Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

184

- Nie patrz się tak na mnie i tak Ci nie powiem – powiedział po raz kolejny. – Że też Ci się to nie znudziło przez cały lot i jeszcze teraz – zaśmiał się. Znajdowaliśmy się w samochodzie, jadącym dokądś. W dalszym ciągu nie miałam pojęcia gdzie, po co i dlaczego. Co on znowu wymyślił?

- Ale Calum noo...

- Nie.

- Ale ty jesteś uparty.

- Tak samo jak ty, skarbie – pochylił się i cmoknął mnie w nos. – Zresztą wolę słuchać twojego narzekania i pouczania, bez którego pewnie się nie obejdzie, później.

- Na co znowu wydałeś pieniądze? – uniosłam brew.

- Twoja dedukcja jest zaskakująco szybka.

- Calum...

- Nie musisz się na nic zgadzać, od razu mówię – zmrużyłam oczy. – I moim zdaniem to wcale nie marnotrawstwo. Prędzej czy później i tak musiałbym to zrobić.

- Zaraz się o tym przekonamy i... zaczynasz mnie przerażać – spojrzał na mnie z rozbawieniem. – Dlaczego nie mogliśmy najpierw pojechać do mnie i później moim samochodem... gdziekolwiek?

- Bo wiedziałabyś gdzie jedziemy.

- Przecież masz prawko, mógłbyś prowadzić – mruknęłam.

- Jeszcze tak dobrze nie znam LA.

- Jak ktoś będzie prowadził za Ciebie to nie poznasz.

- Przestań się wymądrzać. Przed tobą naprawdę nie można niczego długo ukrywać, bo robisz się kapryśna i złośliwa, jak dziecko.

- Wypraszam sobie panie zrobię Ci niespodziankę, bo za nimi nie przepadasz – mruknęłam, na co przewrócił oczami.

- Tak, masz rację to był głupi pomysł. Nie wiem co sobie myślałem – burknął.

- Nie powiedziałam, że głupi... nawet jeszcze nie wiem o co chodzi, chociaż snuje różne podejrzenia.

- Ale już narzekasz – samochód się zatrzymał. Odwróciłam głowę w stronę szyby, a później na chłopaka.

- Niee – zaśmiałam się. Spojrzał na mnie znacząco. – Serio kupiłeś dom?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro