Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. ,,Nie jedz tyle bo przytyjesz"

Schodząc na dół zauważyłam tatę Kastiela który siedział i czytał gazetę.
Nie było by to dla mnie nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że było po 22.

C: Nie idzie pan jeszcze spać?

TK: Em.. zaraz będę się kładł. - spojrzał na mnie i szczerze uśmiechnął. Podeszłam do stolika i wzięłam butelkę wody. -

TK: Mogę cię o coś spytać?

C: Tak jasne.

TK: Co myślisz o moim synie ?

C: - Okej... Takiego pytania się nie spodziewałam. Oczy wyszły mi z orbity, kto normalny pyta się o takie rzeczy?! Chciałam powiedzieć że Kastiel jest idiotą, ale to byłby zły pomysł -
Em... Jest naprawdę... Miły. - skrzywiłam się sama nie wierząc w to co właśnie powiedziałam, mężczyzna to zauważył i wybuchł głośnym śmiechem-

TK: Tak... On jest "miły" - zaznaczył ostatni wyraz dalej się śmiejąc- Dziękuję za odpowiedź.

C: Proszę.- powiedziałam zmieszana- Dobranoc.

Idąc na górę usłyszałam jakieś szepty z Kastiela pokoju, bez zawahania weszłam do pomieszczenia. Jego mama i on umilkli a ja przeszywałam ich morderczym spojrzeniem. Kobieta wyminęła mnie i puściła mi oczko, nie ogarniam jej.

K: To co kładziesz się? - poklepał miejsce obok siebie na łóżku-

C: Jeszcze nie.

K:Czemu?

C: Im później się położę tym krócej będę tam leżeć- powiedziałam z uśmiechem siadając na obrotowym krześle -

K: Boisz się mnie ? - spoważniał -

C: Co? Nie jasne że nie. - obróciłam się do o koła -

K: Nie wierze ci. Jeśli mówisz prawdę to chodź tu.

C: Ech.. - wstałam i posłusznie usiadłam obok niego.-

K: Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się -

C: Wykiwałeś mnie ? Prawda?

K: Nie ja tylko sprytnie zmanipulowałem całą sytuację- poruszył brwiami -

C: Pfff. Dobra idę spać. - zabrałam mu pól kołdry i położyłam się na bok -

K: No weź! - krzyknął poirytowany-

C: - nie miałam zamiaru się odzywać do momentu jak nie zaczął mnie łaskotać- KURWA !!! PRZESTAŃ! - krzyczałam pomiędzy śmiechem-

K: Teraz dalej masz zamiar iść spać?
- obrócił mnie na plecy i siadł na mnie żebym nie mogła się ruszyć-

C: Okej okej... Poddaje się- mówiłam dysząc. Chłopak pochylił się nad moją twarzą i uśmiechnął się - Możesz zejść? Do lekkich nie należysz. - mówiłam szczerząc się-

MK: Cleo masz tu- spojrzała na nas zmieszana - Oj oj chyba przyjdę później . - zaczęła chichotać-

C: - zwaliłam Kastiela z siebie i podeszłam do kobiety- Dziękuję- wzięłam od niej kołdrę i małą poduszkę-

K: Nie musiałaś, ona już prawie spała.

MK: Jakoś nie widziałam - powiedziała przez uśmiech i wyszła z pokoju zamykając drzwi.
Odłożyłam rzeczy na łóżko i chciałam się położyć-

K: Mam pomysł.

C: Jaki?

K: Poopowiadaj mi coś o sobie.

C: Nie. Dlaczego mam o sobie opowiadać? Kiedy ja o tobie prawie nic nie wiem.

K: Ty też będziesz mogła zadać mi pytania.

C: No dobra...

K: Tylko odpowiadamy szczerze.

C: Spoko... - zawahałam się chwile. -

K: Okej zaczynaj. - siedliśmy po turecku na przeciwko siebie. -

C: Ulubione jedzenie?

K: Serio? Ech... Hamburger. Ulubiony rodzaj muzyki?

C: Pop/Rock . Ulubiony instrument?

K: Gitara elektryczna - wskazał palcem na gitarę stojącą w kącie, wcześniej jej nie zauważyłam. -
Jak się czułaś jak twój były cię zdradził? - zawahał się -

C: - spodziewałam się tego pytania-
Nijak wiedziałam o tym od miesiąca, wtedy nie zależało mi na nim tak bardzo. Obecnie go nienawidzę, to jasne, ale przynajmniej jestem pewna, że jeszcze przez pewien czas nie będę go widzieć.

K: Czemu?

C: On siedzi w więzieniu- podrapałam się za kark-

K: Za co?

C: Kastiel nie chcę o tym gadać- spuściłam głowę. -

K: Zrobił ci coś?

C: Jakbym ci powiedziała że chciał mnie zabić mogłabym nie odpowiadać dalej na to pytanie?

K: Teraz już nie możesz się wycofać.

C: Nie lubię rozmawiać o przeszłości...

K: Ja też, ale czasami trzeba.

C: Po co? Żeby przypominać sobie co zrobiło się źle, że jest się nikim i że straciło się ludzi na których kiedyś nam zależało?

K: Żeby wyciągnąć z tego jakąś lekcje. - spojrzał na mnie poważnie-

C: Nigdy, naprawdę nigdy nie myślałam, że będą z tobą rozmawiać na ten temat.

K: A widzisz? - uśmiechnął się-

C: Nie dasz mi spokoju prawda?

K: Nie.

C - westchnęłam - Trudno, ale nie powiem ci. Nie jestem, że tak powiem w stanie o tym gadać. Jeszcze nie teraz.

K: Okej. Jak będziesz w stanie to mnie poinformuj.

C: Zmęczyła mnie ta rozmowa idę spać.

K: Dobrze teraz ci pozwolę mała.

Było już po 23.
Wsadziłam się pod kołdrę i standardowo obróciłam się na bok, czułam oddech Kastiela na szyi ale przyzwyczaiłam się już do tego.
Nie za bardzo mogłam zasnąć i to nie tylko dlatego że Kas dyszał przy moim uchu, ale przez tą rozmowę.
Myślałam że wszystko mam za sobą, i nie będę musiała do tego wracać.

W końcu nie łatwo jest powiedzieć komuś, że jest się adoptowanym.
A raczej znalezionym i przygarniętym.
Nie lubię o tym myśleć, uważam że skoro moi biologiczni rodzice mnie nie chcieli to pewnie mnie nie kochali.
Nie mam zamiaru się nad sobą użalać, życie wystarczająco dało mi w kość.
Ale co zrobić byłam mała i głupia. Chodź nie żałuje, że w wieku 8 lat uciekłam z sierocińca, dzięki temu poznałam obecnych rodziców którzy naprawdę mnie kochają i dbają o mnie.

Z tą myślą w końcu udało mi się zasnąć

*

Obudziłam się po czym spojrzałam na Kastiela który spał z otwartą buzią.
Zaśmiałam się cicho i wstałam tak aby go nie obudzić, była dopiero 7:02 .
Z chęcią zrobiłabym sobie dzisiaj wolne, ale już za dużo przeskrobałam w tej szkole... Pocieszająca myśl że jest piątek, weekendu początek.

Zeszłam na dół do kuchni, i widząc mamę Kasa która przy muzyce tańczy i robi śniadanie stanęłam w pól kroku i chciałam się wycofać.
Na moje nie szczęście wpadłam na sylwetkę Kastiela.

K: Gdzie uciekasz ?

C: Nie chce jej przeszkadzać. - wskazałam na dalej tańczącą kobietę-

K: Ja pierdole co za wstyd...

C: Ej! Twoja mama ma ruchy - mrugnęłam do niego i podeszłam do lady gdzie krzątała się jego rodzicielka. Koboeta widząc mnie podskoczyła i spaliła się rumieńcem - Niech pani nie przestaje, dobrze pani idzie.

MK Proszę cię... Ja się tylko wygłupiam - zaśmiała się-

C: To ja powygłupiam się z panią. - stanęłam obok niej i biorąc do ręki łyżkę zaczęłam mieszać masę na naleśniki bujając się w rytm muzyki.
Kobieta przestała się krępować i dołączyła do mnie.

Spojrzałam na Kastiela który z wytrzeszczonymi oczami przyglądał się całej sytuacji. Machnęłam do niego ręką na znak żeby do nas dołączył, ale podkręcił głową na znak sprzeciwu.

Zabijając go wzrokiem podeszłam do niego i pociągnęłam go za rękę dalej bujając się w koło własnej osi. Chłopak uległ i zaczął kręcić mną piruety śmiejąc się przy tym.

TK: Czy tylko ja w tym domu jestem, normalny ? - spytał z rozbawieniem w głosie wchodząc do kuchni. Mama Kasa wyłączyła muzykę i spoważniała, a ja z chłopakiem nie mogliśmy złapać oddechu przez śmiech. -

K: Sądzę że to rodzinne - mówił oddychając głośno. -

TK: Przypomnę ci, że Cleo nie należy do naszej rodziny .

MK: Jeszcze nie - wtrąciła się kobieta i mrugnęła do mnie -

C: To ja może pójdę się ubrać a wy porozmawiajcie sobie - podniosłam ręce w geście obrony i wyszłam z kuchni. -

MK: Uwielbiam tą dziewczynę - usłyszałam kiedy wchodziłam po schodach mimowolnie się uśmiechając -

Ubrałam się w :

(Bez czapki)

Schodząc na dół widziałam że Kastiel był już gotowy. Zazdroszczę chłopakom że wystarczy im 3 minuty na zebranie się, oszczędzają na tym sporo czasu.

Chłopak siedział przy stole razem z rodzicami i zajadał naleśniki z dżemem. Posłałam im leki uśmiech i dosiadłam się do nich.

Mój wzrok powędrował w stronę nutelli jednym ruchem wzięłam ją i zaczęłam smarować nią naleśnika.

K: Nie jedz tyle, bo przytyjesz . - uśmiechnął się cwanie -

C: Może pójdzie w cycki - wyszczerzyłam się oblizując nóż -

K: Już za późno, teraz nic ci nie pomoże.

C: A ja wierze w cuda - odłożyłam nutelle na miejsce -

Rodzice Kasa wymienili się spojrzeniami i w ciszy skończyliśmy jeść śniadanie. Podziękowałam za posiłek i razem z Kasem zbieraliśmy się do wyjścia. Chłopak poszedł na górę po torbę a ja czekałam na niego przy drzwiach.

MK: Cleo?

C: Tak - odwróciłam się w stronę kobiety -

MK: Wiem że Kastiel czasami ci dokucza .

C: Tak "czasami" - podkreśliłam ostatnie słowo uśmiechając się -

MK: Ale mam dla ciebie coś - podała mi małą kartkę w kształcie zdjęcia - To będzie dla ciebie takie zabezpieczenie gdyby zaczynał przeginać .

( Zdjęcie małego Kasa w stroju różowego misia xd )

C: - spojrzałam na zdjęcie i zaczęłam się śmiać -

K: Co cię tak śmieszy ? - spytał schodząc po schodach a ja włożyłam zdjęcie do kieszeni w spodniach -

C: Twoja mama opowiedziała śmieszny dowcip.

K : - spojrzał na mnie podejrzliwie - Okej teraz to ja jestem kurwa więcej niż pewny, że coś kombinujecie, bo ona nie potrafi opowiadać żartów .

C: Oj przestań... - przewróciłam oczami - Chodź - złapałam go za rękaw skórzanej kurtki i wyszłam z domu żegnając się z jego rodzicami -

Szliśmy w ciszy przez 10 minut, aż w końcu dotarliśmy do budynku szkoły.
Idąc korytarzem wzrok ludzi powędrował w naszą stronę co mnie już w cale nie dziwi. Naprawdę można się do tego przyzwyczaić.
Podeszłam do swojej szafki i włożyłam do niej książki, Kastiel zrobił to samo 1 rząd dalej.

R: Cześć kochana - rzuciła mi się na szyję-

C: Cześć. Co to za przywitanie?

R: Można powiedzieć że mam dobry humor.

C: A mogę wiedzieć z jakiej racji?

R: Aj... Bo mój chłopak Leo chcę mi zrobić dziś wieczorem niespodziankę i nie mogę się doczekać!

C: Aaaa i wszystko jasne . - zamknęłam szafkę. -

Al(Alexy): Hej dziewczyny.

CiR: Cześć- powiedziałyśmy w tym samym czasie -

Al: Widziałyście tą laskę co chodzi po szkole?

C: Mógłbyś sprecyzować?

Al: No... Ma białe włosy, wysoka, ubrana była w granatowy krótki top, krótkie spodenki i buty na koturnie.

C: - Ten opis pasuje mi do Nicki, ale jeśli to ona to muszę ją szybko znaleźć za nim zacznie gadać o mnie- Gdzie ostatnio ją...

K: Cleo znalazłem jakąś twoją koleżankę. - wtrącił się i wskazał na dziewczynę -

N(Nicki): Cześć gwiazdeczko ! - rzuciła mi się na szyję-

C: Co ty tu robisz ?! - odsunęłam się od niej -

N: Mam źle wieści.

C: Domyślam się, ale powiedz.

N: Nadszedł czas po 3 latach wyrównać rachunki.Musisz wrócić. - powiedziała poważne a mi nogi zrobiły się jak z waty. -

C: Czyli muszę stąd wyjechać. - posmutniałam -

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Opowiadanie ZAWIESZONE

Chwilowo brak czasu :-: nagle wszyscy sobie uświadamiają że nie mają ocen w dzienniku -_-




Tak wiem jestem Polsatem xd

W następnej części wszystko wyjaśnię ;p

Przepraszam za:

- wszelkie błędy

- powtórzenia ( niekiedy były celowe )

- i za inne ortograficzne nie dociągnięcia :/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro