Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

159

Skończyliśmy próbę i skierowaliśmy się do garderoby. Leen zniknęła mi z pola widzenia gdzieś w połowie, więc zakładałem, że tam właśnie była. Michael pobiegł pierwszy, zostawiając drzwi były otwarte.

- Pobudka Leen! – usłyszałem, akurat kiedy stanąłem w progu. Dziewczyna leżąca na sofie, zamachnęła się zagipsowaną ręką, trafiając wprost w krocze chłopaka. Nawet mnie to zabolało.

- Ała... - zgiął się w pół, a jego głos brzmiał wyżej. Powstrzymywałem śmiech razem z chłopakami. Blondynka usiadła i przetarła dłonią oczy.

- Co jest? Mike?

- Nienawidzę Cię – mruknął, a ja nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać.

- Ale co ja...

- Gips wylądował na jego koledze – powiedział Luke.

- Boże... przepraszam.

- Przeżyje – wtrąciłem z rozbawieniem. – Będę pamiętać, żeby Cię nie budzić.

- To nie jest śmieszne, idioto – warknął, siadając obok dziewczyny. – Boli... - wypuścił głośniej powietrze z ust. – Powiedziałbym, że za karę farbujesz mi włosy, ale jednorękiej nie zaufam.

- Ha. Ha. bardzo zabawne – dźgnęła go w bok. – Na jaki kolor?

- Myślałem o niebieskim – zmrużyła oczy przyglądając się mu.

- W sumie, chociaż z tego co pamiętam Vi mówiła, że najlepiej Ci w blondzie.

- Teraz będzie miał dylemat – zaśmiał się Ash. – Prawa, Mikey? – to chyba miało brzmieć jak kopia Vi.

- Nie, zostaję przy niebieskim.

- Blond będzie następny – wtrącił Luke.

- Masz coś do mojej siostry Mike?

- Nie? Czemu się tego uczepiliście? To, że z nią czasami piszę czy rozmawiam nie oznacza, że się zakochałem, idioci.

- Uspokój się, tylko się nabijają – burknąłem.

- Daj spokój, Michael – objęła jego ramię. – Tylko poinformuj ją wcześniej, bo na zawał zejdzie i będziesz miał spam.

- Już jej powiedziałem - wszyscy spojrzeliśmy na niego. - No co? Rozmawialiśmy wczoraj.

- Co byś zrobił gdyby była starsza? – wzruszył ramionami.





Z moją weną jest źle... to koniec na dzisiaj ;-;

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro