Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27

- Jak dobrze, że nie jesteś zła – powiedział i odetchnął.

- Nie jestem głupia – odpowiedziałam do telefonu. – Wiem, że powiedziałeś to dlatego, aby trochę załagodzić sprawę. No i jakby nie patrzeć pomogłeś mi. Vi mi uwierzyła.

- To chyba dobrze?

- Tak, ale – westchnęłam. – Mieliście rację, jestem okropną siostrą – zaśmiał się.

- Czasami trzeba okłamać bliskich, Leen. Tak bywa lepiej dla nich.

- Wybaczyła mi tylko dlatego, że dałam jej koszule Michaela – zaśmiał się. – Serio, założyła ją zaraz po tym jak przestała ryczeć i łazi w niej od popołudnia i jeszcze pewnie będzie w niej spać. Wygląda jak w sukience, ale cóż się dziwić, jest niska.

- Nie powinna być wysoka jak jej siostra?

- Mamy innych ojców. Wzrost odziedziczyłam po swoim.

- Chyba, że tak.

- Nie miałeś problemów przez to zdjęcie?

- Miałem rozmowę z menadżerem. Niezbyt był zadowolony, ale Mike też oberwał.

- Jeszcze tylko musi ode mnie – powiedziałam po czym upiłam kawę. – Powiedz mu to.

- Jasne. Za ile masz lot?

- Za dwadzieścia minut powinnam wejść na pokład. Jednocześnie nie mogę się doczekać i mi się nie chce? Mam ze sobą cztery walizki i torbę podręczną. Resztę rzeczy już wysłałam, więc dotrą za kilka dni. Powinnam się bać, czy coś? Bo w zasadzie to nie wiem jak się czuję – przeczesałam dłonią włosy i westchnęłam.

- Stresik? Pamiętam ile miałem obaw wylatując z chłopakami z Australii i jednocześnie byłem ciekaw co się wydarzy – uśmiechnęłam się pod nosem. – Ale jak się nad tym zastanowić było warto, nawet jeśli czasami za bardzo wjeżdżają z butami w nasze prywatne życie.

- Jak wy to znosicie? Ja mam dość, nawet jeśli nie wiedzą, że ja to ja.

- Bywają takie momenty, że mam ochotę to wszystko rzucić, serio. To naprawdę wkurzające, że na spokojnie nie mogę się nigdzie ruszyć, zwłaszcza jak mam gorszy dzień czy coś, a później mogę przeczytać jaki to jestem okropny dla fanów – westchnął. – I to też wkurza, jestem tylko człowiekiem, też mogę się gorzej czuć. Ale tak naprawdę, chyba nigdy bym z tego nie zrezygnował. Robię to co uwielbiam, z przyjaciółmi, których kocham jak braci, nawet jeśli czasami bywają ułomni – zaśmiałam się cicho. – A co z tobą i modelingiem?

- Nie kończę z tym, jeśli o to Ci chodzi. Przenoszę się tylko do oddziału w LA. Uwielbiam to i podróże z tym związane. Za nim podpisałam kontrakt z agencją żyłam tylko Nowym Jorkiem i wakacjami na Florydzie u babci. Nic poza tym. Dzięki temu zwiedziłam prawie całe Stany, byłam też w Londynie, Mediolanie czy jak ostatnio w Paryżu. Zaczęłam zwiedzać świat i poczułam, że żyję. Uwielbiam tę odmienność.

- *Czemu się tak szczerzysz?* - usłyszałam Luke'a, na co zachichotałam. – Wcale się nie szczerzę.

- Oh, jasne – mruknęłam. – Muszę kończyć CalPal. Dzięki, że ze mną pogadałeś.

- Akurat miałem czas – prychnęłam. – Do zobaczenia?

- Do zobaczenia – rozłączyłam się.





Brak weny jest chujowy eh ;c

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro