Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Wyganiasz mnie?

Siedzieliśmy tak z dobrych 20 minut i gadalislśmy o głupotach, przy okazji zamawiając pizze. Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi wstałam z miejsca biorąc odpowiednią sume i podchodząc do drzwi, wraz z ich otworzeniem dostałam lekkiego zawiedzenia.

- Ech... spodziewałam się kogoś innego... -westchnełam na co gość się zaśmiaił-

- Ta kasa to dla mnie? - spytał żartobliwie Kastiel.

- Jeśli masz ze sobą jedzenie to czemu nie? - uśmiechełam się i weszłam do środka a chłopak podążył za mną.

- Elooo -powiedział uśmiechnięty Alexy - Robimy piżamówke, łapiesz się?

- Wiesz przygotowałem się trochę na to inaczej -zaśmiał się i wyciągnął z plecaka czteropak piwa, na co prychnelam.

- Mogłam się po tobie tego spodziewać - powiedziała Rozalia odkładając telefon a dzwonek zadzwonił po raz drugi. -

- Jedzenie - uśmiechnełam się i wstałam odbierając pizze i płacąc należną sume. Wracając postawiłam pudełko na stoliku, a nastepnie poszłam po talerze rozdając je każdemu.

-To co chcecie potem robić? -spytał czerwonowłosy otwierając piwo-

- Mnie nie pytaj ja tego nie planowałam- wymamrotałam jedząc kawałek -

-Potem się zobaczy -odpowidział Alexy.

Po zjedzeniu całej pizzy i wypiciu we czwórke jednego czteropaka piwa postanowiliśmy wyjść na plaże. Było już ciemno, co nie jest czymś oszałamiającym o godzinie 22. Idąc brzegiem rozmawialiśmy o głupotach gdy w pewnym momencie Alexy lekko popchnął Rozalie przez co prawie upadła, Kastiel poszedł w jego ślady tylko trochę w inny sposób. Wziął mnie do góry i przeżucił sobie przez ramie idąc w kierunku wody.

- Jeśli mnie kurwa wrzucisz, to cię zajebie! -Krzyczałam i biłam go po plecach-

- Nie wrzuce pod jednym warunkiem - powiedział z satysfakcją w głosie -

- Jakim kurwa? -niemal, że wysyczałam -

-Pojedziesz ze mną jutro w pewne miejsce. - stanął przy brzegu -

- Żebyś mnie do lasu wywiózł! Jeszcze czego!

- Okej -powidział i nie wachając się wrzucił mnie do wody, pierwszy raz się ciesze, że nie mam ze sobą telefonu.

- Nie żyjesz... - powiedziałam wstając i odrzucając do tyłu mokre włosy- Lepiej kurwa uciekaj - powiedziałam mróżąc oczy i wykręcając spód mokrej bluzy.

Już po chwili Kastiel biegł przed siebie, wie że nie jestem groźna, ale jak chce to potrafię kopnąć gdzie trzeba, żeby zabolało, a w tym momencie właśnie to miałam w planach. Biegałam tak za nim przez jakiś czas, aż zdyszana uznałam, że zaatakuje gdy nie będzie się spodziewał.

Wróciłam wolnym krokiem do idących przy brzegu Alexyego i Rozali. Było mi dość chłodno przez temperature jak i przez mokre ubrania które przylegały mi do ciała. Dopiero po jakiś 5 minutach wspaniałomyślny Kastiel przez którego prawdopodobnie będe zdychać z gorączki raczył Do nas wrócić.

-Jak tam mokry piesku?- czerwonowłosy poczochrłał mnie po głowie -

-Zimno... -mruknełam zakładając ręce na piersi a po chwili już czułam dodatkowy materiał na ramionach-
- To i tak nic nie da bo jestem cała mokra- westchnełam i szłam dalej, a z każdym krokiem byłam bardziej senna -

- W takim razie wracajmy już -odezwał się Alexy i jedynie mu przytaknełam po czym od razu ruszyliśmy do mnie. Bedąc na miejscu porzegnałam się ze wszystkimi, uznaliśmy, że kiedy indziej zrobimy nocowanie z czego bardzo się cieszyłam bo nie miałam ochoty na dalsze towarzystwo. Przebrałam się, wysuszyłam ubrania jak i włosy, szybko wskakując do łóżka oraz bojąc się co będzie jutro.

Ostatecznie obudziłam się z mokrym od potu czołem i uczuciem ciepła. Powoli podniosłam się do siadu sprawdzając godzinę, super nie nastawiłam budzika pomijając, że miałam sporo wiadomości.

01:17
Mama: Zasiedzieliśmy się u ciotki wrócimy po południu.

9:48
Kastiel: Mała gdzie jesteś?

10:23
Ja: W domu nie czuje się najlepiej.

Kastiel: Wpadne po szkole

Ja: Po co?

Kastiel: Nie udawaj, że się nie stęskniłaś. Dobra lece bo mi suka od matmy zabierze telefon, uważaj na siebie dziewczynko

Mimowolnie uśmiechnełam się na jego wiadomość i zeszłam na dół wziąć jakieś leki na przeziębienie. Podczas wsypywania proszku na gorączke telefon zaczął wibrować a na ekranke pojawił się nieznany numer. Po chwili wachania odebrałam połączenie.
-Slucham?- spytałam z lekką chrypką, ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi- Bardzo śmieszne - prychnełam pod nosem i rozłączyłam się zalewając proszek wodą i wypijając całą zawartość kubka.

Gdzieś koło godziny 13 rodzice wrócili do domu zastając mnie w salonie oglądającą telewizje.

- Ooo a ty w domu?- spytała zdziwiona mama wchodząc do środka i kładąc torebkę na blacie.

- Tak, przeziębiłam się -westchnełam

- Rozumiem... em chcemy z tobą porozmawiać, ale to potem jak wyzdrowiejesz - uśmiechneła sie lekko i poszła na góre.

I w sumie tak jak napisał, tak zrobił bo po 15 zadzwonił dzwonek a słysząc niezadowolny głos taty powoli wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi witając się z Kastielem i wpuszczając go do środka, rzuciłam się z powrotem na swoje miejsce a chłopak zajął miejsce obok.

- No to co ci? - spytał zarzucając nogi na mały stolik przed nim-

- Jeju... Chora jestem przez to, że wczoraj wrzucileś mnie do wody...

-Ooooo biedna -zaśmiał się i poczochrał mnie po włosach- chcesz lekcje w zamian?

-Nie... nie będe brać lekcji -powiedziałam z lekką chrypką-

-A teraz proszę żebyś już szedł.

-Wyganiasz mnie?- spytał udając obrażonego - Nie masz ochoty na towarzstwo?- objął mnie ramieniem

- Mam ochotę na pączki - mruknełam rozmarzona- No ale... ide spać a ty możesz już iść - wstałam z kanapy i już po chwili zostałam pociągnięta w przeciwną strone lądując na jego kolanach-

-Kupić ci pączka?

- Nie dzięki jeszcze zwymiotuje...

- Dobrze to leć spać mała - przytaknełam, a ten pocałował mnie w policzek, przez co spojrzałam na niego zdziwiona i stwierdziałam-

-Paliłeś... - zmróżyłam oczy -

- Oj.... dzisiaj tylko raz -przewrócił oczami -

- Nie pozwalam po paleniu zbliżać ci się do mojej twarzy -powiedziałam stanowczo i wstałam z jego kolan zabierając kocyk-

- Czyli mówisz, że gdy nie będe palił mogę się do niej zbliżać kiedy tylko chce?- spytał z chytrym uśmieszkiem -

- Mów co sobie chcesz ja padam, idę spać nara - narawde nie miałam siły gadać więc podreptałam na góre i walnełam się na łóżko.

Obudziło mnie szurchanie w ramie, przezc co nie pewnie otworzyłam oczy.

-Cleo, muszisz wziąć lekarstwa-powiedziała moja mama sprawdzając reką moje czoło -temperatua ci już spadła, zejdz na dół. - uśmiechneła się lekko i wyszła z pokoju.

Powoli podniosłam się i sprawdziłam godzine, była 18 więc spałam z 3 godziny. Zarzucając kocyk na ramiona zszedłam na dół gdzie wziełam lekarstwa i siadłam na sofie na przeciwko taty który czytał gazete i mamy która przeglądała jakieś papiery.

-Skarbie chcemy z tobą porozmawiać... -odezwała się jako pierwsza mama -

-Co jest?- spytałam popijając kakao -

-Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego -dodał mój tata na co się zaśmiałam -

- Doba dobra, mówcie już bo się poważnie zrobiło-uśmiechnełam się lekko -

- Skarbie... jesteś już duża....- spojrzała na tate i na mnie - Jesteś... z domu dziecka... -pwiedziała nie patrząc na mnie, a ja tylko patrzyłam na nich na zmiane, a uśmiech zszedł z mojej twarzy.

----------------------------

Nie bylo mnie tu pół roku, zdaje sobie z tego sprawe, i bardzo za to przepraszam, po prostu ogarnełam że do matury mam mało czasu, i nie miałam za bardzo ani weny ani chęci do pisania. Ten rozdział pisałam na lekcjach biologi, bo tego nie zdaje xd

__________________________________
Ogolnie mialam pomysl na ksiazke... Ale no ze wzgledu na brak czasu mam zarys histori i okladke xdd, a podstawą byla by Cleo, z racji ze to moja OC ale historia znacznie inna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro