Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

103

Siedziałam na kanapie z podciągniętymi nogami i kieliszkiem z winem w dłoni. Zaznaczmy, że już trzecim, a dwa poprzednie wypiłam niemal pod rząd. Było po pierwszej w nocy, Michael i Luke wciąż siedzieli w kuchni razem z Vi, Ash był chyba w łazience, a Calum siedział obok mnie.

Usłyszałam jak coś się tłucze, pisk szatynki i jakąś kłótnie między chłopakami. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z ust. Przystawiłam kieliszek do ust i opróżniłam go kilkoma sprawnymi ruchami. Poczułam dłoń bruneta na udzie.

- Spokojnie – odstawiłam kieliszek i wstałam ignorując jego słowa. Skierowałam się do kuchni, słyszałam jak wzdycha i idzie za mną.

- Co tu się dzieje, do cholery?! – warknęłam. Poczułam dłonie Caluma na biodrach. – Ty – podniosłam dłoń. – Nie denerwuj mnie chociaż ty – odsunął się ode mnie.

- Leen, spokojnie... - zaczął Michael.

- To bez sensu – szepnęła Vi.

- Młoda, do siebie.

- Tylko ich nie zabij – wyminęła mnie.

- Ja naprawdę rozumiem... znudziło wam się siedzenie w domu, chcieliście przylecieć do Nowego Jorku, może coś zobaczyć, bo nie licząc koncertów czy wywiadów nie byliście tutaj tak po prostu...ale do cholery co ma z tym wspólnego zniszczenie mi kuchni i zakłócanie spokoju?! – oboje spojrzeli na bruneta. – On wam nie pomoże. Rozmawiacie ze mną. Ja naprawdę nie mam nic przeciwko temu, że tu jesteście, ale może tak trochę, troszeczkę... odrobinkę samokontroli i myślenia?

- Ej, co jest? – Ashton pojawił się za mną. – Co znowu zrobiliście? – westchnął.

- Już dostali ochrzan – zaśmiał się Calum.

- Posprzątajcie to – rzuciłam i wycofałam się do salonu. – Oh, jeszcze jedno... - wróciłam się na chwilę. – Nikt wam nie karze iść spać. Możecie sobie coś obejrzeć, możecie podłączyć się do wifi... tylko ma być cicho. Jasne?

- Jak słońce – odpowiedzieli równo.

- To się dogadaliśmy.

- Calum, skarbie idziemy na górę.

- Tylko więcej skarbów nie naróbcie – spojrzałam na Luke'a z mordem w oczach, na co ten odwrócił wzrok udając, że interesują go szafki.

- Niech ja tylko usłyszę choćby szmer...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro