Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

Poprawiłam czapkę na głowie i sięgnęłam do kieszeni kurtki po telefon. Znajdowałam się niedaleko Madison Square Garden, gdzie miał odbyć się koncert. Moja siostra i jej przyjaciółka była gdzieś pod budynkiem w ogromnej kolejce, ponoć bardzo blisko wejścia.


Ja: możesz mi powiedzieć, po co ja tu jestem?

Ja: i dlaczego zgodziłam się przyjść wcześniej niż to konieczne?

CalPal: bo nie mogłaś się oprzeć mojemu urokowi

Ja: dobre sobie

CalPal: gdzie jesteś?

Ja: naprzeciwko MSG, w chuj ludzi i ja mam tam znaleźć później siostrę... ;-;

CalPal: idź w stronę ósmej

Ja: po co?

CalPal: idź kobieto! Nie zdawaj pytań

Ja: co ty mi tu z wykrzyknikiem?! nie pozwalaj sobie!


Schowałam telefon i poczułam jak ktoś mnie łapie za nadgarstek, ciągnąc za sobą w biegu.

- Ej... - spojrzał na mnie i zaśmiał się. Poprawił kaptur kurtki naciągając go bardziej na głowę. – Idiota.

Zatrzymaliśmy się dopiero po drugiej stronie budynku, gdzie praktycznie nikogo nie było i weszliśmy do środka. Zaczęłam się śmiać. Spojrzał na mnie dziwnie.

- To było takie głupie. Nie mogłeś mi powiedzieć, żebym tu przyszła?

- Nie – uśmiechnął się.

- Po co mnie tu ścignąłeś?

- Chciałem się spotkać – wzruszył ramionami i poszedł przed siebie, znów ciągnąc mnie za sobą. Odchrząknęłam, na co ten odwrócił głowę.

- Możesz mnie puścić? – spojrzał na nasze dłonie.

- Jeszcze mi uciekniesz i co wtedy?

- A co, chcesz mnie zabić?- zaśmiałam się. Uwolnił moja rękę, a ja rozpięłam kurtkę i ściągnęłam czapkę, poprawiając włosy. Tu w porównaniu z tym co było na zewnątrz było o wiele cielej. – Wiesz, że mamy jakąś godzinę maksymalnie, bo muszę iść do tych dzieciaków, a je tam znaleźć to jakaś tragedia.

- Mogły tu przyjść... - zrobił zastanawiającą minę.

- Żebym później nie miała spokoju?

- Co ty się tak czepiasz tego spokoju?

- Postaw się na moim miejscu i wyobraź sobie, że jedyne o czym ona mówi to wy i ten wasz zespół. I tak dzień w dzień odkąd was po raz pierwszy usłyszała... Gdyby się dowiedziała, że się z tobą spotkałam, ba poznałam całą waszą czwórkę, nie dość, że trułaby mi dupę o to abym ją wam przestawiła, co praktycznie rzecz biorąc jest niemożliwe, bo za kilka godzin was już tu nie będzie to jeszcze zasypałaby mnie głupimi pytaniami.

- Nie takie kilka godzin – odpowiedział. – Wyjeżdżamy dopiero za trzy dni. Jutro mamy występ w GMA i dwa wywiady, w tym jeden w radiu.

- Zostajecie w Nowym Jorku i ściągnąłeś mnie tutaj aby spotkać się na niecałą godzinę?

- Chciałaś spędzić ze mną więcej czasu? – puścił mi oczko. – Wylatujesz jutro do LA, a po koncercie jedziesz spotkać się z przyjaciółmi. Nie chciałem Ci zabierać czasu, a tym bardziej zniwelować możliwość pożegnania się ze wszystkimi.

- To nawet słodkie.

- Nie jestem słodki.

- Wmawiaj sobie – szturchnęłam go lekko łokciem w ramię. – CalPal – zachichotałam na widok jego miny.





A macie jeszcze jeden xD

Lov U♥


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro