Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

77

Westchnęłam patrząc na zegarek na telefonie. Było kilka minut przed ósmą rano, a ja leżałam na sofie w salonie. Calum wyszedł pobiegać kilka minut temu, więc byłam sama. Wybrałam numer Su na facetime'ie, błagając w myślach aby odebrała.

- Co jest? – powiedziała, a zaraz mogłam ją zobaczyć. – Gdzie Calum?

- Poszedł pobiegać – zmrużyłam lekko oczy. – Czy ty jesteś u mnie?

- Tak – przewróciła oczami. – Kwiatki podlewam.

- Ja nie mam kwiatków – mruknęłam.

- Co zrobiłaś?

- Dlaczego od razu coś...

- Nie oszukujmy się, nie dzwoniłabyś do mnie będąc z Calumem na wakacjach, gdybyś czegoś nie odwaliła – a ta jak zwykle musi mieć rację. – No dawaj, ciocia dobra rada Cię wysłucha i doradzi.

- Powiedział, że jest we mnie zakochany.

- No nareszcie! – pisnęła. – Ale chwila... co zrobiłaś? – zmrużyła oczy.

- Powiedziałam, że nie chce się spieszyć i wspomniałam coś o swoim ex? – odpowiedziałam niepewnie.

- Idiotka – westchnęła.

- *Ej, Su gdzie... Co ty robisz?* - uniosłam wyżej brwi słysząc znajomy głos. – Rozmawiam z Leen – odpowiedziała, jakby to było oczywistą oczywistością. - *Coś się stało?* Calum powiedział jej, że się w niej zakochał, a ta że nie chce się spieszyć.

- Czy to Michael?

- Taak – przeciągnęła samogłoskę. – Hej 6/7 Caileen! – usiadł obok niej.

- Jezu... macie zmienić pościel jak już przestaniecie u mnie pomieszkiwać.

- Okay, okay – powiedział. – Gdzie CalPal?

- Poszedł pobiegać.

- Co on odwala? – mruknął. – Mógłbyś się nie wtrącać? – blondynka spojrzała na niego. – To na czym stanęło? – wróciła wzrokiem do telefonu. – A tak, że jesteś idiotką. Ślepy by zauważył, że oboje jesteście w sobie zakochani. No właśnie. Więc gdzie tu problem? – milczałam. – Michael, mógłbyś? Okay... - burknął. – Idę opróżnić lodówkę.

- Poszedł? – zapytałam kiedy nie mogłam go już zobaczyć.

- Tak. Więc? Nie chcesz z nim być?

- Chcę, a mogę to co innego.

- Wyjaśnisz proszę?

- Teraz jest świetnie, a przynajmniej było za nim zrobiło się niezręcznie, ale to wszystko się skończy zaraz po tych wakacjach. Wrócimy do LA, on zaraz poleci do Sydney, później wróci do prób z zespołem i lecą w kolejną trasę. Do tego wszystkie te plotki i pomówienia, których, tak szczerze, zaczynam mieć dość.

- Myślałaś, że będzie kolorowo, zadając się z kimś kogo zna cały świat?

- Nie, ale nie sądziłam, że to zajdzie tak daleko. Nie sądziłam nawet, że się z nim zaprzyjaźnię, a co dopiero coś więcej... - westchnęłam. – Ugh... nienawidzę tego, że go pragnę – jęknęłam załamana.

- Pragnę? Hola, hola kobieto... jeszcze mi się nie przyznałaś, że się zakochałaś - westchnęłam cicho.

- Przyznaję się, ale mam też cale mnóstwo obaw.

- Słuchaj – powiodła wzrokiem gdzieś na bok, starając się ukryć uśmiech. – Możesz zrobić tylko jedno. Porozmawiać z nim, tak szczerze i bez żadnych wykrętów w stylu chcę poczekać – zacisnęła usta w wąską linię.

- Co się tam dzieje?

- Nic. Masz to załatwić, rozumiesz? Bo jak tam przylecę, a wy nie będziecie szczęśliwą Caileen, to inaczej porozmawiamy.

- Czekaj... jak to przylecisz?

- Wygrałam zakład z Michaelem – spojrzała w końcu na mnie. – Nie chcesz wiedzieć jaki zakład – uśmiechnęła się w ten swój specyficzny, sugerujący sposób.

- Nie chce wiedzieć – powtórzyłam, kręcąc głowa na boki.

- Okay, świetnie. Masz trzy dni. Pa! – rozłączyła się. Zamrugałam kilkukrotnie z lekko otwartymi ustami. Czy oni teraz będą się pieprzyć w moim mieszkaniu? Ugh...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro