Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

Wsłuchiwałyśmy się w piosenki grane przez chłopaków, obserwując ich z trybun, znajdujących się naprzeciwko sceny. Dzieliła nas dość spora odległość, ale że nie mogłyśmy im przeszkadzać na scenie, a siedzenie pod nią jest dość niewygodne, kiedy ciągle musisz zadzierać podbródek do góry aby na nich spojrzeć, postanowiłyśmy się przejść po trybunach.

- Koncert zaczyna się za cztery godziny, a widziałaś tych ludzi przed budynkiem? – zapytała.

- Nigdy tego nie zrozumiem, przez ten czas można tyle zrobić.

- Nie rozumiesz bycia fangirl.

- Nie jestem nią – zaśmiałam się.

- Taa... ja też. Mogliby tyle zrobić. Ciekawe jak to jest.

- Czekać pod budynkiem?

- Nie – prychnęła. – Żyć ze świadomością, że nie możesz nic zrobić, bez obserwacji twojej osoby przez innych.

- Za pewne do dupy. Ceną sławy jest brak prywatności w znacznym stopniu, nawet jeśli nie chcesz jej sprzedawać całkowicie. Po rozmowach z Calumem wiem, że to bywa strasznie męczące. Wyobraź sobie, że wyszłabym z nim na miasto. W przeciągu maksymalnie godziny, nasze zdjęcia krążyłyby już po Internecie z setką przypisanych historii do nich. Na dłuższą metę tak się nie da żyć. To musi wykańczać psychicznie. Zwłaszcza, że wystarczy jeden błąd nawet jeśli w twoim mniemaniu nim nie jest, a możesz zostać obsmarowany najgorszymi słowami.

- Wiesz... myślę, że on potrzebował kogoś, kto nie jest w to wmieszany, a go zrozumie i nie owija w bawełnę. Tak, poczytałam trochę waszych wiadomości – spojrzałam marszcząc na nią brwi. – Ale tylko trochę – przewróciłam oczami. Cała Su. – Myślę, że on naprawdę Cię lubi.

- A ja lubię jego.

- Co się działo tam z tyłu, hmm?

- I wszystko popsułaś – zaczęłyśmy się śmiać. – Nic, trochę bezsłownego flirtu – spojrzała na mnie znacząco. – Do niczego nie doszło, ale aż czułam to napięcie. Dawno się tak nie czułam, ehh.

- Może warto zaryzykować?

- Może – odpowiedziałam i przeniosłam wzrok z niej na scenę, a dokładniej na Caluma. – Cieszę się, że jesteśmy tu razem.

- Połówko Caileen i Su – usłyszałam głos Ashtona.

- Ja mam imię!!! – krzyknęłam, co rozniosło się echem po hali.

- Zapraszamy do nas! – krzyknął Mike, a głośniki aż zapiszczały, na co się skrzywiłam. – Sorki – dodał.





Pewnie dodam jeszcze jeden, bo po co zostawiać na jutro to co jest napisane przy braku weny...

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro