Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Ten rozdział dedykuję baeunicorn_ która obchodzi dzisiaj swoje urodziny 🎈🌷

Od samego początku wspierała mnie, kiedy zaczynałam nowe ficzki, kiedy wpadałam na masę nowych pomysłów i kiedy momentami chciałam się poddawać. Biła mnie, krzyczała i wyzywała, kiedy krzywdziłam jej ulubionych bohaterów, a dzięki temu miałam większą motywację do pisania, żeby jej jeszcze bardziej robić na złość. Zawsze mogłam liczyć na jej komentarz i opinie, co bardzo mi pomogło i nadal pomaga. Mam nadzieję, że ona sama w końcu skończy ff, które pisze już bardzo długo i że wszyscy będziemy mieli szansę je przeczytać, bo jej styl pisania i pomysły, to naprawdę coś  >>>>>> 

~

    Droga powrotna minęła im w ciszy. Żaden nie chciał psuć zbędnymi słowami atmosfery, jaka towarzyszyła im przez wcześniejsze minuty zabawy. Taehyung od czasu do czasu zerkał na Jeona, zastanawiając się, dlaczego chłopak to dla niego robił. Po co się tak starał?  Czy rzeczywiście pomogło to również jemu? Miał taką nadzieję, bo nie chciał być jego dodatkowym ciężarem. Chociaż czy gdyby tak było, to trudziłby się z tym wszystkim i starał zbliżyć do Taehyunga? Chłopak nie wiedział, czy ma on w tym jakiś konkretny cel, ale skrycie liczył na to, że nie. Podświadomie pragnął mieć właśnie kogoś takiego. Kogoś, kto nie napisze mu, że wszystko będzie dobrze, tylko zrobi coś, żeby rzeczywiście tak było. 

Kim nie twierdził, że na przykład Hoseok jest złym przyjacielem. Mimo wszystko, to on sam się od niego często odsuwał, a tamten dalej starał się podtrzymywać ich przyjaźń, zdając sobie sprawę, że Tae z pewnością miał problemy, ale najwidoczniej nie chciał się nimi dzielić. Jung miał wiele zalet, temu również brunet nie mógł zaprzeczyć i chociaż podobało mu się, jak spędzali wspólnie czas, często świetnie się z nim bawił, to po prostu brakowało mu w Hoseoku tego czegoś. Może wewnętrznego spokoju i wyciszenia? Bardzo często, oczywiście nieświadomie, przytłaczał go swoją osobą, a chwila ciszy w jego obecności była czymś niesamowitym. Jego żywiołowość przerastała Taehyunga, ale czasem też przywracała do życia, kiedy powoli przestawał kontaktować ze światem. 

Jeongguk był za to zupełnie innym przypadkiem. W jego oczach można było dostrzec tę dziecięcą radość, która czasem pojawiała się zupełnie bez powodu, ale kiedy dawał jej upust, to w taki sposób, który nie irytował Taehyunga. Gdy mówił, to spokojnym głosem, wręcz kojącym. Potrafił wyciszyć bruneta w pozytywny sposób, sprawić, że zapominał o całym świecie. Albo wręcz odwrotnie. Budził w nim właśnie to samo dziecko, które ukryte było również w jego wnętrzu i zachęcał do działania, żeby Tae nie popadał w jeszcze większe przygnębienie. Z pewnością potrzebował w swoim życiu ich obu. Z początku się tego wypierał i starał okłamywać samego siebie, że Jeongguk nic dla niego nie znaczył i nigdy nie będzie, ale dłużej już tak nie mógł. Musiał przyznać, że polubił ten dziwny charakter chłopaka i fascynowała go jego odmienność. Zdawał sobie sprawę, że nie wie o nim jeszcze wielu rzeczy, ale to przyciągało Taehyunga jeszcze bardziej. Szatyn był zagadką, którą pragnął rozwiązać.

- Jeszcze raz dziękuję - uśmiechnął się delikatnie, odpinając pasy. Byli już pod domem Kima i nadszedł ten moment,  w którym musieli się pożegnać. - Nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie ty.

- Zawsze jestem do twojej dyspozycji - Jeon puścił mu oczko, śmiejąc się cicho. Sam nie chciał, żeby Taehyung już go opuszczał, ale nie mógł go zatrzymać. Oboje mieli następnego dnia szkołę, a on dodatkowo auto do oddania Yoongiemu.

- Będę cię trzymał za słowo -  po tych słowach brunet wysiadł, posyłając chłopakowi ostatni uśmiech. Chciał znaleźć się już w swoim pokoju, więc szybkim krokiem dotarł do drzwi i słyszał, jak tamten odjeżdża, kiedy je zamykał. Poinformował rodziców głośnym krzykiem, że wrócił i po zdjęciu butów od razu udał się na górę. Na jego szczęście łazienka była wolna, więc wziął szybki prysznic i w ręczniku wszedł do swojego pokoju. Był zmęczony i ani trochę nie pocieszała go myśl, że następnego dnia musiał iść do szkoły. O tyle dobrze, że odrobił lekcje do południa. Z cichym westchnieniem ulgi położył się w końcu do łóżka, a raczej na wpół usiadł, opierając się plecami o ścianę. Przykrył się kołdrą i na udach położył laptopa, którego chwilę wcześniej włączył. Przed pójściem spać chciał jeszcze przejrzeć parę portali i spróbować obejrzeć odcinek serialu, chociaż wątpił, czy uda mu się przy nim nie zasnąć. Gdy tylko zalogował się na facebooka dostał masę wiadomości od Hoseoka. Uśmiechnął się delikatnie, czytają pierwszą z nich.

Hoseok: co tam u ciebie, dzieciaku?

Przyzwyczaił się, że chłopak często tak do niego mówił i pisał. Niby był tylko o rok starszy, ale zachowywał się, jakby to było nie wiadomo ile. Mimo wszystko, nie przeszkadzało to Taehyungowi.

Hoseok: nie odzywasz się od piątku i nie wiem, czy powinienem się już zacząć martwić

Hoseok: w sumie ja sam też nie pisałem, ale to szczegół

Hoseok: byłem wczoraj na świetnej imprezie i właściwie to szkoda, że cię nie było. Nie zaproponowałem ci jej, bo pomyślałem, że nie zgodzisz się, jak zawsze, ale jak teraz o tym myślę, to mogłem cię przekonać, tak jak ostatnio

Hoseok: ale możesz być dumny, bo nie upiłem się jakoś szczególnie bardzo

Hoseok: postanowiłem, że od teraz piję mniej

Hoseok: z resztą ostatnio gorzej znoszę mieszanie marihuany z alkoholem

Hoseok: już nie te lata:/

Hoseok: ale oczywiście nie oznacza to, że rezygnuje całkowicie xD

Hoseok: nie jesteś dostępny od paru godzin, co jest trochę dziwne

Hoseok: powinienem zacząć się martwić??

Kim kręcił głową z rozbawieniem, czytając, co jego przyjaciel pisał. Właśnie o tym myślał wcześniej. Nie potrafiłby zrezygnować z Hoseoka, bo był mu kimś bardzo bliskim i nie wyobrażał sobie, żeby kiedyś zabrakło mu takich wiadomości od niego, ale mimo wszystko bywało to czasem przytłaczające.

Taehyung: powiedz mi, czy mieszanie narkotyków i alkoholu kiedykolwiek znosiłeś dobrze?

Taehyung: czy ktokolwiek znosi coś takiego dobrze?

Taehyung: i przepraszam, że nie odpisywałem, ale nie było mnie w domu

Hoseok: wbrew pozorom tak. Mój kac po czymś takim nigdy nie był tak mocny, jak w ostatnim czasie. Chyba po prostu wchodzą mi mocniej. Myślisz, że to przez to, że się starzeje?

Taehyung: nie wiem, czy to przez to, że się starzejesz, ale z pewnością od tego głupiejesz

Taehyung: wiesz, że nigdy nie pochwalałem tego, że palisz marihuanę, a już tym bardziej tych twoich mieszanek ;;

Hoseok: powinieneś kiedyś sam spróbować. To naprawdę rozluźnia i czujesz się zajebiście. Przydałoby ci się, Tae

Taehyung: sugerujesz mi, że jestem sztywny i potrzebuje marihuany, żeby się dobrze bawić?

Hoseok: nie. Sugeruje ci, że w ostatnim czasie jesteś jeszcze bardziej spięty i wyglądasz na bardzo zestresowanego... A nie chcesz mi nic powiedzieć na ten temat i nie mogę ci pomóc w żaden sposób

Taehyung: mówiłem ci już, że nic się przecież nie dzieje. Wydaje ci się, po prostu jestem zmęczony szkołą i tyle.

Hoseok: nie wydaję mi się...

Hoseok: pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, dobrze?

Taehyung: pamiętam o tym

Taehyung: ale teraz lecę już spać, jestem bardzo zmęczony

Hoseok: Tae, zanim pójdziesz, obiecaj mi, że naprawdę wszystko jest okey i że jeśli coś się będzie działo to od razu mi powiesz

Taehyung: obiecuję, hyung

Po tej wiadomości szybko się wylogował i zamknął laptop, wzdychając cicho. Taehyung nie zdawał sobie sprawy, że w jednym byli z Jeonggukiem bardzo podobni. 

Oboje składali obietnice, których nie byli w stanie dotrzymać.

***

    Taehyung co jakiś czas kiwał głową, chociaż przez to bolała go jeszcze bardziej, więc w końcu zaprzestał. Jego mama po raz kolejny tłumaczyła mu, co ma sobie odgrzać na obiad i jakie leki wziąć. Chciał, żeby kobieta poszła już do pracy, a on mógł umierać w samotności. Obudził się o wiele wcześniej przed budzikiem i od razu pożałował, że w ogóle się urodził. Wczorajszy wypad dawał już o sobie znać i brunet nie był w stanie oddychać przez zatkany nos, a w gardle coś nieprzyjemnie drapało. Gdy tylko jego  mama zmierzył mu temperaturę i okazało się, że dodatkowo ma gorączkę, to już wiedział, że tego dnia na pewno nie pójdzie do szkoły. Przeniósł się z kołdrą do salonu, jak tylko ich dwójka została w domu i wygodnie rozłożył na kanapie. Wiedział, że sam nie będzie miał siły, więc poprosił kobietę, żeby zrobiła mu herbaty, a później miał nadzieję, że wyjdzie do pracy w przeciągu paru minut. Wziął już leki przeciwbólowe i musiał czekać aż zadziałają, co dodatkowo go irytowało. Dopiero kiedy został sam w domu, odetchnął z ulgą. Mógł oddać się swojemu ulubionemu zajęciu, czyli nic nie robieniu. Włączył telewizor na przypadkowym kanale i sięgnął po telefon, żeby odpisać Jeonggukowi. Już go poinformował, że zachorował i pisali przez chwilę, dopóki mama Taehyunga go nie zawołała. 

Zdziwił się, kiedy odblokował komórkę i nie miał żadnej wiadomości od Jeona. Dlaczego nie odpisał? Zazwyczaj nie miał problemu z używaniem telefonu na lekcji, więc to raczej nie było to. Brunet westchnął cicho, starając się skupić na telewizorze i nie zaprzątać sobie tym głowy. Jak tamten będzie miał czas, to odpisze, prawda? Mijały mu godziny, podczas których starał się nie myśleć o Jeongguku. Wziął leki, które zostawiła mu mama, starał się coś zjeść, ale było mu zbyt niedobrze, pospał jakiś czas i dalej oglądał telewizję, dopóki po całym domu nie rozniósł się dźwięk dzwonka. Westchnął cicho, nie mając najmniejszej ochoty ruszać się z kanapy, ale nie miał wyboru. Wstał owinięty kocem i wolnym krokiem ruszył do drzwi.

- C-co ty tu robisz? - spytał zdziwiony, widząc Jeona w progu swoich drzwi. Z pewnością był ostatnią osobą, której się spodziewał. Zwłaszcza, że nadal nie odpisał mu na wiadomości.

- Telefon mi się rozładował, bo zapomniałem na noc podłączyć do ładowania i nie miałem jak cię poinformować, że skoro  przeze mnie siedzisz w domu, to cię odwiedzę. - szatyn uśmiechał się delikatnie wchodząc do środka, kiedy Taehyung zrobił mu przejście. Chłopak dopiero w tamtym momencie uświadomił sobie, jak źle musiał wyglądać. Potargane włosy, zaczerwienione oczy i nos, a do tego spuchnięte usta... Coś wspaniałego.

- Jak to, przez ciebie? - zmarsczył brwi, ciągnąc dalej temat, żeby nie myśleć o swoim wyglądzie zewnętrznym. Obserwował, jak tamten zdejmował buty, a kurtkę odwieszał na wieszak.

- W końcu, to ja cię wyciągnąłem wczoraj na przejażdżkę i zmusiłem do biegania na dworze w śniegu.

- Nie żałuję - od razu zapewnił go niższy. Wolnym krokiem udał się z powrotem do salonu, gdzie ściszył telewizor i opadł na łóżko z głośnym westchnieniem. - Z resztą nie jest tak źle. Lekkie przeziębienie.

Jeon uniósł brew, patrząc na niego z powątpiewaniem, ale nie skomentował słów bruneta. Okrążył kanapę, siadając na jej brzegu obok Taehyunga i delikatnie odgarnął mu włosy za ucho.

- Potrzebujesz czegoś? Może chcesz coś zjeść? - spytał z troską w głosie, której Kim nie mógł nie usłyszeć. To sprawiło, że jego policzki stały się jeszcze czerwieńsze. Dziwnie mu było z myślą, że martwi się o niego ktoś poza rodziną albo Hoseokiem.

- Właściwie... Mógłbyś mi przynieść chusteczki z mojego pokoju? Skończyły mi się już,  a na stoliku leży duża paczka. - poprosił nieśmiało, owijając się szczelniej kocem.

- Jasne - Jeongguk uśmiechnął się ponownie i wstał z miejsca. Brunet objaśnił mu, gdzie jest jego pokój i po niecałej minucie był z powrotem. Usiadł na swoim wcześniejszym miejscu, przyglądając się uważnie choremu. Czuł silną potrzebę zrobienia czegokolwiek, żeby tylko tamtemu było lżej, ale nic mu nie przychodziło do głowy. Siedzieli przez jakiś czas w ciszy, każdy zamyślony. Nawet telewizor grający w tle nie przeszkadzał im w rozmyśleniach, które to przerwał Taehyung.

- Mam do ciebie pytanie. Tylko odpowiedz na nie szczerze, dobrze?

- Zawsze jestem z tobą szczery, Tae - szatyn powiedział to tak pewnie, jakby rzeczywiście tak było, jakby nie zdążył okłamać go już tak wiele razy.

- Dobrze... Bardzo zastanawia mnie, jak to się stało, że tamtego dnia znalazłeś się w uliczce, w której byłem z Namjoonem. Śledziłeś nas, czy przypadkiem zobaczyłeś? - Kim obawiał się odpowiedzi, jaką miał zaraz usłyszeć.

- Nie śledziłem was, ale też nie był to przypadek. Wiedziałem, że tam będziecie.
- Skąd? - kolejne pytania rodziły się w głowie Taehyunga.
- Bo obserwuję cię już od dawna. Wiem, że nie raz tam cię dopadał jeśli umknąłeś mu w szkole. Wiem też, że ciągnie się to już od bardzo dawna - Jeongguk spoważniał, prostując się i wyglądając przez okno. Wyglądał jakby nadal był zamyślony, jakby żył w swoim świecie.
- Dlaczego? - brunet spytał drżącym głosem, czując, jak coś ściskało go w środku.
- Dlaczego co?
- Dlaczego mnie obserwowałeś? Dlaczego nigdy nie reagowałeś skoro twierdzisz, że wiesz ile to już trwa? - Taehyung był na granicy. Waliły się mury, którymi starał się odgradzać od problemów i nie mieszać ich do codziennego życia. Ktoś wkraczał w jego prywatne sprawy, ingerował w nie, a on czuł się, jakby znów groziło mu niebezpieczeństwo.

- Bo mnie zaintrygowałeś. Zaciekawiłeś swoją osobą, swoją delikatnością, którą ktoś niszczył. Z początku to nie było nic poważnego. Po prostu zwracałem na ciebie uwagę, gdy byłeś niedaleko. Ale niektóre twoje zachowania sprawiały, że pragnąłem się dowiedzieć, co tak naprawdę się w tobie kryje. W przeciwieństwie do innych dostrzegałem, że coś jest nie tak, że dzieją się złe rzeczy. Dowiedziałem się o sprawie z Namjoonem około połowy pierwszej klasy. Z początku chciałem kogoś powiadomić, ale zrezygnowałem. Zrozumiałem, że tak naprawdę nie chcesz niczyjej pomocy, bo tak to starałbyś się o nią. Nawet jeśli się bałeś powiedzieć o tym wprost, to mogłeś dać komuś jakieś jednoznaczne znaki, że coś się dzieję. Ale nic takiego nie zrobiłeś. Chciałeś poradzić sobie sam, prawda? Chciałeś udowodnić, jaki jesteś silny? Tylko komu? Sobie czy wszystkim dookoła? - Jeongguk westchnął cicho, w końcu ponownie patrząc na Taehyunga. Pożałował tego, dostrzegając pojedyncze łzy spływające po jego policzkach i oczy pełne złości. Mimo wszystko kontynuował. - Gdybyś sam zwracał większą uwagę na ludzi dookoła, to zauważyłbyś, że kręciłem się często przy tobie. Byłem gotów w każdym momencie, żeby stanąć w twojej obronie. Wystarczyło tylko poprosić, Tae. To byłoby o wiele prostsze niż całe to udawanie twardziela. Pamiętasz, jak mówiłem ci o byciu deli....

- Pamiętam - warknął brunet, przerywając mu. - Pamiętam aż za dobrze. Ale to nie jest, kurwa, takie proste. Niektóre rzeczy nie są możliwe, a twoje pierdolenie jest w tym momencie nic nie warte. Nie wiesz, jak to jest. Nie wiesz, jakie to uczucie, kiedy jest się słabym i traktowanym, jak gówno i to kompletnie bez powodu. Więc zostaw te swoje sentencje o kwiatkach i kamieniach na inną okazję, bo w aktualnej się to nie sprawdza.

Nie zdawał sobie sprawy, w którym momencie zaczął się cały trząść. Prawdopodobnie gdyby nie był osłabiony, to zacząłby krzyczeć, nie potrafiąc hamować złości, jaka w nim narastała. To był ten moment, kiedy Jeon zdenerwował go po raz pierwszy tak bardzo. Gdyby miał siłę, to by wstał. Czekał na odpowiedź szatyna, ale zamiast niej otrzymał coś zupełnie innego. Chłopak przełożył przez niego nogę, a po chwili drugą i ułożył się za jego plecami, od razu mocno obejmując i przyciskając do swojej klatki piersiowej.

- Spokojnie, Tae... Złość ci nie pomoże - szepnął cicho, całując delikatnie skroń Kima. Czuł, jak tamten momentalnie zesztywniał, zszokowany postępowaniem Jeongguka. Mimo to nie zaczął się wyrywać. - Nie musisz się ze mną zgadzać. Nie oczekuje tego od ciebie, rozumiesz? Ale mam pewne zasady, którymi się kieruję i poglądy, które wiele ułatwiają. Chce ci je przedstawić, żebyś mógł zdecydować, czy się z nimi zgodzisz,  po dokładnym zrozumieniu. Ale żeby rozumieć musisz mnie uważnie słuchać. Chce ci pomóc, chce się do ciebie zbliżyć, żebyś wiedział, że zawsze jestem do twojej dyspozycji.

Drobniejszy nic mu nie odpowiedział. Zamiast tego docisnął się mocniej do placów Jeongguka, czując kolejną zbliżającą się falę łez. Nie chciał przy nim płakać, ale nie był w stanie się powstrzymać. Leżeli tak wtuleni w siebie dobrych paręnaście minut. Kim starła się wszystko ułożyć w swojej głowie, chociaż nie było to proste.

- Nie mów o tym nikomu, dobrze? - poprosił drżącym głosem Taehyung. Czuł, jak głowa bolała go od płaczu jeszcze bardziej, chociaż sam tak na prawdę nie wiedział, dlaczego to robił. Przecież Jeongguk chciał mu pomóc, a on zareagował, jakby tamten zrobił mu coś złego. Może to bolesna prawda tak go przytłoczyła? Czy rzeczywiście nie mówił nikomu i cierpiał jeszcze bardziej, bo chciał udowodnić samemu sobie, że da radę bez niczyjej pomocy?

- Nie powiem -  zapewnił go szatyn i jeszcze raz pocałował w skroń. Na ten gest rumieńce ponownie wkradły się na policzki Kima, jednak tamten tego nie skomentował. Obejmował mocno drobne ciało, które nie trząsło się już tak bardzo i gładził dłonią przez materiał koca. Nie chciał denerwować go już bardziej, dlatego zakończył temat. Był zmęczony przez chorobę i dodatkowy stres z pewnością by mu nie pomógł. Po prostu leżał z nim w ciszy, patrząc się znad jego ramienia w ścianę. Nawet program telewizyjny nie wydawał się szczególnie ciekawy. Dopiero ciche pochrapywanie odwróciło uwagę Jeona. Zerknął na bruneta, który w końcu wyglądał na spokojnego. Pomimo śladów łez na policzkach, spuchniętych warg i zaczerwienionego nosa, i tak wyglądał na swój sposób uroczo. Jak niewinne, skrzywdzone zwierzątko, którym pragnął się zaopiekować. Powoli zaczął wstawać, tak żeby go nie obudzić.

- Powinieneś leżeć na wygodniejszym łóżku - mruknął do Kima, jakby ten mógł mu odpowiedzieć. Podłożył dłonie pod jego kolana i ramiona, po czym podniósł z kanapy. Uważając, żeby o nic nim nie zahaczyć zaczął iść do pokoju Taehyunga. Dobrze, że wiedział, który to, bo nie grzecznie byłoby zaglądać do wszystkich po kolei. Drogę po schodach i korytarzu pokonał w parę sekund. Łokciem otworzył sobie drzwi, których następnie nie zamykał i podszedł do łóżka, na którym zaczął kłaść bruneta. Tamten sapnął cicho przez sen, marszcząc przy tym brwi, ale na szczęście się nie obudził. Jedynie bardziej owinął kocem, przekręcając się na drugi bok.

- Chyba nie powinienem cię teraz zostawiać samego. - Jeongguk odgarnął włosy z jego czoła, delikatnie wsuwając je za ucho. Uśmiechał się sam do siebie, patrząc na śpiącego Taehyunga. Zasługiwał na wszystko, co dobre, a nie na całe cierpienie, jakie znosił od miesięcy.

- Chyba raczej powinno cię tu w ogóle nie być - odezwał się ktoś tuż za nim. Od razu rozpoznał Hoseoka, z którym nie raz miał okazję porozmawiać. - Tae cię wpuścił?

- Nie no, coś ty. Oczywiście, że się włamałem. Specjalnie po to, żeby popatrzeć, jak śpi. Rozumiesz, podnieca mnie to - odpowiedział z zadziornym uśmiechem, odwracając się w stronę chłopaka.

- Sarakstyczny, jak zawsze - prychnął tamtem, opierając się pośladkami o biurko. - Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Dlaczego przyszedłeś do Taehyunga? Wy w ogóle ze sobą rozmawiacie?

- Tak wyszło, że od urodzinowej imprezy Yoongiego utrzymujemy ze sobą kontakt. To chyba nic złego, prawda? - młodszy niósł brew, obserwując uważnie Hoseoka. Nie był pewien, jaki ten ma do niego stosunek, ale wydawało mu się, że go polubił, więc nie powinien być zdenerwowany zaistniałą sytuacją. - A jestem tutaj, bo Tae rano mi pisał, że źle się czuje i chciałem go po prostu odwiedzić dla towarzystwa.

- Nie nie wspominał o tobie, więc sądziłem, że wasza rozmowa na imprezie była jednorazowa. W każdym razie możesz już iść, teraz ja z nim zostanę. I tak dawno się nie widzieliśmy i teraz już wiem przez kogo.

- Chyba nie masz mi tego za złe?

- Jeszcze nie wiem. Zależy, jak wasza znajomość na niego wpłynie. Jeśli będzie mu dobrze, to możecie się spotykać ile tylko chcecie. Jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. - Hoseok zrobił krok w przód, cały czas patrząc w oczy szatyna. Miał co do niego mieszane uczucia. Niby mu nie przeszkadzał, ale było w nim coś niepokojącego, coś co sprawiało, że zaczynał martwić się o Taehyunga. Ale w końcu Yoongi mu ufał i wielokrotnie mówił, że chłopak jest dla niego niczym młodszy brat.

- Nam obojgu zależy na nim równie mocno - usłyszał te słowa chwilę przed tym, jak Jeongguk opuścił pokój. Wiódł za nim wzrokiem, który po chwili skupił na Taehyungu. Nie miał pojęcia, jak długo spał, ale nie zamierzał go budzić. Po prostu usiadł przy nim, czując, że powoli rodzi się w nim zazdrość o najlepszego przyjaciela.

~

To chyba najdłuższy rozdział ze wszystkich, bo ma ponad 3k słów, więc mam nadzieję, że będziecie zadowoleni

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro