Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

101

- Okay, skoro tu zostajecie, musimy was jakoś porozdzielać – powiedziałam, patrząc na nich. – Mamy jedną sypialnię gościnną, więc dwójka z was śpi razem, tylko grzecznie proszę.

- Michael może... - zaczęła Vi.

- Nie – odpowiedziałam od razu. – Nie będzie spał z tobą w jednym pokoju, a co dopiero w łóżku. Gdyby rodzice byli to co innego, chociaż i tak by na to nie pozwolili, a że ich nie ma, któryś z nich zajmie ich sypialnie.

- Waszych rodziców nie ma? – usłyszałam Caluma.

- Nie – spojrzałam na niego. – Stwierdzili, że skoro zostaję tu do poniedziałkowego popołudnia, to oni wyjadą sobie na weekend, zostawiając mnie z Vi – mruknęłam.

- Oooh nie poznasz teściów – zaśmiał się Ashton. – Szkoda.

- To zależy ile tu zostajecie. Jeśli macie lot dopiero w poniedziałek, to wszyscy ich poznacie.

- Michael, szykuj się – zakpił Luke, szturchając go lekko.

- Dlaczego ja?

- Vi? – kiwnął głową na dziewczynę, która znów siedziała obok niego. Czerwonowłosy przewrócił oczami.

- To może... - znów zaczęła.

- Nie.

- Dlaczego?! Nikt nie przegapił by takiej okazji, nikt. Nie rozumiesz tego?!

- Okazji do czego? – zapytał Mike z cwanym uśmieszkiem, a szatynka zaraz spłonęła rumieńcem.

- N-nie mam na m-myśli tego... - zaczęła się jąkać, co było nawet urocze. – Po prostu...

- Ej Vi co jest? – usłyszałam głos Kate i dźwięk zamykanych drzwi. – Co to za wiadomość o nagłej... - zatrzymała się przy wejściu do salonu, lustrując uważnie chłopaków wzrokiem. – Mam zwidy? – szepnęła. - Dosypali mi czegoś do herbaty?

- Nie! – pisnęła, wstają i podchodząc do niej. – To jak sen, a Michael pije z mojego kubka. Nigdy go już nie umyję...

- To jej kubek? – zapytał, a ja przewróciłam oczami.

- I tak go nie używała.

- Cicho!

- O mój Boże... - zaczęła Kate. Chyba właśnie do niej dotarło. Jak na zawołanie obie zaczęły piszczeć.

- Teraz macie dwie nieletnie, fanki na głowie – zaśmiałam się. - Powodzenia.

- Wolałbym tylko Ciebie - brunet szepną mi na ucho, tak aby nikt inny tego nie usłyszał. Zachichotałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro