Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

127

Przekroczyliśmy próg jej mieszkania, a Leen od razu skierowała się w stronę sypialni, ciągnąc mnie za sobą. Zatrzymała się dopiero przy łóżku i zrzuciła ze swoich ramion moją kurtkę, którą wcześniej jej dałem. Przez chwilę, po prostu staliśmy, patrząc sobie prosto w oczy. Złapałem za materiał jej czarnej sukienki i ściągnąłem ją z niej. Złączyłem nasze usta i czułem jak zaczyna rozpinać guziki mojej koszuli. Objąłem ją w pasie lekko unosząc i zaraz znaleźliśmy się na łóżku. Ściągnęła materiał z moich ramion.

Długo nie zwlekaliśmy z pozbyciem się reszty ubrań. Składała pocałunki na mojej szyi, siedząc na mnie okrakiem. Sięgnąłem po prezerwatywę, którą wcześniej zostawiłem na szafce nocnej.

- Zrobisz to sama? – zapytałem. Uśmiechnęła się zadziornie.

- Oczywiście, skarbie – zabrała ode mnie paczuszkę i rozerwała ją zębami. Wyciągnęła z niej zawartość i chwyciła za mojego członka, a z mojego gardła wydobyło się głośne westchnięcie, kiedy lekko go ścisnęła. Założyła gumkę i uniosła swoje biodra, a po chwili mogłem czuć ją wokół siebie. Oparła się dłońmi o moja klatkę piersiową i zaczęła się powoli poruszać, a ja wychodziłem jej biodrom na przekór, wsłuchując się w jej słodkie jęki. Podciągnąłem się, obejmując ją w pasie i złączyłem nasze usta w mocnym pocałunku. Zszedłem muśnięciami na jej szyję, a ona odchyliła głowę do tyłu, abym miał do niej lepszy dostęp. – Calum.. – jęknęła, kiedy przygryzłem skórę.

- Jeszcze chwila – powiedziałem, z powrotem opadając na pościel. Pociągnąłem ją za sobą. Jej jęki stawały się coraz głośniejsze, a ciało się napinało. Złapałem ją za biodra i wszedłem w nią mocnym ruchem. Z jej ust wydobył się krzyk zaskoczenia, oddech stał się krótki i płytki. Czułem jak drży. Pchnąłem mocniej po raz kolejny i sam doszedłem. Powoli z niej wyszedłem. Pozbyłem się prezerwatywy i objąłem dziewczynę ramionami, po czym pocałowałem w skroń. – Kocham Cię.

- Ja Ciebie też – szepnęła i mogłem poczuć muśnięcie jej ust na ramieniu.

- Myślisz, że się zorientowali?

- Zorientują się rano, kiedy zobaczą, że nas z nimi nie ma – zachichotała.

- Jesteś przebiegła – przewróciła się na brzuch i wsparła na przedramionach, aby móc na mnie spojrzeć.

- Ty, tak samo jak ja , nie miałeś ochoty z nimi siedzieć. Więc nie narzekaj, CalPal – sięgnąłem dłoni do jej włosów, odgarniając je za jej ucho.

- Nie narzekam. Powtórzymy to?

- Tyle razy ile dasz radę – puściła mi oczko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro