14. Następnym razem nie odpuszczę tak łatwo.
Moja matka siedziała obok mnie na drugim fotelu i nic się nie odzywała tylko starała się zachować grobową minę.
Dyrektorka ze 'szczegółami' opowiadała co wydarzyło się w klasie, a ja miałam ochotę jej przejebać. Kiedy skończyła swój monolog, zaczęła mnie pouczać o szacunku do starszych i w ogóle. Spojrzałam kontem okna na mamę która naprawdę dobrze się trzymała bo do tej pory nie wybuchła. Jako kare miałam zostawać po szkole przez tydzień i sprzątać pomieszczenia które wyznaczy mi babka od historii. Skinęłam na to głową bo nie miałam zamiaru już się kłócić, wystarczy wrażeń jak na ten jeden dzień, a mogę być pewna, że po powrocie do domu dostanę ich jeszcze nad to.
Moja matka ładnie i kulturalnie pożegnała się z Dyrektorką i powiedziała żebym przeprosiła co też zrobiłam i wyszłyśmy z jej gabinetu. Zauważając, że szłam obok mojej mamy a ta nie miała zamiaru nic powiedzieć oznacza to, że dzisiaj nie wrócę już na lekcje. Poszłam za nią do samochodu a droga minęła nam w niekomfortowej ciszy. Po wejściu do domu myślałam już, że mi się upiecze i miałam zamiar iść od razy do swojego pokoju.
- Stój. - powiedziała moja rodzicielka kiedy postawiłam nogę na pierwszym stopniu schodów. Skrzywiłam się lekko z racji mojego nie powodzenia i poszłam w stronę kuchni gdzie moja matka zaczęła szykować coś do jedzenia. - Siadaj. - wskazała na krzesło obrotowe przy blacie, a ja posłusznie zajęłam to miejsce. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała mi w oczy. - Wiesz co zrobiłaś prawa?
- Tak wiem to.
- Mogę wiedzieć dlaczego? - podniosła głos - dlaczego aż tak jej pocisnęłaś?
- Bo miałam zepsuty humor i jakoś tak wyszło. -wzruszyłam ramionami -
- Rano miałaś dobry humor więc cóż się takiego stało?
- Nie ważne... - nie miałam zamiaru jej opowiedzieć o tym kontrakcie, żyje w tej nie świadomości już prawie 4 lata i lepiej żeby tak zostało. -
- Ważne skoro tak się zachowujesz... - zaczęła kroić warzywa. -
- Pokłóciłam się z.... - zamyśliłam się chwilę - z kolegą. - wypaliłam i od razu tego pożałowałam. -
- Z kolegą? - spytała zdziwiona - Tym co miał cię dzisiaj rano pożreć? -zaśmiała się -
- Tak z tym... Ale czekaj skąd wiesz, że to był kolega przecież nie powiedziałam czy to chłopak czy dziewczyna...
- Spojrzałam przez okno, naprawdę nie było tak trudno żeby się dowiedzieć.
- Okej, to ja już pójdę - wstałam z krzesła i zrobiłam jeden krok -
- Słuchaj to był już ostatni raz, następnym razem kiedy coś zrobisz nie będziesz już w tej samej szkole rozumiesz? - powiedziała dalej coś krojąc warzywa. -
- Tak... rozumiem - ze skwaszoną miną poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. -
Po paru minutach wylegiwania się zaczęłam kończyć piosenkę którą dzisiaj napisałam i muszę przyznać wyszła całkiem dobrze. Nagrałam dźwięk z keyboarda i gitary a następnie dodałam inne efekty dźwiękowe w programie. Zadowolona zapisałam ją na dysku a po paru sekundach dostałam esemesa.
Kastiel: Gdzie księżniczka się podziewa? - prychnęłam na jego wiadomość -
Ja: Jestem w domu, więc dzisiaj nici z twojej nagrody :p
Kastiel: Sam mogę przyjść i ją odebrać ;3
Ja: W takim razie nie ma mnie w domu :)))
Kastiel: Dobra, mniejsza co ci dyrka powiedziała?
Ja: Mam przez tydzień sprzątać szkołę. :'))
Kastiel: Hahaha powodzenia xD
Ja: Może byś pomógł ? <33
Kastiel: Nie ma bata, nawet jeśli wysyłasz mi serduszka ;p
Ja: To spadaj. - napisałam lekko rozbawiona i wyłączyłam telefon. Pomyślałam, że przejdę się na obrzeża miasta. Spakowałam swoją gitarę w futerał i kiedy zjadłam z moją mamą obiad wyszłam z domu. -
Oddalając się od serca miasta szłam nieźle już uczęszczaną ulicą która miała sporo ubytków. Kiedy skończyła mi się droga asfaltowa a zaczął żwir postanowiłam zakończyć moją przechadzkę i upatrzyłam sobie murek z widokiem na miasto. Bardzo mi się spodobało więc sądzę, że spędzę tu sporo czasu. Włączyłam telefon i od razu pojawiło mi się powiadomienie o nowej wiadomości.
Kastiel: Gdzie jesteś? -uśmiechnęłam się pod nosem i wysłałam zdjęcie widoku miasta nie dodając żadnej wiadomości tekstowej. Po krótkiej chwili miałam jego odpowiedź. - Nie ruszaj się zaraz będę. - Lekko się zdziwiłam, że ma zamiar tu przyjechać, ale może akurat nie trafi.
Wyjęłam gitarę i zaczęłam sobie brzdąkać szukając jakiejś chwytliwej melodii. Przesiedziałam tak parę minut kiedy z oddali usłyszałam ryk silnika. Odruchowo spojrzałam w stronę dobierającego hałasu i po chwili z za zakrętu wyłonił się motor a na nim sylwetka w skórzanej kurtce oraz z czerwoną czupryną pod kaskiem. Nie trudno było się domyśleć kto był kierowcą. Stanął dosłownie przede mną i zdjął kask mając na twarzy szeroki uśmiech.
-Bardzo łatwo cię znaleźć- powiedział zsiadając z motoru. -
- Sądziłam, że będziesz miał problem żeby mnie znaleźć, ale zapomniałam ,że to ty mieszkasz tu od zawsze.
- Tak znam tu każdy zakamarek. -podszedł do mnie i siadł przede mną na murku -
- Komponujesz? - spytał wskazując na gitarę -
- Tak... Próbuje -zaśmiałam się i zapadła miedzy nami cisza. Chłopak wyjął z kieszeni kurtki papierosa i wsadził sobie do buzi z zamiarem rozpalenia. - Nie. - powiedziałam a chłopak spojrzał na mnie zdziwiony? -
- Czemu nie?
- A chcesz tego buziaka ?
- Aaaaa to zmienia postać rzeczy - zaśmiał się i schował papierosa na swoje miejsce - A więc pozwolisz -zbliżył się do mnie - Że odbiorę swoją nagrodę - uśmiechnął się w łobuzerski sposób po czym wbił się w moje usta i zaczął całować mnie delikatnie ale pewnie. Oddalam pocałunek nie mając zamiaru go pogłębiać. Po czasie odsunęłam się od niego patrząc na jego skrzywioną minę niezadowolenia na która tylko się zaśmiałam.
- Zadowolony ? - spytałam rozbawiona biorąc giatrę na kolana-
- Ech... Raczej nie usatysfakcjonowany... Trochę za krótko. - spojrzał na zachód słońca a potem na mnie- Następnym razem nie odpuszczę tak łatwo.
- Kto powiedział, że będzie następny raz ? -spytałam układając ręce na gitarze -
- Będzie, na pewno a teraz coś zagraj, sprawdzę czy moje lekcje nie poszły na marno. -powiedział i położył się na murku-
Uśmiechnęłam się tylko i zagrałam melodie którą wymyśliłam do piosenki jaką dzisiaj napisałam. Starałam się skupić na akordach które grałam i szło mi bardzo dobrze dopóki nie zadzwonił telefon Kastiela i nie przerwałam gry. Chłopak podniósł się do siadu i odebrał telefon.
- Halo -powiedział chłodno. - No... Teraz jestem zajęty - spojrzał na mnie i się uśmiechnął. - Nie ważne... Będę późno -po tych słowach rozłączył się a ja posłałam mu pytające spojrzenie - Rodzice przyjechali... -wytłumaczył a ja pokiwałam głową -
- To jedź już, ja też będę się zbierała. -powiedziałam wstając z murku i wkładając gitarę do futerału. -
- Ej.... No zostań... -podniósł się i złapał mnie za nadgarstek -No to chociaż pozwól się odwieść. -uśmiechnął się szeroko -
- No oki, z darmowej podwózki nie zrezygnuje. - podeszłam do jego motoru a chłopak wyjął ze schowka kask i mi go podał. Założyłam go bez jakiegoś większego problemu, a kiedy Kastiel siadł na maszynie zrobiłam to samo siadając za nim.
- Tylko się trzymaj. - powiedział jak odpalił silnik. Objęłam go rękami w pasie a chłopak ruszył w kierunku mojego domu. Jechał dość szybko ale z racji, że było ciepło nie odczuwało się tej szybkości.
Zatrzymał się przed moim domem i jako pierwszy zsiadł z motoru. Zdjął swój kask, a potem mój. Zeszłam z maszyny i ładnie podziękowałam za przejażdżkę. Miałam już wchodzić do domu gdyby Kastiel nie przyciągnął mnie do siebie i nie złożył na moich ustach krótkiego ale przyjemnego pocałunku. Odsunął się ode mnie uśmiechnięty a ja stałam zdziwiona jego zachowaniem.
- No co? Mówiłem, że będzie następny raz. - puścił mi oczko i wsiadł na swój motor wcześniej chowając kask a drugi zakładając na głowę. - Do jutra. - uśmiechnął się i odpalił motor, a parę sekund potem już go nie było.
Stałam tak jeszcze przez chwile po czym z głupim uśmiechem na ustach weszłam do domu. Będąc już w środku poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie coś do jedzenia. Na lodówce wisiała kartka od rodziców.
" Pojechaliśmy do ciotki wrócimy może około północy albo nie ;) " Zmięłam karteczkę i wyrzuciłam ją do kosza. Zrobiłam sobie jajecznice i siadłam na blacie jedząc ją, przy okazji włączyłam telefon i od razu wyskoczyły mi wiadomości od Rozalli:
" Idziemy na shopping, idziesz z nami ? "
17:30
" W sensie ja i Alexy "
17:31
" Chcesz iśc czy nie? "
17:40
" W takim razie przyjdziemy po ciebie "
17:47
" Zaraz będziemy :D "
17:54
Sprawdziłam szybko zegarek i była godzina 18:06, pewnie nie długo przyjdą. Westchnęłam i odłożyłam talerz do zlewu. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić a już zwłaszcza na zakupy, wolałabym spacer bez zadanego celu. W momencie moich rozmyśleń usłyszałam dzwonek, wpadłam na pewien pomysł i założyłam szlafrok który wisiał w szafie a następnie otworzyłam drzwi.
- Cześć, pisałam do ciebie, ale mi nie odpisałaś, więc postanowiliśmy zjawić się osobiście - powiedziała uśmiechnięta Rozalia -
- Cześć, wiecie raczej z wami nie pójdę bierze mnie chyba grypa - udałam, że kaszle - Gardło mnie boli.
- W takim razie możemy przełożyć zakupy i posiedzimy z tobą - powiedział Alexy poruszając zabawnie brwiami. -
- O nie nie! - machałam rękami - Nie trzeba naprawde, jeszcze was zaraże albo coś...
- Mam dobrą odporność nie martw się - chłopak zaśmiał się i wyminął mnie wchodząc do środka. -
- Aish... - westchnęłam i spojrzałam na Roze która dalej stała na przeciwko mnie -
- Kiepsko udajesz - mrugnęła do mnie i również weszła do środka. -
- Zazwyczaj działało... - powiedziałam do siebie i ruszyłam za nimi. -
Chłopak czuł się jak u siebie i od razu rozłożył się na kanapie, w tym czasie zdjęłam szlafrok i z powrotem włożyłam go do szafy. Wrodziłam do moich nie proszonych gości i siadłam na fotelu na przeciwko nich.
- To co chcecie robić ? - spytałam znudzona -
- Obejrzeć może jakiś film ? Albo coś? - powiedział Alexy. - A ty co myślisz Roza? - spytał dziewczynę która siedziała teraz na telefonie i nie zwracała uwagi na otoczenie więc chłopak szturchnął ją w ramię -
- Co ? - spytała patrząc na zmianę na mnie i na Alexyego. -
- Co ty tam teraz piszesz? - spytałam lekko ciekawa. -
- Piszę do Kastiela, że wszyscy siedzimy u ciebie i czy by nie wpadł. - uśmiechnęła się zwycięsko, na co ja tylko prychnęłam, przecież pojechał do domu bo jego rodzice przyjechali na pewno nie przyjdzie. -
- Jak ci odpowie to powiedz nam- nie dokończyłam bo moją wypowiedz przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Dziewczyna przeczytała treść esemesa po czym spojrzała w moją stronę. -
- Przyjedzie - pokazała mi język - Tylko musi się wymigać od rodziców - skrzywiła się -
- Tyyyyyyy! - krzyknął Alexy - Zróbmy nocowanie - wyszczerzył się -
- Poważnie? - spytałam zrezygnowana - Nie jesteśmy na to za starzy?
- Oj przesadzasz... - wywrócił oczami - Gdzie twoi rodzice?-
- Pojechali do ciotki, może wrócą a może nie wrócą - zaśmiałam się - Różnie to z nimi bywa.
- No to ustalone. - klasnął w ręce - Pisz do Kastiela i Lysandra i... - przerwałam mu jego wypowiedz. -
- Nie zapędzaj się! To nie hotel. Zresztą Kastiel nie jest z tych osób które zostałyby na nocowanie.
- Sądzę, że tym razem się zgodzi - zaśmiała się dziewczyna. -
- Zobaczymy - uśmiechnęłam się pewna swego-
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W razie zobaczenia błędów proszę o powiadomienie w komentarzu ;p
- Dziękuje za gwiazdki i za 157 miejsce w rankingu :D
I szykuje sie takie cos xd pisane ze znajoma
😏😏😏😏😏
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro