuację. Zauważyłem chłopaka, który podpiera drzwiczki dużą dłonią, aby te zapewne nie walnęły go w twarz. Miał kręcone włosy, duże, zielone tęczówki, a jego twarz zdobił zadziorny uśmieszek oraz dwa lekkie rumieńce.

- Hi! - odezwał się pierwszy ze spojrzeniem wbitym w moje morskie oczy.

- Oops! - palnąłem chcąc wyrazić zakłopotanie tym, że mógłbym nie chcący uderzyć go drzwiami.

''Hi'' i ''Oops!'', dwa zwykłe słowa, a początek czegoś wielkiego. Chociaż gdybyśmy nie znaleźli się w jednym zespole, to może te dwa słowa nie miałyby żadnego znaczenia. Kto wie? Ale i tak cieszę się, że powiedziałem to jedno, puste, ale wypełnione troską słowo – Oops!

Tak oto wyglądało nasze pierwsze spotkanie. Na szczęście los dał nam te szansę i umieścił razem w tym zespole.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro