Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

149

- Pojedź ze mną – powiedziałem nagle. Po tym jak wstałem i szybko się ogarnąłem, od razu przyjechałem do szpitala, w którym siedzę już od godziny. Do tej pory po prostu rozmawialiśmy, omijając łukiem ten najważniejszy, a zarazem najgorszy temat. Spojrzała na mnie zaskoczona.

- Calum – westchnęła.

- No co? Oderwiesz się od tego co się tu dzieje i obiecuję, że nie będę Cię ciągnął na każdy koncert, więc w spokoju posiedzisz w hotelu czy gdzieś i będziesz mogła sobie wszystko przemyśleć.

- Chcę odpocząć – odpowiedziała.

- Może i ciągłe podróżowanie nie jest do tego najlepsze, ale lepsze to niż siedzenie w d...

- Od wszystkiego – przerwała mi. – Wszystkiego – odwróciła wzrok.

- Ode mnie – powiedziałem z niedowierzaniem.

- Cal proszę...

- Czy ty chcesz to zakończyć?

- Co? Nie. Chcę po prostu odpocząć od tego całego szumu wokół mnie, Ciebie, nas. Przemyśleć wszystko na spokojnie i poukładać sobie te wszystkie wydarzenia w głowie. Zresztą i tak nie mogę wsiąść w pierwszy lepszy samolot i stąd wylecieć. Po wyjściu ze szpitala muszę jechać na policję złożyć zeznania, później pewnie będzie proces... To nie jest takie proste, jak Ci się wydaje.

- Chcę Ci pomóc, Leen.

- Pomożesz wracając do chłopaków.

- Ale...

- Przecież nic się nie kończy, Calum – usiadła, powoli przysuwając się do mnie i niepewnie sięgnęła dłonią do mojego policzka, który zaczęła gładzić kciukiem. – Potrzebuję takiej przerwy. Ta cała sprawa z... to wszystko mnie przytłoczyło, musisz mnie zrozumieć.

- Co on Ci takiego zrobił? – zapytałem i wcale nie chodziło mi o to co było oczywiste, w tym wszystkim było coś jeszcze, czego mi nie powiedziała. Widziałem to, ale nie naciskałem, licząc na to, że sama mi o tym powie. Zacisnęła usta w wąską linię. – Skarbie, proszę.

- Chciał mnie zgwałcić – głos jej się łamał. Czułem jak mięśnie w moim ciele się napinają. Starałem się zachować spokój, ale tak naprawdę miałem ochotę coś rozwalić, a najlepiej urwać komuś łeb.– On... przyszedł do mnie, kiedy nie było Su... wepchnął mnie do mieszkania... ja... - objąłem ją ramionami, powoli przyciągając do siebie. Czułem jak zaczyna się trząść. Złapała dłońmi za moją koszulkę, a głowę oparła o obojczyk i szyję. – Mówił coś o tym, że teraz będę tylko jego, powtarzał jak bardzo mnie kocha, że nie chce mnie skrzywdzić... Jakoś mu się wyrwałam i wybiegłam z mieszkania, ale mnie dogonił i zaczęliśmy się szarpać... wiesz co było później.

- Wersja Su jest...

- Skąd ona może wiedzieć co się stało? Mogła jedynie usłyszeć coś od kogoś, przecież nie rozmawiałyśmy... Tak bardzo się bałam Calum... - poczułem jej łzy na szyi.

- Już dobrze, Leen, już dobrze. Więcej go nie zobaczysz – starałem się mówić jak najspokojniej, moja złość by tu nie pomogła, a mogłaby tylko zaszkodzić. Nie widziałem jej w takim stanie i nigdy nie chciałem widzieć. To bolało. – Naprawdę nie chcę Cię teraz zostawiać – nabrała powietrza w płuca. – Ale rozumiem to, że chcesz to wszystko przemyśleć. Zostanę z tobą do wypisu, a później wrócę na trasę, dobrze? – przytaknęła. – Kocham Cię, Leen.





Kolejny będzie pewnie dopiero wieczorem, więc cierpliwości :)

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro