Przykładowe prace - 3 "Magia alkoholu"
Ada zamknęla drzwi swojego biura. Przekręciła klucz w zamku i wrzuciła go do zapełnionej po brzgi, skórzanej torebki.
Właśnie skończyła pracę. Lubiła ją. Kontakt z ludźmi, sztuka reklamacji - czuła się jak ryba w wodzie.
Trzydziestolatka powoli schodziła po schodach. Na parterze koło recepji zatrzymała ją sekretarka.
- Pani Adrianno! - wykrzyknęła swym słodziutkim głosem. Ubrana w obcisły żakiecik i za krótką spudniczkę. Na palcach miala neonowe tipsy. - To pan Miłosz Kołowidz - za jej plecami stanął barczysty mężczyzna. - Będzie z panią współpracował i dzielił biuro.
- A tak... - powiedziała zmieszana. - Coś pani wspominała... - podeszła powoli do mężczyzny. - W takim razie, witam nowego wspólnika!
Recjepcjonistka posłała im krzywy uśmiech swoich wyszminkowanych ust i zniknęła gdzieś na zapleczu.
Ada ruszyła w stronę wyjścia, ale zatrzymał ją męski głos.
- Może... - zaczął. - Wpadlibyśmy razem do baru? No wiesz, zanim zaczniemy razem pracować, warto byłoby się trochę poznać...
- Pijus... - szepnęła pod nosem. - Może i morderca... - dodała. - Zgoda - oznajmiła pewnie.
Wyszli z budynku i ruszyli chodnikiem, idąc obok siebie. Po kilku zakrętach dotarli do podbliskiego baru. Weszli do środka i usiedli przy stoliku.
Podeszla do nich kuso ubrana kelnerka i zapytała:
- Co podać?
- Poproszę tego - Ada wskazala drinka na karcie menu.
- Lubisz to? - zapytał Miłosz.
- Nie wiem, wzięłam najdroższy - posłała mu spojrzenie z ukosa.
- Mówię o twojej pracy - uśmiechnął się lekko.
- Jasne... Praca w biurze mi odpowiada. A ty? Pracowałeś już kiedyś w tej branży?
- Nie. Po studiach porzuciłem te plany, jednak teraz ponownie chcę je zrealizować.
Kobieta kiwnęła głową.
- A co robiłeś do tej pory?
- Podróżowałem - wzruszył ramionami.
- Gdzie? - ciągnęła dalej temat.
- No wiesz... Po świecie...
- Ale gdzie dokładnie? Podróżowałeś sam czy z kimś?
- Sam.
Kelnerka podeszła do ich stolika i postawiła przed nimi zamówione wczesniej napoje.
- Nasze zdrowie! - stuknęli się kieliszkami.
Adrianna pociągnęła łyk ze swojej szklanki.
- Ile masz lat? - zapytała ni z tego ni z owego.
- A na ile ci wygladam? - spojrzał na nią podejrzliwie.
- Hmmm... Taki dobrze wygladający trzydziestolatek...
- Postarzasz mnie - zaśmiał się.
- Ile? - omiotła go wzrokim od dołu do góry.
- Dwadzieścia osiem - spuścił głowę. - A Ty?
- Kobiet o wiek się nie pyta - rzuciła mu zalotne spojrzenie.
- Często tu przychodzisz?
- Nigdy - na jej twarzy zagościło zakłopotanie.
- Nie lubisz czy nie masz odpowiedniego towarzystwa? - wbił w nia wzrok swoich bursztynowych tęczówek.
- To i to.
- Mhm... - mruknął.
- A ty?
- Czasem się zdarzy...
- Co rozumiesz mówiąc "czasem"? - przeszyła go swym spojrzeniem.
- Wiesz... Przez jakiś czas nie miałem roboty... Jakoś trzeba było to przetrwać - zaczął skubać brzeg karty menu. - Ale jednak się pozbierałem i wyszedłem na ludzi.
- Miałeś problem z alkoholem? - zapytała bezpośrednio.
- Powiedzmy...
Urwali rozmowę. Nie odzywali się więcej. Popijając kolejne drinki opróżniali swoje kieszenie.
. . .
Adrianna leżała na łóżku hotelowym, a Miłosz stał nad nią rozpinając swoją białą koszulę.
Wszystko co wydarzyło sie tamtej nocy odeszło w niepamięć.
Zadziałała magia alkocholu.
Może i tak było lepiej...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro