Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Następnym razem nie odpuszczę tak łatwo.

Moja matka siedziała obok mnie na drugim fotelu i nic się nie odzywała tylko starała się zachować grobową minę.

Dyrektorka ze 'szczegółami' opowiadała co wydarzyło się w klasie, a ja miałam ochotę jej przejebać. Kiedy skończyła swój monolog, zaczęła mnie pouczać o szacunku do starszych i w ogóle. Spojrzałam kontem okna na mamę która naprawdę dobrze się trzymała bo do tej pory nie wybuchła. Jako kare miałam zostawać po szkole przez tydzień i sprzątać pomieszczenia które wyznaczy mi babka od historii. Skinęłam na to głową bo nie miałam zamiaru już się kłócić, wystarczy wrażeń jak na ten jeden dzień, a mogę być pewna, że po powrocie do domu dostanę ich jeszcze nad to.

Moja matka ładnie i kulturalnie pożegnała się z Dyrektorką i powiedziała żebym przeprosiła co też zrobiłam i wyszłyśmy z jej gabinetu. Zauważając, że szłam obok mojej mamy a ta nie miała zamiaru nic powiedzieć oznacza to, że dzisiaj nie wrócę już na lekcje. Poszłam za nią do samochodu a droga minęła nam w niekomfortowej ciszy. Po wejściu do domu myślałam już, że mi się upiecze i miałam zamiar iść od razy do swojego pokoju.

- Stój. - powiedziała moja rodzicielka kiedy postawiłam nogę na pierwszym stopniu schodów. Skrzywiłam się lekko z racji mojego nie powodzenia i poszłam w stronę kuchni gdzie moja matka zaczęła szykować coś do jedzenia. - Siadaj. - wskazała na krzesło obrotowe przy blacie, a ja posłusznie zajęłam to miejsce. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała mi w oczy. - Wiesz co zrobiłaś prawa?

- Tak wiem to.

- Mogę wiedzieć dlaczego? - podniosła głos - dlaczego aż tak jej pocisnęłaś?

- Bo miałam zepsuty humor i jakoś tak wyszło. -wzruszyłam ramionami -

- Rano miałaś dobry humor więc cóż się takiego stało?

- Nie ważne... - nie miałam zamiaru jej opowiedzieć o tym kontrakcie, żyje w tej nie świadomości już prawie 4 lata i lepiej żeby tak zostało. -

- Ważne skoro tak się zachowujesz... - zaczęła kroić warzywa. -

- Pokłóciłam się z.... - zamyśliłam się chwilę - z kolegą. - wypaliłam i od razu tego pożałowałam. -

- Z kolegą? - spytała zdziwiona - Tym co miał cię dzisiaj rano pożreć? -zaśmiała się -

- Tak z tym... Ale czekaj skąd wiesz, że to był kolega przecież nie powiedziałam czy to chłopak czy dziewczyna...

- Spojrzałam przez okno, naprawdę nie było tak trudno żeby się dowiedzieć.

- Okej, to ja już pójdę - wstałam z krzesła i zrobiłam jeden krok -

- Słuchaj to był już ostatni raz, następnym razem kiedy coś zrobisz nie będziesz już w tej samej szkole rozumiesz? - powiedziała dalej coś krojąc warzywa. -

- Tak... rozumiem - ze skwaszoną miną poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. -

Po paru minutach wylegiwania się zaczęłam kończyć piosenkę którą dzisiaj napisałam i muszę przyznać wyszła całkiem dobrze. Nagrałam dźwięk z keyboarda i gitary a następnie dodałam inne efekty dźwiękowe w programie. Zadowolona zapisałam ją na dysku a po paru sekundach dostałam esemesa.

Kastiel: Gdzie księżniczka się podziewa? - prychnęłam na jego wiadomość -

Ja: Jestem w domu, więc dzisiaj nici z twojej nagrody :p

Kastiel: Sam mogę przyjść i ją odebrać ;3

Ja: W takim razie nie ma mnie w domu :)))

Kastiel: Dobra, mniejsza co ci dyrka powiedziała?

Ja: Mam przez tydzień sprzątać szkołę. :'))

Kastiel: Hahaha powodzenia xD

Ja: Może byś pomógł ? <33

Kastiel: Nie ma bata, nawet jeśli wysyłasz mi serduszka ;p

Ja: To spadaj. - napisałam lekko rozbawiona i wyłączyłam telefon. Pomyślałam, że przejdę się na obrzeża miasta. Spakowałam swoją gitarę w futerał i kiedy zjadłam z moją mamą obiad wyszłam z domu. -

Oddalając się od serca miasta szłam nieźle już uczęszczaną ulicą która miała sporo ubytków. Kiedy skończyła mi się droga asfaltowa a zaczął żwir postanowiłam zakończyć moją przechadzkę i upatrzyłam sobie murek z widokiem na miasto. Bardzo mi się spodobało więc sądzę, że spędzę tu sporo czasu. Włączyłam telefon i od razu pojawiło mi się powiadomienie o nowej wiadomości.

Kastiel: Gdzie jesteś? -uśmiechnęłam się pod nosem i wysłałam zdjęcie widoku miasta nie dodając żadnej wiadomości tekstowej. Po krótkiej chwili miałam jego odpowiedź. - Nie ruszaj się zaraz będę. - Lekko się zdziwiłam, że ma zamiar tu przyjechać, ale może akurat nie trafi.

Wyjęłam gitarę i zaczęłam sobie brzdąkać szukając jakiejś chwytliwej melodii. Przesiedziałam tak parę minut kiedy z oddali usłyszałam ryk silnika. Odruchowo spojrzałam w stronę dobierającego hałasu i po chwili z za zakrętu wyłonił się motor a na nim sylwetka w skórzanej kurtce oraz z czerwoną czupryną pod kaskiem. Nie trudno było się domyśleć kto był kierowcą. Stanął dosłownie przede mną i zdjął kask mając na twarzy szeroki uśmiech.

-Bardzo łatwo cię znaleźć- powiedział zsiadając z motoru. -

- Sądziłam, że będziesz miał problem żeby mnie znaleźć, ale zapomniałam ,że to ty mieszkasz tu od zawsze.

- Tak znam tu każdy zakamarek. -podszedł do mnie i siadł przede mną na murku -

- Komponujesz? - spytał wskazując na gitarę -

- Tak... Próbuje -zaśmiałam się i zapadła miedzy nami cisza. Chłopak wyjął z kieszeni kurtki papierosa i wsadził sobie do buzi z zamiarem rozpalenia. - Nie. - powiedziałam a chłopak spojrzał na mnie zdziwiony? -

- Czemu nie?

- A chcesz tego buziaka ?

- Aaaaa to zmienia postać rzeczy - zaśmiał się i schował papierosa na swoje miejsce - A więc pozwolisz -zbliżył się do mnie - Że odbiorę swoją nagrodę - uśmiechnął się w łobuzerski sposób po czym wbił się w moje usta i zaczął całować mnie delikatnie ale pewnie. Oddalam pocałunek nie mając zamiaru go pogłębiać. Po czasie odsunęłam się od niego patrząc na jego skrzywioną minę niezadowolenia na która tylko się zaśmiałam.

- Zadowolony ? - spytałam rozbawiona biorąc giatrę na kolana-

- Ech... Raczej nie usatysfakcjonowany... Trochę za krótko. - spojrzał na zachód słońca a potem na mnie- Następnym razem nie odpuszczę tak łatwo.

- Kto powiedział, że będzie następny raz ? -spytałam układając ręce na gitarze -

- Będzie, na pewno a teraz coś zagraj, sprawdzę czy moje lekcje nie poszły na marno. -powiedział i położył się na murku-

Uśmiechnęłam się tylko i zagrałam melodie którą wymyśliłam do piosenki jaką dzisiaj napisałam. Starałam się skupić na akordach które grałam i szło mi bardzo dobrze dopóki nie zadzwonił telefon Kastiela i nie przerwałam gry. Chłopak podniósł się do siadu i odebrał telefon.


- Halo -powiedział chłodno. - No... Teraz jestem zajęty - spojrzał na mnie i się uśmiechnął. - Nie ważne... Będę późno -po tych słowach rozłączył się a ja posłałam mu pytające spojrzenie - Rodzice przyjechali... -wytłumaczył a ja pokiwałam głową -

- To jedź już, ja też będę się zbierała. -powiedziałam wstając z murku i wkładając gitarę do futerału. -

- Ej.... No zostań... -podniósł się i złapał mnie za nadgarstek -No to chociaż pozwól się odwieść. -uśmiechnął się szeroko -


- No oki, z darmowej podwózki nie zrezygnuje. - podeszłam do jego motoru a chłopak wyjął ze schowka kask i mi go podał. Założyłam go bez jakiegoś większego problemu, a kiedy Kastiel siadł na maszynie zrobiłam to samo siadając za nim.

- Tylko się trzymaj. - powiedział jak odpalił silnik. Objęłam go rękami w pasie a chłopak ruszył w kierunku mojego domu. Jechał dość szybko ale z racji, że było ciepło nie odczuwało się tej szybkości.

Zatrzymał się przed moim domem i jako pierwszy zsiadł z motoru. Zdjął swój kask, a potem mój. Zeszłam z maszyny i ładnie podziękowałam za przejażdżkę. Miałam już wchodzić do domu gdyby Kastiel nie przyciągnął mnie do siebie i nie złożył na moich ustach krótkiego ale przyjemnego pocałunku. Odsunął się ode mnie uśmiechnięty a ja stałam zdziwiona jego zachowaniem.

- No co? Mówiłem, że będzie następny raz. - puścił mi oczko i wsiadł na swój motor wcześniej chowając kask a drugi zakładając na głowę. - Do jutra. - uśmiechnął się i odpalił motor, a parę sekund potem już go nie było.

Stałam tak jeszcze przez chwile po czym z głupim uśmiechem na ustach weszłam do domu. Będąc już w środku poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie coś do jedzenia. Na lodówce wisiała kartka od rodziców.

" Pojechaliśmy do ciotki wrócimy może około północy albo nie ;) " Zmięłam karteczkę i wyrzuciłam ją do kosza. Zrobiłam sobie jajecznice i siadłam na blacie jedząc ją, przy okazji włączyłam telefon i od razu wyskoczyły mi wiadomości od Rozalli:

" Idziemy na shopping, idziesz z nami ? "

17:30

" W sensie ja i Alexy "

17:31

" Chcesz iśc czy nie? "

17:40

" W takim razie przyjdziemy po ciebie "

17:47

" Zaraz będziemy :D "

17:54

Sprawdziłam szybko zegarek i była godzina 18:06, pewnie nie długo przyjdą. Westchnęłam i odłożyłam talerz do zlewu. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić a już zwłaszcza na zakupy, wolałabym spacer bez zadanego celu. W momencie moich rozmyśleń usłyszałam dzwonek, wpadłam na pewien pomysł i założyłam szlafrok który wisiał w szafie a następnie otworzyłam drzwi.

- Cześć, pisałam do ciebie, ale mi nie odpisałaś, więc postanowiliśmy zjawić się osobiście - powiedziała uśmiechnięta Rozalia -

- Cześć, wiecie raczej z wami nie pójdę bierze mnie chyba grypa - udałam, że kaszle - Gardło mnie boli.

- W takim razie możemy przełożyć zakupy i posiedzimy z tobą - powiedział Alexy poruszając zabawnie brwiami. -

- O nie nie! - machałam rękami - Nie trzeba naprawde, jeszcze was zaraże albo coś...

- Mam dobrą odporność nie martw się - chłopak zaśmiał się i wyminął mnie wchodząc do środka. -

- Aish... - westchnęłam i spojrzałam na Roze która dalej stała na przeciwko mnie -

- Kiepsko udajesz - mrugnęła do mnie i również weszła do środka. -

- Zazwyczaj działało... - powiedziałam do siebie i ruszyłam za nimi. -

Chłopak czuł się jak u siebie i od razu rozłożył się na kanapie, w tym czasie zdjęłam szlafrok i z powrotem włożyłam go do szafy. Wrodziłam do moich nie proszonych gości i siadłam na fotelu na przeciwko nich.

- To co chcecie robić ? - spytałam znudzona -

- Obejrzeć może jakiś film ? Albo coś? - powiedział Alexy. - A ty co myślisz Roza? - spytał dziewczynę która siedziała teraz na telefonie i nie zwracała uwagi na otoczenie więc chłopak szturchnął ją w ramię -

- Co ? - spytała patrząc na zmianę na mnie i na Alexyego. -

- Co ty tam teraz piszesz? - spytałam lekko ciekawa. -

- Piszę do Kastiela, że wszyscy siedzimy u ciebie i czy by nie wpadł. - uśmiechnęła się zwycięsko, na co ja tylko prychnęłam, przecież pojechał do domu bo jego rodzice przyjechali na pewno nie przyjdzie. -

- Jak ci odpowie to powiedz nam- nie dokończyłam bo moją wypowiedz przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Dziewczyna przeczytała treść esemesa po czym spojrzała w moją stronę. -

- Przyjedzie - pokazała mi język - Tylko musi się wymigać od rodziców - skrzywiła się -

- Tyyyyyyy! - krzyknął Alexy - Zróbmy nocowanie - wyszczerzył się -

- Poważnie? - spytałam zrezygnowana - Nie jesteśmy na to za starzy?

- Oj przesadzasz... - wywrócił oczami - Gdzie twoi rodzice?-

- Pojechali do ciotki, może wrócą a może nie wrócą - zaśmiałam się - Różnie to z nimi bywa.

- No to ustalone. - klasnął w ręce - Pisz do Kastiela i Lysandra i... - przerwałam mu jego wypowiedz. -

- Nie zapędzaj się! To nie hotel. Zresztą Kastiel nie jest z tych osób które zostałyby na nocowanie.

- Sądzę, że tym razem się zgodzi - zaśmiała się dziewczyna. -

- Zobaczymy - uśmiechnęłam się pewna swego-





------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W razie zobaczenia błędów proszę o powiadomienie w komentarzu ;p

- Dziękuje za gwiazdki i za 157 miejsce w rankingu :D

I szykuje sie takie cos xd pisane ze znajoma
😏😏😏😏😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro