Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

192

Poczułam pocałunek na nosie, policzku, szyi, ramieniu. Mruknęłam tylko coś pod nosem i przewróciłam się na bok.

- Leen, pobudka – szepnął mi wprost do ucha.

- Chcę spać – mruknęłam, ale przewróciłam się z powrotem na plecy i otworzyłam jedno oko. Uśmiechał się szeroko. Zamrugałam kilkukrotnie przyzwyczajając się do jasnego pomieszczenia.

- Śniadanie do łóżka – powiedział. Spojrzałam na niego zaskoczona, podciągając się do pozycji siedzącej. Chwilę później na moich kolanach leżała drewniana tacka z talerzykiem z jajecznicą, croissantem, miseczką z owocami oraz kubkiem z kawą.

- Czym sobie na to zasłużyłam?

- Tak po prostu – usiadł obok mnie i cmoknął mnie w ramię. – Kocham Cię.

- Ja Ciebie też – uśmiechnęłam się. Objął mnie ramieniem, a ja oparłam się o nie, zabierając się za jedzenie. – Gdzie Lucky?

- Zasnął niedawno, po tym jak wybiegał się na podwórku i prawie wpadł do basenu.

- Dobrze, że psy potrafią pływać.

- Przy okazji pogryzł mi sznurówki – mruknął. Zaśmiałam się.

- Tak okazuje Ci miłość.

- Zdecydowanie – usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk dobiegający z salonu. – Koniec drzemki, dorwał się do zabawki.

- Regeneracja sił zakończona. Poziom zabawa czas zacząć – skomentowałam.

- To nie gra – odpowiedział rozbawiony. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy, a chwilę później maluch wraz z zabawką wbiegł do naszej sypialni. Położył się, gryząc ją.

- Już widzę te pobudki rano z tym piskiem w tle.

- Jak dobrze, że będę w Europie – mruknął. Spojrzałam na niego wymownie. – Musisz się zająć naszym maluchem.

- Mówisz jakby to było dziecko – zachichotałam.

- To jest dziecko, tyle że z trochę innego gatunku – odpowiedział rozbawiony.

- Nie powinieneś się zbierać?

- Do jedenastej pozostały jeszcze trzy godziny. Mam czas, muszę się tobą nacieszyć.

- Spakowałeś wszystkie potrzebne rzeczy?

- Tak, mamciu – zaśmiał się. – Mam wszystko, łącznie ze szczoteczką do zębów.

- Paszport?

- Też.

- Okay. Lucky? – szczeniakmnie zignorował. – A chciałam mu powiedzieć, że pojedziemy na zakupy jak tatynie będzie – mruknęłam. Brunet zaczął się śmiać.- Bo pomaluję salon na różowo, jak mówiłam - zagroziłam.

- Wiem, że tego nie zrobisz.





Dobiliśmy do 200K wyświetleń!!!!!!!!! Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! ♥♥♥

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro