Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1


Ranek.

Dziś Boże narodzenie. Nienawidzę tego dnia. Przyjeżdża rodzina sprzeczamy się a ja muszę włożyć spódnicę.

W spódnicy wyglądam strasznie.  Obecnie stoję przed lustrem i podcinam końcówki.

Nagle wbiega Oliver przez którego prawie obcięłam grzywkę. Nie możemy wychodzić do 10.40 z pokoi. Mamy 8.27. GENIALNIE

O: Toriiiiii są święta!!!!!!!!
T: Wiem

O: Mikołaj dziś przychodzi!!!!!!
Oliver on dalej wierzy w mikołaja. To urocze. Ogólnie miałam mu powiedzieć że on nie istnieje ale nie chcę mu psuć nadziei. 

Wtedy wszedł Charlie.

C: Dzień dobry Tori.

T: Spadaj

C: Ale siostrzyczko są święta nie mów tak do mnie. :(

T: Boże mam ochotę cię walnąć ale jestem za niska i Oliver tu jest.

Charlie podnosi mnie i ustawia na łóżku.

Ja się śmieję. A Charlie podchodzi do Olivera.

C: O Oliver co tu masz?

O: zdjęcia

C: A jakie?

O: Tori i Micheala.

T: Ja nie mogę zostawcie to!!!!
C: Czemu?

T: Jestem starsza od waszej dwójki i proszę o odrobinę szacunku!

O: Przepraszam Tori.

Mówi i przytula mnie na raz. Twierdzę że Oliver jest weselszy ode mnie gdy byłam w jego wieku.

A to zdjęcia które znalazł.


Po kilku godzinach wybiła 10.40. A przynajmniej mój budzik w telefonie i wszyscy zeszliśmy na dół.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro