5.Mógłbym częściej oglądać takie widoki
M: Cleo musimy porozmawiać, dzwoniła do nas dzisiaj twoja dyrektorka.
C: Ooo pewnie chodziło o ubezpieczenie? To wiesz co ja pójdę odrobić lekcje i -
M: CLEO! - spojrzała na mnie groźnie- Gdzie dzisiaj byłaś?
C: ( dobra to koniec) Em..To długa historia.
M: Którą z chęcią wysłucham... - spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
C: -Usiadłam na przeciwko nich. Kurcze nie chce żeby Kastiel miał potem opieprz od moich rodziców, wolę zaprezentować mu go osobiście.- To było tak, byłam już przed szkołą i... - zastanowiłam się chwilę-
M: i co dalej? Ten chłopak co po ciebie przyszedł, poszłaś razem z nim?
C: No tak... Ale źle się poczułam... Było mi nie dobrze więc powiedziałam mu żeby poszedł do szkoły a ja pójdę do apteki kupić sobie coś od wymiotów...
M: Dobrze, ale Dlaczego nie wróciłaś do domu?! Przecież ja mogłam ci coś dać!
C: Oj Nie chciałam ci zawracać głowy.
M: No dobrze, to wzięłaś tą tabletkę, a dlaczego nie wróciłaś do szkoły ?
C: Oj poszłam do publicznej toalety i siedziałam tam z godzinę, bo mnie mdliło, raz zwymiotowałam, kupiłam sobie bułkę i jakoś tak wyszło, że już nie poszłam, nie było sensu już iść.
M: -Westchnęła głośno a tata tylko się wysłuchiwał, nie jest zbytnio rozmowny.-
No dobrze , ale następnym razem wracasz prosto do domu! Jasne?
C: Okej obiecuje.
M: Możesz iść na górę chce pogadać z tatą.
Kiedy byłam już w swoim pokoju, wzięłam telefon do ręki miałam 5 wiadomości od Kastiela.
*
@Kastiel:
15:07
I co mała miałaś opierdziel?
15:14
Ej żyjesz?!
15:21
Nie gadaj że ci zabrali telefon...
15:23
Co im powiedziałaś ?
15:25
Przecież widzę że odczytałaś -.-
@Cleo: Zastanawiałam się co ci odpisać.
@Kastiel: Może na te pytania które ci zadałem...
@Cleo: Okej więc... Żyje, nie nie zabrali mi telefonu, okłamałam ich.
@Kastiel: Oki w takim razie skrócisz mi swoją wersje dzisiejszych wydarzeń?
@Cleo: Powiedziałam że było mi nie dobrze i poszłam rzygać do publicznych toalet.
@Kastiel: Haha, i uwierzyli?
@Cleo: Raczej tak, dobra nie mam ochoty na gadanie idę się ogarnąć.
@Kastiel: Oki Nara mała :*
@Cleo: Pa.
@Cleo is offline.
*
Następnego dnia nie miałam kompletnie ochoty ruszać się z łóżka. Wytwarzało takie pole magnetyczne że gdyby nie mama zostałabym tam do końca dnia. Ubrałam się w:
( Bez okularów i koszuli w kratkę )
Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Dzisiaj Kastiel nie zaszczycił mnie swoją obecnością, nie wiem czemu ale było mi trochę przykro z tego powodu no, ale może to lepiej żeby nie pokazywał się teraz koło mojego domu. Przekroczyłam mury szkoły i większość uczniów mierzyła mnie wzrokiem. Dziwne uczucie, czy coś przez ten 1 dzień się wydarzyło?
Podeszłam do szafki i nadal czułam na sobie dziesiątki oczu, zaczęło mnie to już irytować, kiedy wkładałam książki podeszła do mnie Rozalia.
R: Cześć Cleo!
C: Ooo cześć, słuchaj mam pytanie stało się coś?
R: Dlaczego pytasz?
C: Wszyscy się na mnie patrzą.- rozejrzałam się-
R: Aaaa nic, Peggy wczoraj jak poszła do lekarza widziała ciebie i Kastiela w parku na wagarach i teraz chodzi plotka że jesteście razem.
C: Hahahahaha!!! Dobre a teraz powiedz co się stało naprawdę.
R: - spojrzała na mnie z powagą -
C: Nie... nie wierze..
R: Tak, a więc gratulacje - mrugnęła do mnie i zaczęła odchodzić-
C: Czekaj ! - złapałam ją za rękę- My nie jesteśmy/
R: Wiem żartuje, ja tam bym się martwiła bardziej Amber.
C: Tą żmiją ?
R: Haha tak.
C: Ale dlaczego? - spytałam naprawdę zdziwiona -
R: Zobaczysz - pomachała mi i poszła-
Dlaczego miałabym się objawiać Amber, przecież nic jej... A no tak ona leci na Kastiela, coś czuje że będą miała z nią dzisiaj niezła rozmowę na temat ,, Nie wolno ci się do niego zbliżać,, .
Miałam jeszcze 5 minut do dzwonka więc poszłam do łazienki. Kiedy weszłam zobaczyłam Amber która szczerzy się do mnie, spojrzałam na nią pytająco na co ona tylko prychnęła i wraz ze swoją świtą opuściła pomieszczenie.
Miałam na 1 lekcji biologie weszłam po schodach i zobaczyłam Kastiela który podpierał ścianę. Chciałam do niego podejść kiedy KTOŚ nagle wylał na mnie wiadro z wodą. Tak była to Amber. Stałam tam jak wryta z otwartą buzią, woda spływała ze mnie ciurkiem a ta żmija i reszta wybuchli śmiechem. Jedynie Kastiel stanął przede mną i w szoku wpatrywał się we mnie. Nie wytrzymałam... Złapałam Amber za rękę na co syknęła z bólu.
A: AAA ! Puść mnie! - spełniłam prośbę dziewczyny i patrzyłam jej w oczy -
C: Słuchaj SUKO - zaakcentowałam ostatni wyraz przez zaciśnięte zęby- Nie wiem co ci KURWA chodzi po tej twojej wylakierowanej główce, ale nie myśl sobie, że pozwolę ci się tak poniżać! Może i pomiatasz wszystkimi w koło, i może uważasz się za księżniczkę której wszystko wolno ale tak nie jest! I jeśli słowami nie da się z tobą niczego załatwić, to pogadamy inaczej!
Dziewczyna z wytrzeszczonymi oczami wpatrywała się w każdy mój ruch nie dowierzając co właśnie powiedziałam. Zamachnęłam się ręka i już miałam zostawić na tej wytapetowanej twarzyczce ślad gdy moja ręka znalazła się w czyimś uścisku.
K: Nie warto, sama mówiłaś że nie chcesz mieć kłopotów. - Kastiel powiedział opanowanym i troskliwym głosem-
Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu prosto w jego szare oczy, dalej kipiąc ze złości wpatrywałam się w niego i trochę uspokoiłam. Wróciłam do Amber i posłałam jej wrogie spojrzenie.
Zadzwonił dzwonek ale w tych okolicznościach miałam to w dupie. Szybkim krokiem odeszłam z miejsca zdarzenia, i bez celu ruszyłam przed siebie mijając co chwila śmiejących się uczniów. Moje nogi zaprowadziły mnie na dziedziniec, za bardzo nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc usiadłam na ławce opierając łokcie na kolanach a twarz chowając w rękach.
K: Nie słyszałaś jak cię wołałem cała drogę?
C- podniosłam głowę do góry i spojrzałam na Kastiela śmiejąc się po cichu- Sorry miałam pełno myśli w głowie- odetchnęłam głośno- Co mam teraz zrobić?
K: Najpierw radziłbym się przebrać.
C: Hym... -udałam zamyśloną -Tylko nie mam w co. A do domu nie pójdę, bo wiesz rodzice...
K: Czaje, poczekaj tu chwilę- udał się w stronę sali gimnastycznej-
Kiedy spojrzałam w drugą stronę zobaczyłam biegnącą w moją stronę Roze.
R: Słyszałam co się stało na korytarzu- mówiła zaspana-
C: Masz chyba kiepska kondycje co? - zaśmiałam się-
R: - machnęła ręka próbując złapać oddech.
C: Nie powinnaś być na lekcjach?
R: Ty też
C: Nie mam za bardzo jak - wskazałam na mokre ubrania.
R: Wiem dlatego przyniosłam ci to- wyjęła czarne spodenki z torby-
C: Dzięki ratujesz mi dupę, dosłownie- uśmiechnęłam się do dziewczyny-
R: Tylko nie mam bluzki.
C: Em to nic sądzę że-
K: Masz ! -Kastiel rzucił mi czerwoną bluzkę z logiem grupy rockowej. Spojrzałam na niego pytająco-
C: Mam chodzić w twojej przepoconej koszulce z w-f-u?
K: Ej nie jest przepocona, i tak masz w niej chodzić to rozkaz- uśmiechnął się szeroko-
C: Pff , okej idę się przebrać a wy idźcie na lekcje.
R: Oki ja idę. mamy teraz zajęcia z tą babą od chemii. Kastiel idziesz?
K: Em... Idź poczekam z nią.
R: Oki - pobiegła w stronę szkoły-
C: To ja pójdę to szatni dziewczyn.
K: Oki a ja pójdę za tobą. - zatrzymałam się w pół kroku i na niego spojrzałam-
C: Teraz mnie nie odstąpisz nawet na krok?
K: Nie mogę, jeszcze rzucisz się na kogoś tymi swoimi rączkami- uśmiechnął się zadziornie-
C: Poczekasz przed drzwiami.- wydałam mu rozkaz-
K: No wiesz...To znaczy że nie mogę wejść z tobą?
C: Nie - uśmiechnęłam się i zatrzasnęłam mu drzwi do szatni przed nosem.
Nikogo w niej nie było może to i dobrze . Zdjęłam moje przemoczone spodenki i założyłam czarne które dała mi Rozalia, ściągałam przemoczoną bluzkę kiedy do pomieszczenia wszedł Kastiel.
K: Telefon ci dzwoni-
C: AAAAA ! Debilu mówiłam ci że masz poczekać- (Kuźwa nawet nie zauważyłam kiedy wyjął mi telefon z tylnej kieszeni.)
Szybko zasłoniłam mu oczy jego bluzką, stałam w czarnym staniku, nie za bardzo miałam ochotę żeby mnie w nim kurwa oglądał!
K: Chcesz mnie udusić- powiedział mamrocząc-
C: A możesz wyjść?
K: Może, ale odbierz telefon, to twoja mama lepiej jej znowu nie denerwuj.
C: - poddałam się, wyrwałam mu telefon z ręki i zostawiłam koszulkę na jego twarzy. Odwróciłam się do niego plecami i odebrałam połączenie.-
C: Słucham? - powiedziałam niepewnie czując na sobie wzrok Kastiela, założę się, że moje policzki płoną.
M: Masz teraz lekcje?
C: ( wymyśl coś kobieto) Em... Tak ale nauczycielka jeszcze nie przyszła.
M: Aha dobrze, mam szybkie pytanie. Jestem w sklepie i jest promocja na pierś z kurczaka, chcesz może na obiad schabowe?
C: - odetchnęłam z ulgą że to o to chodzi-Tak jasne czemu nie.
M: Oki oki, to ja już nie przeszkadzam, Do zobaczenia córuś.
C: Tak... pa mamo.
Odwróciłam się odruchowo w stronę Kastiela. Kiedy na niego spojrzałam ten siedział trzymając t-shirt w ręku uśmiechając się zalotnie.Zniesmaczona wyrwałam mu koszulkę i założyłam na siebie.
K: Wiesz co mógłbym częściej oglądać takie widoki. - mówił z bananem na ustach.
C: No przykro mi ale wątpię że kiedyś będziesz miał jeszcze taką okazję -uśmiechnęłam się do niego starając się ukryć zawstydzenie. Chłopak wstał i stanął na przeciwko mnie.-
K: To się jeszcze okaże mała .
C: - spojrzałam mu w te jego błyszczące oczy i pokręciłam lekko głową przygryzając wargę, chłopak zauważył mój gest i wyszczerzył się jeszcze bardziej.-
Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń wyszłam z pomieszczenia wpadając na sylwetkę blondyna. Nieznajomy widząc Kastiela który wychodzi za mną z szatni trochę się zmieszał.Nie wyjaśniając tej sytuacji pociągnęłam Kasa za sobą. Wyczułam napięcie między dwoma chłopakami, ale nie za bardzo miałam ochotę na sprzeczki.Dotarliśmy do klasy, wszyscy uczniowie w sali mierzyli nas wzrokiem, byłam na to przygotowana, bez żadnych wyjaśnień dlaczego się spóźniliśmy razem z Kastielem zajęliśmy miejsca w ławce.Po 10 minutach lekcji włączyły się głośniki.
* Cleo Wera, Amber Gold i Kastiel Ferro są proszeni do gabinetu pani dyrektor w tej chwili. *
Słysząc to uśmiechnęłam się i spojrzałam na chłopaka , ten zdziwiony moją radością wstał z miejsca tak samo jak Amber i wyszliśmy udając się do gabinetu.Nie wiem jak oni, ale ja jestem pewna, że bez problemu wina pojedzie wyłącznie na Amber.
Przepraszam za:
-wszelakie błędy *-*
-za nazwiska xD Kompletnie nie miałam pomysłów xd
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro