Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

- Calum dzwoni! – usłyszałam Su, która tu praktycznie mieszkała. Odkąd się tu przeprowadziłam minął już tydzień, a ta w domu była dwa razy, w tym raz tam nocowała. Widać, że czuła się jak u siebie.

- Odbierz, nie mogę tego zostawić! Tylko nie gadaj nic głupiego! – powiedziałam głośniej z kuchni, zerknęłam na nią. Miałam doskonały widok na salon, gdzie się znajdowała, a na jej ustach malował się wielki uśmiech. Odchrząknęła.

- Hej tutaj Su, najwspanialsza i najlepsza przyjaciółko- sekretarka Leen, która w tej chwili pichci mi obiadek i nie może odebrać. Mam coś przekazać? – spojrzałam na nią z niedowierzaniem. – Ej! – krzyknęła, a ja zdjęłam patelnię z gazu i odwróciłam się w jej stronę. – Co robimy za dwa dni? – zmarszczyłam lekko brwi.

- Nic, chyba. Najbliższą sesję mam w następny piątek, a w sobotę dwa castingi. Chyba, że ty coś masz do zrobienia.

- Nic – odpowiedziała. – Jesteśmy wolne. Świetnie. Do zobaczenia!

- Ja przepraszam, ale na co ty się zgodziłaś?

- Na zaproszenie nas OBU – musiała to podkreślić. – Do miasta grzechu – poruszyła klatką piersiową tak, aby jej piersi lekko się poruszyły.

- Las Vegas?

- Tak! Będą tam za dwa dni i mają tam dwa koncerty. Pytał czy chcemy przyjechać.

- I ty się zgodziłaś? – powiedziałam z niedowierzaniem podchodząc do niej szybko.

- No przecież Ci mówię – przewróciłam oczami zabierając telefon i wybrałam numer bruneta.

- Tak?

- Ashton oddaj telefon Calumowi – powiedziałam. Blondynka spojrzała na mnie zaskoczona i lekkim podziwem.

- Okay, okay – mruknął.

- Co jest Leen? - zapytał z rozbawieniem.

- Jak chcesz się spotkać to może ustalaj to ze mną?

- Su miała z tobą pogadać.

- Oznajmiła mi po prostu, że jedziemy – zaśmiał się.

- Widzisz? A tak to stawiałabyś opór – prychnęłam. – I nie możesz odmówić, bo powiedziałem aby załatwili dodatkowy pokój w hotelu.

- Chcesz się założyć?

- Leen – westchnął.

- Okay, ale płacimy za siebie – czułam na sobie oburzone spojrzenie Su, a zaraz potem zachichotała.

- Ok – mruknął.

- Powtórz to wyraźnie, chce wiedzieć, że zrozumiałeś – tym razem to on prychnął.

- Okay, okay. Płacicie za pokój. Zadowolona.

- Nie tylko za pokój, ale tak.

- Muszę kończyć. Porozmawiamy później?

- Jasne – rozłączył się, a ja odłożyłam telefon. Po salonie rozszedł się głośny pisk.

- Jedziemy do Vegas bejbe!!! – krzyknęła, a ja roześmiałam się głośno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro