Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

120

Weszłam do domu, który na razie zajmowali chłopcy, nie kłopocząc się z pukaniem. Panowała tu idealna cisza. Przeszłam dalej, do salonu, który wyglądał jak pobojowisko i śmietnik w jednym. Nie wiem co oni tu wczoraj robili albo czy w ogóle sprzątali odkąd tu są. Przeszłam do kuchni z zaskoczeniem dostrzegając Luke'a.

- Hej – spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem i burknął coś na wzór przywitania. – Ciężka noc?

- Noc, poranek...

- Więc nie tylko Calum przesadził – zachichotałam. – Mogę? – wskazałam na ekspres do kawy.

- Głupie pytanie – oparł głowę o ścianę. Włączyłam urządzenie, po czym sięgnęłam do torebki i wyjęłam z niej aspirynę. Wrzuciłam do szklanek i i zalałam wodą, podając mu jedną.

- Wypij – uśmiechnęłam się. – Będzie lepiej.

- Dzięki.

- Ktoś musi myśleć za was. Wątpię żebyście mieli tu coś na kaca.

- Od tego jesteś ty – spojrzałam na niego z rozbawieniem. – Szczerze?

- Hmm? – mruknęłam zalewając dwa kubki kawą.

- Na początku myślałem, że Calum robi sobie z nas jaja, kiedy oznajmił, że pisze z jakąś laską na Twitterze i do tego dość krytycznie do nas nastawioną, jeszcze odpisanie jakiejś fance bym rozumiał, ale wdanie się w dyskusję? Od początku było widać, że mu się podobasz, szczerzył się jak debil do telefonu – zaśmiałam się. – I choć byłem do tego sceptycznie nastawiony, po spotkaniu Ciebie osobiście, przekonałem się co do Ciebie.

- Luke Hemmings mnie lubi. To najlepszy dzień w moim życiu. Tera mogę umrzeć szczęśliwa – powiedziałam, na co ten się zaśmiał. - Wyszło mi?

- Nie, Vi robi to lepiej - prychnęłam. - Hood ma farta.

- Wiem.

- Idź do niego, pewnie umiera.

- Już zdążył mi ponarzekać – postawiłam przed nim kawę. – Który to jego pokój?

- Ostatni po lewej – odpowiedział.

- Dzięki – zabrałam szklankę z rozpuszczoną aspiryną i kubek z kawą, kierując się w stronę schodów. Chwilę później weszłam do odpowiedniego pokoju, dostrzegając bruneta zaplątanego w pościel. Spał.

Odstawiłam naczynia na szafkę nocną i usiadłam na łóżku. Ściągnęłam z jego twarzy kołdrę. Mruknął niezadowolony.

- Pobudka CalPal – musnęłam jego usta. Otworzył oczy. – Dzień dobry.

- Leen – uśmiechnął się. Zaspany, nawet na kacu, wyglądał uroczo. Podciągnął się aby usiąść. Podałam mu szklankę.

- To aspiryna – powiedziałam, a on wypił wszystko za jednym razem. – Grzeczny chłopczyk.

- Przyjechałaś się mną zająć?

- Najpierw zajęłam się Luke'iem – zmarszczył lekko brwi. – Spotkałam go w kuchni, jest w niewiele lepszym stanie niż ty.

- Luke jest ważniejszy?

- Żebyś wiedział – zaśmiałam się z jego miny. – W salonie macie wielki bajzel. Ja tego sprzątać nie będę.

- Nie musisz. Zostajemy tutaj – objął mnie ramionami i opadł na łóżko, ciągnąc mnie za sobą.





Ktoś się nudzi? :D

Zrobi mi ktoś naleśniki? xD

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro