Przykładowe prace - 2 "Zbrodnia pod gwiazdami"
Macy stanęła przed budynkiem, do którego będzie uczęszczać przez najbliższe kilka lat.
Wzięła głęboki wdech i pełna mieszanych uczuć weszła do środka.
Setki uczniów przechodziło korytarzami. Czerwone szafki, baner witający pierwszoklasistów.
Wszystko było obce.
Mimo tego dziewczyna brnęła przed siebie ze spuszczoną głową, poszukując sali, w której miała mieć lekcje.
Zderzyła się z kimś. Wpadła w czyjeś ramiona, dzięki ktorym nie upadła.
- Przepraszam... - szepnęła.
- Spokojnie, nic się nie stało - usłyszała głęboki głos nad sobą. Uniosła delikatnie głowę. Tuż przed nią stał wysoki brunet. Jego ciemne, falowane włosy opadały na czekoladowe oczy. Blada twarz w okolicach nosa była usiana malutkimi piegami. Usta wygiął w przyjaznym uśmiechu, uwydatniając dołeczki w kącikach.
- Nate - wyciągnął w jej stronę rękę.
- Macy - uścisnęła jego dłoń.
- Pierwsza klasa? - spytał.
- Ta... - westchnęła.
- Ja też, pójdziemy razem?
- Chętnie - posłała mu promienny uśmiech.
Całą drogę do klasy spędzili rozmawiając. Opowiadali o sobie, swoich zainteresowaniach oraz planach na przyszłość.
. . .
Lekcje minęły bardzo szybko.
Macy i Nate opuścili budynek szkoły, gdzie chłopak zapytał:
- Jesteś głodna?
- Ja zawsze jestem głodna.
Chłopak parsknął śmiechem.
- Zabawna jesteś.
Macy tylko przewróciła oczami i ruszyła naprzód.
- Pójdziesz ze mną na obiad?! - wykrzyknął.
- Tak, tylko się pośpiesz! - rzuciła, stojąc kilka metrów przed nim.
- A co, śpieszysz się gdzieś?
- Wiesz, nie mam czasu do stracenia! - oddaliła się o kolejne kilka kroków. - Idziesz, czy nie?!
- Ładna i pyskata - szepnął pod nosem.
Po krótkim spacerze dotarli do McDonalda. Zamówili po porcji frytek i usiedli przy stoliku pod oknem.
- Smacznego - powiedział cicho Nate.
- Smacznego - odpowiedziała Macy, zajadając sie swoją porcją.
Zjedli w milczeniu.
Słońce powoli mijało linię horyzontu.
- Odprowadzę cię - oznajmił po skończonym posilku.
- Dzieki, ale dojdę sama - odrzekła i wyszła z lokalu.
Nate wybiegł za nią i złapał za nadgarstek.
- Chodź, pokażę ci jeszcze jedno miejsce - po czym pociagnął ją w stronę zachodzącego słońca.
Doszli na zieloną polanę. Usiedli pod drzewem. Dookoła zrobiło się ciemno. Światło dawały jedynie gwiazdy i księżyc na niebie.
Usiedli obok siebie na zimnej trawie wpatrując się w krajobraz miasta nocą.
- Pięknie tu, prawda? - Nate westchnął. - To moje ulubione miejsce w Drew.
- Pięknie - rzuciła Macy. W jej oczach odbijały się światła budynków na przeciwko.
- Twój tata musi być złodziejem. Ukradł wszystkie piękne gwiazdy i ukrył w twoich oczach... - powiedział rozmarzonym głosem.
- Ile lasek już złapałeś na ten tekst? - zapytała zirytowana.
- Jesteś pierwsza.
- Mam się czuć wyróżniona?
Delikatnie musnął jej dłoń. Drugą ręką objął ją w tali i przyciągnął do siebie. Dotknął jej ust i pocałował.
Zmieszana Macy wplotła palce w jego włosy pogłębiając pocałunek.
Czy trzeba było ich ukarać?
Byli tylko niewinnnymi dziećmi, które dały się ponieść uczuciom.
Ukarać mogą ich tylko gwiazdy - jedyni obserwatorzy ich zbrodni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro