Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

88

Po dwóch tygodniach spędzonych z chłopakami i ich przyjaciółmi, czułam się jak wrak człowieka, dosłownie. Te czternaście dni to była jedna, wielka niekończąca się impreza, mocno zakrapiana. Nie spałam dłużej niż cztery godziny na dobę, więc kiedy w przedostatni dzień postanowiliśmy przystopować i wyspać się przed powrotem, wszyscy padliśmy jak na zawołanie.

Przez cały ten czas z Calumem, nie mieliśmy za bardzo czasu aby być sam na sam. W zasadzie byliśmy sami tylko wtedy kiedy spaliśmy, bo nie zdążyliśmy się obudzić, a już zaczynała się impreza lub szykowaliśmy się do jakiegoś wyjścia, a później nie mieliśmy już sił na cokolwiek innego, poza padnięciem na łóżko i zaśnięciem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak imprezowałam i tyle piłam, ale obym nie musiała tego szybko powtarzać, to wykańczające.

Dlatego kiedy wylądowaliśmy w Los Angeles, a zaraz potem w moim mieszkaniu, wcale nie było dziwne to, że zasnęliśmy po pięciu minutach, śpiąc kolejne dwanaście godzin, jak nie dłużej.

Obudziłam się i usiadłam, przecierając twarz. Rozejrzałam się po pokoju, w którym panowała ciemność, choć okna były niezasłonięte. Sen wcale mi nie pomógł, czułam się jeszcze bardziej zmęczona.

Westchnęłam i podniosłam się zostawiając Caluma śpiącego. Wyszłam z pokoju i przeszłam do kuchni. O dziwo w mieszkaniu panował idealny porządek, choć się go nie spodziewałam po kilkudniowym pomieszkiwaniu tu przez Mianne.

Sięgnęłam po butelkę z woda, odkręciłam ją i upiłam kilka łyków. Czuję się jakbym wciąż miała kaca, co jest niemożliwe. Nie jestem pewna, ale w wakacje chyba się odpoczywa, a nie katuje jeszcze bardziej, choć nie mogę powiedzieć, że źle się bawiłam. Było świetnie.

Poczułam oplatające mnie ramiona wokół brzucha i pocałunek na ramieniu.

- Dzień dobry.

- Raczej noc – zaśmiałam się. – Jest po czwartej.

- To nad ranem. Mówiłem, że dzień – odwróciłam się w jego stronę i oparłam głowę na jego obojczyku. – Co jest Leen?

- Nic. Po prostu wciąż jestem zmęczona, a ponoć to miały być wakacje – zaśmiał się.

- Bardzo zmęczona? – poczułam pocałunek na szyi. Zabrał z mojej dłoni butelkę, a po chwili jego dłonie znalazły się na moich biodrach, podwijając moją koszulkę.

- Może jednak nie aż tak bardzo – podniosłam głowę, a on od razu złączył nasze usta. Objęłam ramionami jego kark. Podniósł mnie, sadzając na blat i stanął między moimi nogami.

- Wreszcie sami – szepnął.





Zapomniałam wspomnieć po poprzednim rozdziale, że będzie mały przeskok w czasie z akcją, bo jak wcześniej wspominałam, nie mam weny na te wakacje i już mi się one znudziły xD

I nie mam też weny na seksy, więc wybaczcie koniec rozdziału w takim momencie :D

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro