Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

71

Ten rozdział jak i kilka następnych (nie wiem dokładnie ile), będą pisane z perspektywy Caluma :)


Leżałem na łóżku z założonymi za głową ramionami przyglądając się Leen, która krążyła w tą i z powrotem, z łazienki do walizek. To było całkiem zabawne zwłaszcza, że co jakiś czas przeklinała i widać było, że jej irytacja rosła z minuty na minutę, a to tylko dlatego, że idziemy na plażę, znajdującą się niedaleko hotelu, gdzie ma się odbyć jakaś impreza.

Znów wyszła z łazienki, zdejmując białą sukienkę i rzuciła ją na łóżko. Nie byłbym facetem, gdybym nie przyglądał się jej w tej chwili i choć nie raz widziałem ją w samej bieliźnie i bez, ten widok chyba nigdy mi się nie znudzi. Schyliła się i sięgnęła po zielony materiał w kwiatki i naciągnęła go na siebie. Oh... prześwitywał lekko.

- I jak? – zapytała odwracając się w moją stronę. Przeczesała dłonią włosy.

- Okay – przewróciła oczami. – No co? Nawet w worku wyglądałabyś pięknie – zachichotała.

- Marny z ciebie komplemenciarz – powiedziała wracając do łazienki. Westchnąłem, w końcu się podnosząc i poszedłem za nią, zatrzymując się u progu. Oparłem się ramieniem o framugę. Nachylała się w stronę lustra malując rzęsy, a mój wzrok spoczął trochę niżej. – Myślisz, że nie widzę, że gapisz się na mój tyłek?

- Ta sukienka jest rozpraszająca – podszedłem bliżej i złapałem dłońmi za jej biodra. Odłożyła tusz i powoli odwróciła się w moją stronę. Oparła się biodrami o marmurowy blat otaczający zlew i objęła ramionami mój kark.

- Jak bardzo? – zapytała uśmiechając się

- Bardzo – mruknąłem i schyliłem się chcąc musnąć jej usta, ale przyłożyła mi do nich palec.

- Jaka szkoda, że nie możesz jej zdjąć – zabrała palec i sama mnie pocałowała. – Chodźmy kochasiu – odepchnęła mnie lekko od siebie i ominęła, kierując się do wyjścia.

- Kto powiedział, że nie mogę? – odwróciłem się za nią i objąłem w pasie. Musnąłem ustami jej szyję.

- Ja – odpowiedziała chichocząc. – Chodźmy, chce już tam być, Cal – powiedziała. Widziałem po niej, że cieszyła się na to wyjście, chociaż to nic takiego, zwykła impreza na plaży. Zaśmiałem się.

- Jasne, chodźmy – złożyłem pocałunek na jej głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro