Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38

- Może jednak nie tak bardzo zawiedziona – szepnęłam do siebie obserwując chłopaka stojącego przed lustrem z samym ręcznikiem owiniętym wokół jego bioder.

- Hmm? – odwrócił się w moją stronę.

- Nic, nic – odpowiedziałam podchodząc bliżej niego. Odstawiłam buty na kafelki, odłożyłam rzeczy na marmurowy blat między umywalkami i odwróciłam się w stronę chłopaka.

- Możesz zrobić zdjęcie – prychnęłam.

- Mogę znaleźć w necie – wzruszyłam ramionami. – Zdjęcia nie po dotykam – mruknęłam kładąc dłoń na jego bicepsie, po czym przesunęłam po nim palcami. Uśmiechnął się lekko.

- W sumie... na żywo lepiej – pochylił się i złączył nasze usta. Przesunęłam się trochę, tak aby znaleźć się prawie że naprzeciwko niego i objęłam ramionami jego szyję. Pogłębił pocałunek, a jedna z jego dłoni znalazła się na moim biodrze. Poczułam jak wsuwa palce pod materiał mojej koszulki.

- Cal! – odsunęliśmy się od siebie.

- A mogłam zamknąć drzwi czy coś – zaśmiał się na moje słowa.

- O tu jest... Leen?

- Cześć Ash – uśmiechnęłam się.

- Czy ja w czymś przeszkodziłem? – zmrużył lekko oczy patrząc to na mnie to na bruneta.

- Nie, nie wydaje mi się – odpowiedziałam. – CalPal właśnie udostępniał mi łazienkę. Naszą zajęła Su – wzruszyłam ramionami.

- Jasne - prychnął.

- Co chciałeś? – zapytał brunet kierując się do wyjścia, a po chwili zamknął za sobą drzwi.

- Wcale nie przeszkodziłem – usłyszałam. – Było zamknąć drzwi.

- Idiota – przestałam zwracać uwagę na odgłosy ich rozmowy i rozebrałam się po czym weszłam pod prysznic.

Stałam przed lustrem poprawiając sukienkę, którą dopiero co założyłam. Była czarna i lekko błyszcząca z rękawem 3/4, z przodu była zakryta, ale za to z tyłu miała wycięcie odsłaniające łopatki. Roztrzepałam włosy, które były lekko pofalowane i sięgnęłam po kosmetyczkę.

- Leen?

- Możesz wejść – powiedziałam wyjmując tusz do rzęs. Widziałam w odbiciu lustra, jak drzwi się otwierają. Wyprostowałam się i odwróciłam w jego stronę, chichocząc. – To się dobraliśmy – powiedziałam lustrując wzrokiem jego strój. Miał na sobie czarne spodnie i tego samego koloru koszulę. Odłożyłam tusz, podchodząc do niego i sięgnęłam do jednego rękawa. Odpięłam guzik i podtoczyłam go trochę, odsłaniając jego przedramię i tatuaże. To samo zrobiłam z drugim rękawem. – No, tak lepiej – uśmiechnęłam się.

- Miałem to zrobić.

- Dobra, dobra. Nie tłumacz się – puściłam mu oczko i wróciłam do lusterka. Szybko dokończyłam swój makijaż, który skomplikowany nie był, bo składał się z tuszu, pudru i matowej, bordowej szminki. Przez cały ten czas czułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam się w jego stronę, wrzucając szminkę do małej torebki, którą ze sobą tu przyniosłam. – I jak wyglądam? – wypuścił głośniej powietrze z ust. Sięgnęłam po szpilki i założyłam je.

- Fuck... twoje nogi nie mogły być dłuższe – zaśmiałam się.

- Podobają Ci się tylko moje nogi? – podeszłam do niego.

- Tak – spojrzałam na niego z oburzeniem. – Żartowałem – objął mnie w pasie ramieniem i musnął moje usta. Odsunął się ode mnie i sięgnął do kieszeni wyciągając z niej telefon.

- Teraz masz moją szminkę, głupku – powiedziałam starając się ją zetrzeć z jego ust.

- Mamy iść do Mike'a. Zwołał zebranie.

- Zebranie? – powtórzyłam.

- Chce się napić przed wyjściem – przytaknęłam zabierając torebkę i zawiesiłam jej pasek na ramieniu.

- A moje...

- Możesz je tu zostawić. Raczej nic z nimi nie zrobię.

- A bo ja wiem. Muszę napisać do Su.

- Już tam jest.

- Oh, okay. Chodźmy – wzięłam go pod ramię. – Prowadź – zaśmiał się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro