Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przykładowe prace - 2 "Zbrodnia pod gwiazdami"

Macy stanęła przed budynkiem, do którego będzie uczęszczać przez najbliższe kilka lat.

Wzięła głęboki wdech i pełna mieszanych uczuć weszła do środka.

Setki uczniów przechodziło korytarzami. Czerwone szafki, baner witający pierwszoklasistów.

Wszystko było obce.

Mimo tego dziewczyna brnęła przed siebie ze spuszczoną głową, poszukując sali, w której miała mieć lekcje.

Zderzyła się z kimś. Wpadła w czyjeś ramiona, dzięki ktorym nie upadła.

- Przepraszam... - szepnęła.

- Spokojnie, nic się nie stało - usłyszała głęboki głos nad sobą. Uniosła delikatnie głowę. Tuż przed nią stał wysoki brunet. Jego ciemne, falowane włosy opadały na czekoladowe oczy. Blada twarz w okolicach nosa była usiana malutkimi piegami. Usta wygiął w przyjaznym uśmiechu, uwydatniając dołeczki w kącikach.

- Nate - wyciągnął w jej stronę rękę.

- Macy - uścisnęła jego dłoń.

- Pierwsza klasa? - spytał.

- Ta... - westchnęła.

- Ja też, pójdziemy razem?

- Chętnie - posłała mu promienny uśmiech.

Całą drogę do klasy spędzili rozmawiając. Opowiadali o sobie, swoich zainteresowaniach oraz planach na przyszłość.

. . .

Lekcje minęły bardzo szybko.

Macy i Nate opuścili budynek szkoły, gdzie chłopak zapytał:

- Jesteś głodna?

- Ja zawsze jestem głodna.

Chłopak parsknął śmiechem.

- Zabawna jesteś.

Macy tylko przewróciła oczami i ruszyła naprzód.

- Pójdziesz ze mną na obiad?! - wykrzyknął.

- Tak, tylko się pośpiesz! - rzuciła, stojąc kilka metrów przed nim.

- A co, śpieszysz się gdzieś? 

- Wiesz, nie mam czasu do stracenia! - oddaliła się o kolejne kilka kroków. - Idziesz, czy nie?!

- Ładna i pyskata - szepnął pod nosem.

Po krótkim spacerze dotarli do McDonalda. Zamówili po porcji frytek i usiedli przy stoliku pod oknem.

- Smacznego - powiedział cicho Nate.

- Smacznego - odpowiedziała Macy, zajadając sie swoją porcją.

Zjedli w milczeniu.

Słońce powoli mijało linię horyzontu.

- Odprowadzę cię - oznajmił po skończonym posilku.

- Dzieki, ale dojdę sama - odrzekła i wyszła z lokalu.

Nate wybiegł za nią i złapał za nadgarstek.

- Chodź, pokażę ci jeszcze jedno miejsce - po czym pociagnął ją w stronę zachodzącego słońca.

Doszli na zieloną polanę. Usiedli pod drzewem. Dookoła zrobiło się ciemno. Światło dawały jedynie gwiazdy i księżyc na niebie.

Usiedli obok siebie na zimnej trawie wpatrując się w krajobraz miasta nocą.

- Pięknie tu, prawda? - Nate westchnął. - To moje ulubione miejsce w Drew.

- Pięknie - rzuciła Macy. W jej oczach odbijały się światła budynków na przeciwko.

- Twój tata musi być złodziejem. Ukradł wszystkie piękne gwiazdy i ukrył w twoich oczach... - powiedział rozmarzonym głosem.

- Ile lasek już złapałeś na ten tekst? - zapytała zirytowana.

- Jesteś pierwsza.

- Mam się czuć wyróżniona?

Delikatnie musnął jej dłoń. Drugą ręką objął ją w tali i przyciągnął do siebie. Dotknął jej ust i pocałował.

Zmieszana Macy wplotła palce w jego włosy pogłębiając pocałunek.

Czy trzeba było ich ukarać?

Byli tylko niewinnnymi dziećmi, które dały się ponieść uczuciom.

Ukarać mogą ich tylko gwiazdy - jedyni obserwatorzy ich zbrodni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro