Rozdział 5
Taehyungowi spodobało się towarzystwo Jeona. Polubił jego dziwny humor, który zmieniał się bardzo szybko, czasem bez konkretnego powodu. Nie był w stanie tego zrozumieć, więc przyciągało go to do chłopaka. Był dla niego wielką niewiadomą.
Pisał z nim od pięciu dni, czasem rozmawiał na przerwach w szkole, jednak ani razu nie spotkali się poza nią. Nie przeszkadzało to żadnemu z nich. Jeongguk nie chciał niczego przyspieszać, wolał, żeby to Tae decydował o pogłębianiu ich znajomości. Miał wrażenie, że może spłoszyć go najdrobniejszym niewłaściwym ruchem. W swoich rozmowach nie poruszali tematu Namjoona, czy tego, co szatyn powiedział mu w swoim pokoju. Kim nie był jeszcze gotowy, żeby znać odpowiedzi na pytania, które chodziły mu po głowie. Zdawał sobie sprawę, że będzie później czas na poruszanie niektórych kwestii. Wolał pisać o bardziej przyziemnych sprawach, jak na przykład, co Jeongguk jadł na obiad albo jakie ma plany na wieczór. Sprawdzało się to, tylko czasem, gdy szatyna dopadał ten melancholijny humor, to pisał dziwne zdania, których znaczenia Taehyung nie był jeszcze w stanie zrozumieć.
***
Było niedzielne popołudnie, zachmurzone niebo nie zwiastowało nic dobrego, a powietrze było jakby ostrzejsze, bardziej zimowe. Kim siedział w swoim pokoju, patrząc w okno ze znudzeniem. Odrobił lekcje, wykąpał się, zjadł obiad, pokłócił z siostrą, nawet pouczył znienawidzonej historii, a nadal czuł się niespełniony. W końcu sięgnął po swój telefon i szybko go odblokował, po czym zaczął pisać wiadomość do pierwszej osoby, która przyszła mu do głowy.
Do: Jeongguk
Masz tak czasem, że robisz wszystko, co przyjdzie ci do głowy, a i tak czujesz, że coś ci umyka? Jakby brakowało ci jakiejś cząstki samego siebie? Mam przez to taki dziwny humor ;;
Odpowiedź przyszła natychmiastowo. Lubił to w chłopaku. Jakby ten tylko czekał na wiadomość od niego...
Od: Jeongguk
Tak. Raczej każdy tak czasem ma... Tylko nie każdy umie sobie z tym poradzić.
Do: Jeongguk
A ty sobie z tym radzisz?
Od: Jeongguk
Tak.
Do: Jeongguk
Jak?
Od: Jeongguk
Daje się ponieść emocją. Znaczy i tak robię to ciągle, ale to jest inna sprawa. Po prostu... Robię wtedy najbardziej absurdalną rzecz, jaka przychodzi mi do głowy. Taką, która dla wszystkich mogłaby się wydawać po prostu popierdolona.
Do: Jeongguk
A czy ze mną zrobiłbyś teraz jakąś popierdolną rzecz, żebym mógł uwolnić się od uczucia, że tone we własnych myślach?
Od: Jeongguk
Czekaj na mnie przy kawiarni na końcu swojej ulicy. Będę za jakieś dwadzieścia minut.
Kim odetchnął cicho, wstając z wygodnego fotela. Myśl, że wyrwie się z tych czterech ścian, sama w sobie była pocieszająca. Co prawda mógł wyjść gdzieś sam, ale to nie byłoby to samo. Nadal czułby się źle. Potrzebował czyjeś obecności. Niby mógł napisać do Hoseoka, ale wiedział, że jego nadmierna radość byłaby dla niego przytłaczająca. Potrzebował kogoś, kto nie będzie go osaczał.
Przez chwilę zastanawiał się, czy zmieniać rozciągniętą bluzę na coś lepiej prezentującego się, ale ostatecznie zrezygnował. Nie miał pojęcia, co będą robić, więc wolał mieć na sobie ciepłe i wygodne ubranie. Przeczesał jeszcze włosy palcami i po szybkim spojrzeniu w lustro uznał, że nie jest źle. Wychodząc z pokoju zabrał swoje słuchawki z szafki i zbiegł po schodach na dół.
- Wychodzę - poinformował rodziców, siedzących w pokoju i liczył na to, że obędzie się bez dodatkowych rozmów, ale oczywiście się przeliczył.
- Gdzie i z kim? - ostry ton ojca lekko zdziwił Taehyunga, ale postanowił go zignorować. W końcu nie tylko on może mieć gorszy dzień.
- Przejść się z kolegą. Nie wiem, o której wrócę, bo właściwie nie mam pojęcia, gdzie zawędrujemy.
- Nie zapominaj, że jutro szkoła. I odbieraj telefon, jak będę dzwoniła - chłopak o wiele bardziej wolał rozmawiać ze swoją mamą. Zazwyczaj starała się zachowywać spokój, zwłaszcza, kiedy ojciec wybuchał złością. Kim jedynie skinął głową i poszedł do przedpokoju, gdzie założył buty i kurtkę.
Już po parunastu sekundach szedł chodnikiem, nucąc pod nosem muzykę z słuchawek. Niby czekało go tylko dziesięć minut drogi, ale i tak wolał włączyć sobie piosenki. Droga mu wtedy szybciej mijała.
Na miejscu zaczął się zastanawiać, gdzie dokładnie powinien czekać i ostatecznie przysiadł na niewielkiej ławeczce. Kawiarnia znajdowała się na rogu i mógł spodziewać się Jeona z każdej strony. Zimne powietrze drażniło jego odsłoniętą szyję, kiedy przygryzał dolną wargę. Nie zapiął swojej kurtki i nie miał zamiaru tego zrobić. Czasem lubił czuć chłód, który go orzeźwiał i pozwalał logiczniej myśleć. Zapatrzony w swoje buty podskoczył z cichym okrzykiem, kiedy ktoś dotknął jego ramienia. Spojrzał na uśmiechniętego Jeongguka z wyrzutem i wstał ze swojego wygodnego miejsca.
- Mogłeś się odezwać. Prawie zawału dostałem - burknął niezadowolony i włożył dłonie do kieszeni kurtki.
- Obawiałem się, że moje słowa do ciebie nie dotrą, bo byłeś taki zamyślony. Następnym razem będę mniej brutalny - szatyn zażartował, uśmiechając się szerzej. Złapał niższego za łokieć i lekko pociągnął w stronę jednej z uliczek. - Chodź, musiałem tam zaparkować.
Taehyunga zdziwiły te słowa, bo z tego co wiedział, Jeongguk nie posiadł prawa jazdy. Zmarszczył brwi, kiedy rzeczywiście zatrzymali się przed czarnym autem, wyglądającym, jak te ze starszych roczników.
- To twoje auto? - mruknął, wahając się przed wejściem do środka. Tamten stał obok, trzymając mu otwarte drzwi i opierającą się o nie.
- Oczywiście, że nie. Ja nie mam auta.
- Prawa jazdy też nie, więc jakim cudem tu nim dojechałeś? - chłopak uniósł brew, nadal mając opory przed zrobieniem jakiegokolwiek ruchu.
- To, że nie mam nie oznacza, że nie umiem - Jeon puścił mu oczko, jak gdyby nigdy nic. Taehyung nie mógł uwierzyć, że chłopak mówi o tym z taką lekkością. - A teraz wsiadaj, bo czeka nas trochę jazdy.
- Przecież policja może nas zatrzymać. Czy ty w ogóle myślisz? - brunet prychnął pod nosem, kręcąc głową z niedowierzaniem. Czy właśnie to miało mu pomóc pozbyć się tego cholernego uczucia pustki? Jeżdżenie po mieście nie swoim autem bez prawa jazdy? Jeśli tak, to Taehyung zaczął żałować, że w ogóle napisał do niego tego dnia.
- Zdarza mi się pomyśleć, ale to rzadko. A teraz mi zaufaj, Tae - chłopak mówił już bez uśmiechu, patrząc na niego poważnie. Spokój w jego głosie był kolejną rzeczą, która zaskoczyła niższego. Coś w nim krzyczało, żeby po prostu usiadł na miejscu pasażera i pozwolił, żeby Jeongguk mu pomógł, ale inna jego część mówiła, że to zły pomysł. Jeśli policja ich zatrzyma, to będą mieli kłopoty, a jeśli nie? Gdzie by dojechali? Nic nie przychodziło mu do głowy, bo Jeongguk był zbyt nieprzewidywalny. - Nie pożałujesz, obiecuje.
Te słowa ostatecznie go przekonały. Odgarnął na bok wszelkie obawy i postanowił spróbować. Chciał się przekonać, co go czeka. Zapinał pasy, kiedy na miejscu kierowcy siadał Jeon i odpalał silnik. Jego dźwięk zadziałał na Taehyunga uspokajająco. Auto z pewnością miało już swoje lata, ale ktoś o nie dbał.
- Czyj to samochód? - Kim spojrzał na szatyna, gdy ten wyjeżdżał na ulicę, skupiając wzrok na drodze przed sobą.
- Yoongiego. Pożycza mi go czasem, gdy tego potrzebuje. Zawsze oddaję w nienaruszonym stanie i dorzucam się na paliwo, więc nie przeszkadza mu to.
Tae nie zadawał więcej pytań, tyle mu wystarczyło. Oparł głowę o szybę i patrzył na mijające domy. Zdawał sobie sprawę, że Jeongguk wybierał głównie boczne drogi, po których policja nie jeździła zbyt często. Chłopak zauważył, że szatyn prowadził auto z pewnością i wprawą, jakby miał już wieloletnią praktykę. Zastanawiał się ciągle, gdzie jadą, ale to była kolejna rzecz, o którą nie pytał. Chciał mieć swego rodzaju niespodziankę.
Taehyung mieszkał na obrzeżach miasta, więc dosyć szybko dojechali do jego granic i wyjechali na trasę prowadzącą przez lasy i pola. Tam Jeon przyspieszył, pewnie nawet przekroczył prędkość, ale to nie było ważne dla bruneta. Z minuty na minutę odczuwał jakieś dziwne poczucie wolności. Jakby zostawiał za sobą wszystkie sprawy, które męczyły jego myśli. Poprawił się na siedzeniu i zerknął na szatyna. Lekko się uśmiechał, jedną rękę trzymając na kierownicy, a drugą na skrzyni biegów. To był kolejny moment, w którym Kim musiał przyznać, że był naprawdę przystojny. Dziwnie mu było z tą myślą, w końcu nigdy nie patrzył na innego chłopaka w taki sposób. Podziwiał wyraźnie zarysowaną linie jego szczęki, po której zapragnął sunąć palcem. Nie był idealny. Na skórze widoczne były małe blizny, które Tae dopiero wtedy zaczął dostrzegać. Para pieprzyków zdobiła szyję wyższego, a niewielka krosta koło nosa musiała się tam znaleźć całkiem niedawno. Nawet dopatrzył się śladu na wardze, jakby ktoś ją przeciął, zapewne parę lat temu. Te szczegóły sprawiały, że był dla bruneta jeszcze bardziej atrakcyjny, co przerażało go do granic.
Pewnie dalej zagłębiałby się w swoich przemyśleniach, natarczywie na niego patrząc, ale zaczęli zwalniać, co odwróciło jego uwagę. Wysiadł zaraz po Jeongguku, jakby obawiając się, że ten zatrzaśnie go w samochodzie i odejdzie, zostawiając samego.
- Dlaczego tu jesteśmy? - odezwał się w końcu, kiedy przy nim stanął. Zaczęli wolnym krokiem iść polną ścieżką, która prowadziła niewiadomo dokąk. Nie otrzymał odpowiedzi, co nieco go zirytowało. Miał zapytać ponownie, kiedy nagle został klepnięty w ramię.
- Gonisz! - z pewnością nie tego się spodziewał, zwłaszcza, że Jeongguk zaczął biec. Oniemiały patrzył na oddalającą się sylwetkę i z opóźnieniem dotarło do niego znaczenie wypowiedzianego słowa. - Nie wierzę - mruknął pod nosem, kiedy sam ruszył w ślad za chłopakiem. Zaczęli zbaczać ze ścieżki, dzięki czemu znaleźli się na dużej polanie.
- Jesteś taki dziecinny, Jeongguk!
- Ty też, Tae! W końcu mnie gonisz! - w głosie szatyna słychać było rozbawienie. Nie przejmował się tym, że ślizga się na mokrej trawie. Uciekał przed Taehyungiem, który powoli zaczynał odczuwać pewną satysfakcję. Przypominały mu się dzieciństwo, kiedy bawił się w berka ze swoją siostrą i dziećmi z placu zabaw. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że właśnie taki efekt chciał uzyskać Jeongguk. Od początku planował właśnie to.
Niby głupia zabawa, ale okazała się skuteczna. Kiedy biegali po przemoczonej trawie, śmiejąc się z niczego i krzycząc do siebie, znów czuli się małymi dziećmi. Było im tak dobrze, jakby okrutna rzeczywistość ponurego świata nie istniała. Zajęci uciekaniem przed sobą nawzajem, nie zorientowali się nawet, że grube płatki śniegu zaczęły lecieć z nieba. Gdzieś w trakcie, Taehyung poczuł, że wszystko zaczyna wracać na miejsce i być tak, jak powinno. Wróciło coś, czego mu brakowało - dziecinna radość. Pamiętał te czasy, kiedy największym problemem było zawiązanie sznurówek podczas gry i dzięki Jeonggukowi miał szanse wrócić do nich choć na chwilę. Byli zdyszani i roześmiani. Żaden nie chciał tego przerwać, ale prawda była taka, że wszystko kiedyś musiało się skończyć.
Ich zabawa zakończyła się w momencie, kiedy zmęczony Tae po prostu usiadł na ziemi z szerokim uśmiechem. W tamtym momencie nie przejmował się śniegiem, który powoli przysłaniał trawę.
- Dziękuję - szepnął, kiedy Jeongguk usiadł przy nim, uśmiechając się równie szeroko.
- Nie ma za co, Tae. Mi też to pomogło - oparł głowę na ramieniu chłopaka, obserwując spadające śnieżynki. Nie chciał wracać do zatłoczonego, szarego miasta równie mocno, jak Kim, ale zaczynało się ściemniać i robić coraz zimniej. - Kiedyś zabiorę cię tutaj , jak będzie ciepło i sucho. Na przykład w wakacje. To idealne miesjce na piknik.
- Obiecujesz? - brunet nie mógł spojrzeć na jego twarz i dostrzec smutku, jaki nagle pojawił się w oczach Jeona. W jego głosie słychać było nadzieję, której tamten nie chciał niszczyć. Nie chciał też niszczyć mu tego popołudnia, które miał zamiar zakończyć wieczornym ciastkiem w kawiarni, żeby sprawić mu jeszcze więcej przyjemności. Nie chciał zniszczyć samego Taehyunga, tak jak zniszczony był on sam.
- Obiecuje - szepnął cicho wbrew sobie.
To była pierwsza obietanica, jaką złożył mu Jeongguk. Pierwsza i jedna z wielu, których miał nie dotrzymać.
~
Obiecany rozdział w końcu na czas :")
Zostawiajcie po sobie ślady i komentujcie, bo to właśnie komenatrze najbardziej motywują (oczywiście gwiazdki też chętnie przyjmę 💕)
W ogóle mam takie pytanie. Bylibyście zainteresowani ficzkiem z vkookiem w formie głównie chatu, ale też z normlanymi rozdziałami, na pewno nie tak długimi? Mam ochotę napisać coś lekkiego, bez jakiejś wyszukanej fabuły i co nie jest angstem xD
Tak w skrócie, to szkolna gwiazda Jeongguk, który jest zagorzałym homofobem,na imprezie idzie do łóżka z Taehyungiem, drugim najbardziej znanym chlopakiem w szkole, nie zdając sobie sprawy, że to właśnie on.
Jakaś akcja by na pewno była, ale bez przesady. Luźny, zabawny, trochę z problemami, jak z telenowel - piszcie w komentarzach, czy dajecie temu trzy razy tak 😀💕
I w ogóle powodzenia jutro wszystkim, którzy piszą egzamin:") już czuję, jak mi będzie "Save me" chodzić po głowie, jak dostane arkusz z pytaniami xD 💔
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro