Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

185

Rozglądałam się uważnie, stojąc w przedpokoju. Dom był jasny i przestronny, urządzony w nowoczesnym stylu, chociaż brakowało mu dodatków. W zasadzie były tylko podstawowe meble, na tyle ile zdążyłam zobaczyć.

- Rodzice przyślą moje rzeczy w tym tygodniu – powiedział.

- Co? Rozmawiałeś o tym z nimi? Kiedy?

- Z nimi, z chłopakami – wzruszył ramionami. – Kiedy byliśmy w Sydney. To było oczywiste, że w końcu się wyprowadzę.

- Nie wolałbyś mieszkać w Sydney? Bliżej rodziny, chłopaków...

- Jaki byłby w tym sens, skoro ty byłabyś tu? Zresztą w Los Angeles spędzamy sporo czasu, a do rodziny zawsze mogę polecieć, jeśli będę miał Cię dość – powiedział ze złośliwym uśmieszkiem.

- Mnie? – zapytałam. Wystawił w moim kierunku dłoń, na której, na palcu wskazującym wisiały klucze.

- Jeśli tylko zechcesz tu ze mną zamieszkać – uśmiechnął się. – Twoje obecne mieszkanie nie przywołuje u Ciebie najlepszych wspomnień, rozmawialiśmy już o tym nie raz... więc pomyślałem, że moglibyśmy zamieszkać razem. Tutaj, w Los Angeles.

- Nie przeszło Ci przez myśl aby zapytać mnie czy nie chciałabym zamieszkać w Sydney?

- Przeszło, ale stwierdziłem, że to lepsze rozwiązanie. Tutaj masz znajomych, większość twojej pracy to zlecenia w Stanach, a mnie i tak częściej nie będzie niż będę, taka praca, więc lepiej abyśmy mieszkali tutaj niż gdzieś, gdzie nie znałabyś nikogo, bo wiadomo, że nie mogłabyś jeździć ze mną ciągle w trasie. Wiem jak uwielbiasz swoją pracę, a niedługo będziesz mogła wrócić do sesji, a ciągłe latanie w tą i z powrotem przez pół globu jest bezsensu.

- Kupiłeś dom z myślą o mnie? - powiedziałam z niedowierzaniem. - Wszystko zaplanowałeś? I niby jak miałabym Ci powiedzieć, że z tobą nie zamieszkam? – zabrałam do niego klucze i już po chwili wisiałam na jego szyi, a nogami objęłam w pasie. – Oczywiście, że z tobą zamieszkam, głupku – złapałam dłońmi za jego policzki i złączyłam nasze usta. – Kocham Cię, Calum.

- Ja Ciebie też kocham, Leen.

- Ale mamy do omówienia kwestię wydatków... - zaśmiał się.

- Obiecuję, że więcej domów nie kupię – był rozbawiony. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. – Więc... podoba Ci się?

- Jak na razie może być – powiedziałam, starając się powstrzymać uśmiech. – Ta przeszklona ściana jest świetna, wpada przez nią tyle światła i mamy basen!

- Widok z tarasu i tak jest lepszy niż cokolwiek tutaj, zwłaszcza nocą.

- Skąd wiesz?

- Widziałem zdjęcia – wzruszył ramionami. – Taki urok domu na wzgórzu, widać panoramę miasta.

- Ile właściwie ma pokoi?

- Cztery. Główna sypialnia jest na dole i ma osobne wyjście na taras, reszta jest na piętrze.

- Oh... musimy zwiedzić w końcu nasz dom – spojrzałam wprost w jego czekoladowe tęczówki. – Powinniśmy zacząć od naszej sypialni.

- Doskonały pomysł.





Seksów nie będzie w następnym, nie chce mi się ich opisywać xD

Nie wierzę, że to już powoli koniec, jednocześnie czuję się dziwnie, bo naprawdę lubię to pisać i się cieszę, bo zacznie się Mivi :D Mam już pomysł na to, co będzie się tam działo so... hehe już niedługo się dowiecie! :D

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro