Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

57

Myślałam, że będzie gorzej, kiedy Vi poznała chłopaków. O dziwo obeszło się spokojniej niż myślałam. Oczywiście były piski i łzy, a do Michaela przykleiła się na dobre pół godziny, co na szczęście go bawiło, a nie irytowało, ale i tak myślałam, że będzie gorzej.

Stałam za kulisami z Calumem, przysłuchując się supportowemu zespołowi. Za kilka minut mieli wychodzić na scenę, więc zostawiliśmy tamtą piątkę samą sobie, aby móc swobodnie pogadać.

- Powiedziałaś Su?

- O wakacjach? Jeszcze nie. Jakbym to zrobiła, nie dałaby nam spokoju – zachichotałam.

- A ty powiedziałeś chłopakom.

- Nieee – pokręciłam głowa z rozbawieniem i lekką rezygnacją.

- To wasz ostatni koncert, lecicie od razu do Sydney?

- Lecą dopiero w niedzielę wieczorem – odpowiedział.

- Lecą? Oni? Nie ty? – spojrzałam na niego zdziwiona.

- Ja zostaje tutaj – wzruszył ramionami.

- Nie chcesz odwiedzić rodziny?

- Jeszcze będę miał na to czas – objął mnie ramionami w tali. – Pozwolisz mi zatrzymać się u Ciebie na nieco ponad tydzień? Obiecuję, że nawet mnie nie zauważysz, tylko bagażu przybędzie – uniosłam jedną brew, patrząc na niego z rozbawieniem.

- Pomieszkujesz u mnie już czwarty dzień – westchnęłam. – Nie stać Cię na hotel? – prychnęłam udając niechęć, po czym zaczęliśmy się śmiać. – Możesz, możesz. Tylko spokojnie mi teraz bo Vi jest.

- Przecież ja jestem grzeczny – prychnęłam.

- Taaa, bardzo – światła na scenie znów zgasły, a to oznaczało tylko jedno. Zaraz obok nas pojawiła się pozostała trójka wraz z Su i Vi.

- Gotowi? – usłyszałam.

- Jasne.

- O mój Boże... - usłyszałam szatynkę.

- Od kulis jest ciekawiej? – zapytał Michael.

- Zdecydowanie! – pisnęła. Oh tak, wciąż nie mogła normlanie z nim rozmawiać.

- Nie zawalcie tego – zaśmiałam się.

- Jak zwykle miła – powiedział Calum i schylił się muskając szybko moje usta.

- Wychodzicie! – uśmiechnął się jeszcze do mnie i pobiegł na scenę.

- Czy ty i Calum właśnie...

- To u nich norma – odpowiedziała blondynka. – Przyzwyczajaj się bo Caluma będziesz miała pod ręką cały weekend.

- Co?

- Pomieszkuje u twojej siostry – popatrzyła na mnie zszokowana, na co wzruszyłam ramionami. – Chodźmy.

- Aileen? – usłyszałam, na co odwróciłam się, dostrzegając obok nas mężczyznę koło czterdziestki. Menadżer. Jak długo z nimi przebywam tak widziałam go tylko raz, przelotnie i teraz.

- Tak?

- Możemy porozmawiać?

- Oczywiście – odpowiedziałam. – Idźcie, zaraz do was przyjdę. Pilnuj jej Su.

- Jasne, chodź młoda – blondynka poprowadziła Vi za sobą, a ja udałam się za mężczyzną i opuściliśmy kulisy, kierując się w głąb budynku. Czego może chcieć ode mnie menadżer zespołu?





Koniec na dziś ;c

Z chęcią bym jeszcze coś napisała, naprawdę, ale nie dam rady :'(

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro