9. ,,Nie jedz tyle bo przytyjesz"
Schodząc na dół zauważyłam tatę Kastiela który siedział i czytał gazetę.
Nie było by to dla mnie nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że było po 22.
C: Nie idzie pan jeszcze spać?
TK: Em.. zaraz będę się kładł. - spojrzał na mnie i szczerze uśmiechnął. Podeszłam do stolika i wzięłam butelkę wody. -
TK: Mogę cię o coś spytać?
C: Tak jasne.
TK: Co myślisz o moim synie ?
C: - Okej... Takiego pytania się nie spodziewałam. Oczy wyszły mi z orbity, kto normalny pyta się o takie rzeczy?! Chciałam powiedzieć że Kastiel jest idiotą, ale to byłby zły pomysł -
Em... Jest naprawdę... Miły. - skrzywiłam się sama nie wierząc w to co właśnie powiedziałam, mężczyzna to zauważył i wybuchł głośnym śmiechem-
TK: Tak... On jest "miły" - zaznaczył ostatni wyraz dalej się śmiejąc- Dziękuję za odpowiedź.
C: Proszę.- powiedziałam zmieszana- Dobranoc.
Idąc na górę usłyszałam jakieś szepty z Kastiela pokoju, bez zawahania weszłam do pomieszczenia. Jego mama i on umilkli a ja przeszywałam ich morderczym spojrzeniem. Kobieta wyminęła mnie i puściła mi oczko, nie ogarniam jej.
K: To co kładziesz się? - poklepał miejsce obok siebie na łóżku-
C: Jeszcze nie.
K:Czemu?
C: Im później się położę tym krócej będę tam leżeć- powiedziałam z uśmiechem siadając na obrotowym krześle -
K: Boisz się mnie ? - spoważniał -
C: Co? Nie jasne że nie. - obróciłam się do o koła -
K: Nie wierze ci. Jeśli mówisz prawdę to chodź tu.
C: Ech.. - wstałam i posłusznie usiadłam obok niego.-
K: Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się -
C: Wykiwałeś mnie ? Prawda?
K: Nie ja tylko sprytnie zmanipulowałem całą sytuację- poruszył brwiami -
C: Pfff. Dobra idę spać. - zabrałam mu pól kołdry i położyłam się na bok -
K: No weź! - krzyknął poirytowany-
C: - nie miałam zamiaru się odzywać do momentu jak nie zaczął mnie łaskotać- KURWA !!! PRZESTAŃ! - krzyczałam pomiędzy śmiechem-
K: Teraz dalej masz zamiar iść spać?
- obrócił mnie na plecy i siadł na mnie żebym nie mogła się ruszyć-
C: Okej okej... Poddaje się- mówiłam dysząc. Chłopak pochylił się nad moją twarzą i uśmiechnął się - Możesz zejść? Do lekkich nie należysz. - mówiłam szczerząc się-
MK: Cleo masz tu- spojrzała na nas zmieszana - Oj oj chyba przyjdę później . - zaczęła chichotać-
C: - zwaliłam Kastiela z siebie i podeszłam do kobiety- Dziękuję- wzięłam od niej kołdrę i małą poduszkę-
K: Nie musiałaś, ona już prawie spała.
MK: Jakoś nie widziałam - powiedziała przez uśmiech i wyszła z pokoju zamykając drzwi.
Odłożyłam rzeczy na łóżko i chciałam się położyć-
K: Mam pomysł.
C: Jaki?
K: Poopowiadaj mi coś o sobie.
C: Nie. Dlaczego mam o sobie opowiadać? Kiedy ja o tobie prawie nic nie wiem.
K: Ty też będziesz mogła zadać mi pytania.
C: No dobra...
K: Tylko odpowiadamy szczerze.
C: Spoko... - zawahałam się chwile. -
K: Okej zaczynaj. - siedliśmy po turecku na przeciwko siebie. -
C: Ulubione jedzenie?
K: Serio? Ech... Hamburger. Ulubiony rodzaj muzyki?
C: Pop/Rock . Ulubiony instrument?
K: Gitara elektryczna - wskazał palcem na gitarę stojącą w kącie, wcześniej jej nie zauważyłam. -
Jak się czułaś jak twój były cię zdradził? - zawahał się -
C: - spodziewałam się tego pytania-
Nijak wiedziałam o tym od miesiąca, wtedy nie zależało mi na nim tak bardzo. Obecnie go nienawidzę, to jasne, ale przynajmniej jestem pewna, że jeszcze przez pewien czas nie będę go widzieć.
K: Czemu?
C: On siedzi w więzieniu- podrapałam się za kark-
K: Za co?
C: Kastiel nie chcę o tym gadać- spuściłam głowę. -
K: Zrobił ci coś?
C: Jakbym ci powiedziała że chciał mnie zabić mogłabym nie odpowiadać dalej na to pytanie?
K: Teraz już nie możesz się wycofać.
C: Nie lubię rozmawiać o przeszłości...
K: Ja też, ale czasami trzeba.
C: Po co? Żeby przypominać sobie co zrobiło się źle, że jest się nikim i że straciło się ludzi na których kiedyś nam zależało?
K: Żeby wyciągnąć z tego jakąś lekcje. - spojrzał na mnie poważnie-
C: Nigdy, naprawdę nigdy nie myślałam, że będą z tobą rozmawiać na ten temat.
K: A widzisz? - uśmiechnął się-
C: Nie dasz mi spokoju prawda?
K: Nie.
C - westchnęłam - Trudno, ale nie powiem ci. Nie jestem, że tak powiem w stanie o tym gadać. Jeszcze nie teraz.
K: Okej. Jak będziesz w stanie to mnie poinformuj.
C: Zmęczyła mnie ta rozmowa idę spać.
K: Dobrze teraz ci pozwolę mała.
Było już po 23.
Wsadziłam się pod kołdrę i standardowo obróciłam się na bok, czułam oddech Kastiela na szyi ale przyzwyczaiłam się już do tego.
Nie za bardzo mogłam zasnąć i to nie tylko dlatego że Kas dyszał przy moim uchu, ale przez tą rozmowę.
Myślałam że wszystko mam za sobą, i nie będę musiała do tego wracać.
W końcu nie łatwo jest powiedzieć komuś, że jest się adoptowanym.
A raczej znalezionym i przygarniętym.
Nie lubię o tym myśleć, uważam że skoro moi biologiczni rodzice mnie nie chcieli to pewnie mnie nie kochali.
Nie mam zamiaru się nad sobą użalać, życie wystarczająco dało mi w kość.
Ale co zrobić byłam mała i głupia. Chodź nie żałuje, że w wieku 8 lat uciekłam z sierocińca, dzięki temu poznałam obecnych rodziców którzy naprawdę mnie kochają i dbają o mnie.
Z tą myślą w końcu udało mi się zasnąć
*
Obudziłam się po czym spojrzałam na Kastiela który spał z otwartą buzią.
Zaśmiałam się cicho i wstałam tak aby go nie obudzić, była dopiero 7:02 .
Z chęcią zrobiłabym sobie dzisiaj wolne, ale już za dużo przeskrobałam w tej szkole... Pocieszająca myśl że jest piątek, weekendu początek.
Zeszłam na dół do kuchni, i widząc mamę Kasa która przy muzyce tańczy i robi śniadanie stanęłam w pól kroku i chciałam się wycofać.
Na moje nie szczęście wpadłam na sylwetkę Kastiela.
K: Gdzie uciekasz ?
C: Nie chce jej przeszkadzać. - wskazałam na dalej tańczącą kobietę-
K: Ja pierdole co za wstyd...
C: Ej! Twoja mama ma ruchy - mrugnęłam do niego i podeszłam do lady gdzie krzątała się jego rodzicielka. Koboeta widząc mnie podskoczyła i spaliła się rumieńcem - Niech pani nie przestaje, dobrze pani idzie.
MK Proszę cię... Ja się tylko wygłupiam - zaśmiała się-
C: To ja powygłupiam się z panią. - stanęłam obok niej i biorąc do ręki łyżkę zaczęłam mieszać masę na naleśniki bujając się w rytm muzyki.
Kobieta przestała się krępować i dołączyła do mnie.
Spojrzałam na Kastiela który z wytrzeszczonymi oczami przyglądał się całej sytuacji. Machnęłam do niego ręką na znak żeby do nas dołączył, ale podkręcił głową na znak sprzeciwu.
Zabijając go wzrokiem podeszłam do niego i pociągnęłam go za rękę dalej bujając się w koło własnej osi. Chłopak uległ i zaczął kręcić mną piruety śmiejąc się przy tym.
TK: Czy tylko ja w tym domu jestem, normalny ? - spytał z rozbawieniem w głosie wchodząc do kuchni. Mama Kasa wyłączyła muzykę i spoważniała, a ja z chłopakiem nie mogliśmy złapać oddechu przez śmiech. -
K: Sądzę że to rodzinne - mówił oddychając głośno. -
TK: Przypomnę ci, że Cleo nie należy do naszej rodziny .
MK: Jeszcze nie - wtrąciła się kobieta i mrugnęła do mnie -
C: To ja może pójdę się ubrać a wy porozmawiajcie sobie - podniosłam ręce w geście obrony i wyszłam z kuchni. -
MK: Uwielbiam tą dziewczynę - usłyszałam kiedy wchodziłam po schodach mimowolnie się uśmiechając -
Ubrałam się w :
(Bez czapki)
Schodząc na dół widziałam że Kastiel był już gotowy. Zazdroszczę chłopakom że wystarczy im 3 minuty na zebranie się, oszczędzają na tym sporo czasu.
Chłopak siedział przy stole razem z rodzicami i zajadał naleśniki z dżemem. Posłałam im leki uśmiech i dosiadłam się do nich.
Mój wzrok powędrował w stronę nutelli jednym ruchem wzięłam ją i zaczęłam smarować nią naleśnika.
K: Nie jedz tyle, bo przytyjesz . - uśmiechnął się cwanie -
C: Może pójdzie w cycki - wyszczerzyłam się oblizując nóż -
K: Już za późno, teraz nic ci nie pomoże.
C: A ja wierze w cuda - odłożyłam nutelle na miejsce -
Rodzice Kasa wymienili się spojrzeniami i w ciszy skończyliśmy jeść śniadanie. Podziękowałam za posiłek i razem z Kasem zbieraliśmy się do wyjścia. Chłopak poszedł na górę po torbę a ja czekałam na niego przy drzwiach.
MK: Cleo?
C: Tak - odwróciłam się w stronę kobiety -
MK: Wiem że Kastiel czasami ci dokucza .
C: Tak "czasami" - podkreśliłam ostatnie słowo uśmiechając się -
MK: Ale mam dla ciebie coś - podała mi małą kartkę w kształcie zdjęcia - To będzie dla ciebie takie zabezpieczenie gdyby zaczynał przeginać .
( Zdjęcie małego Kasa w stroju różowego misia xd )
C: - spojrzałam na zdjęcie i zaczęłam się śmiać -
K: Co cię tak śmieszy ? - spytał schodząc po schodach a ja włożyłam zdjęcie do kieszeni w spodniach -
C: Twoja mama opowiedziała śmieszny dowcip.
K : - spojrzał na mnie podejrzliwie - Okej teraz to ja jestem kurwa więcej niż pewny, że coś kombinujecie, bo ona nie potrafi opowiadać żartów .
C: Oj przestań... - przewróciłam oczami - Chodź - złapałam go za rękaw skórzanej kurtki i wyszłam z domu żegnając się z jego rodzicami -
Szliśmy w ciszy przez 10 minut, aż w końcu dotarliśmy do budynku szkoły.
Idąc korytarzem wzrok ludzi powędrował w naszą stronę co mnie już w cale nie dziwi. Naprawdę można się do tego przyzwyczaić.
Podeszłam do swojej szafki i włożyłam do niej książki, Kastiel zrobił to samo 1 rząd dalej.
R: Cześć kochana - rzuciła mi się na szyję-
C: Cześć. Co to za przywitanie?
R: Można powiedzieć że mam dobry humor.
C: A mogę wiedzieć z jakiej racji?
R: Aj... Bo mój chłopak Leo chcę mi zrobić dziś wieczorem niespodziankę i nie mogę się doczekać!
C: Aaaa i wszystko jasne . - zamknęłam szafkę. -
Al(Alexy): Hej dziewczyny.
CiR: Cześć- powiedziałyśmy w tym samym czasie -
Al: Widziałyście tą laskę co chodzi po szkole?
C: Mógłbyś sprecyzować?
Al: No... Ma białe włosy, wysoka, ubrana była w granatowy krótki top, krótkie spodenki i buty na koturnie.
C: - Ten opis pasuje mi do Nicki, ale jeśli to ona to muszę ją szybko znaleźć za nim zacznie gadać o mnie- Gdzie ostatnio ją...
K: Cleo znalazłem jakąś twoją koleżankę. - wtrącił się i wskazał na dziewczynę -
N(Nicki): Cześć gwiazdeczko ! - rzuciła mi się na szyję-
C: Co ty tu robisz ?! - odsunęłam się od niej -
N: Mam źle wieści.
C: Domyślam się, ale powiedz.
N: Nadszedł czas po 3 latach wyrównać rachunki.Musisz wrócić. - powiedziała poważne a mi nogi zrobiły się jak z waty. -
C: Czyli muszę stąd wyjechać. - posmutniałam -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Opowiadanie ZAWIESZONE
Chwilowo brak czasu :-: nagle wszyscy sobie uświadamiają że nie mają ocen w dzienniku -_-
Tak wiem jestem Polsatem xd
W następnej części wszystko wyjaśnię ;p
Przepraszam za:
- wszelkie błędy
- powtórzenia ( niekiedy były celowe )
- i za inne ortograficzne nie dociągnięcia :/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro