Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

117

- Wyglądasz jak gówno – zaśmiała się blondynka, kiedy ja mordowałam ją wzrokiem znad filiżanki z moją mrożona kawą.

- Dziękuję. Wyglądałabyś tak samo po czternastogodzinnym locie i weekendzie spędzonym z czterema głupkami, plus do tego kilka pobudek w nocy bo twój chłopak nie może zasnąć i dzwoni do Ciebie niemal co godzinę. Na co komu sen? Sen jest dla słabych! Przepraszam – zatrzymałam pracownika lokalu, który akurat przechodził obok. – Mogę poprosić jeszcze jedną kawę?

- Oczywiście – przytaknął.

- Tylko na podwójnym espresso, dziękuję – uśmiechnęłam się. – Nie wiem jak ja dzisiaj przeżyję.

- Calum dzisiaj nie żyje – zaśmiała się. Spojrzałam na nią pytająco. – Chłopcy wstawili filmik na snap'a, jak go zaczepiają w samochodzie, kiedy jechali gdzieś... wyglądał gorzej niż ty.

- To pocieszające – prychnęłam. – Pomijając fakt, że go zabiję jak dzisiaj do mnie przylezie.

- Caileen nie będzie miało sensu bez niego.

- Trudno.

- Jak Vi? – zmieniła temat.

- Nie odstępowała Mike'a na krok. To było całkiem zabawne.

- Aaaa jak rodzice?

- Moja matka uwielbia Caluma... to straszne – zaczęła się śmiać. – Pierwszy raz, od tak, polubiła mojego faceta. On sobie urządzał z nią pogawędki, rozumiesz?

- Cal i ploteczki, no no... - zachichotała

- Nie chce wiedzieć o czym rozmawiali.

- Pewnie o tym jak fajnie bzykać jej córkę – spojrzałam na nią z niedowierzaniem. – No co?

- Jesteś taka głupia – przewróciłam oczami.

- Za niecały miesiąc będą w trasie – przytaknęłam. – Jak wy to zniesiecie?

- Szczerze? Nie mam pojęcia.

- Jedź z nim – zaczęłam się śmiać.

- Tak rzucę wszystko łącznie z pracą, przy czym stracę możliwość zarobku, po to, aby pojechać z chłopakiem w kilkumiesięczną trasę. Pomińmy fakt, że dopiero co podpisałam nową umowę z agencją i dwie dotyczące sesji.

- Dobra, dobra. Tak tylko powiedziałam... - mruknęła. – Co z pokazem w piątek?

- A co ma być?

- Calum będzie?

- Nie wiem. To akurat nie zależy od niego, a sądząc po tym jak jego menadżer mnie uwielbia... nie, nie będzie.

- Chuj – zaśmiałam się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro