Rozdział 11
Taehyung cały czas miał w głowie słowa Hoseoka dotyczące Jeongguka, ale bał się zapytać o to chłopaka. Obawiał się, że odpowiedź jaką dostanie zniszczy całą ich relację, jaką do tej pory stworzyli. Bo co jeśli Jeon naprawdę nie potrafił nad sobą panować? Jeśli naprawdę był nienormalny? Jednak przecież nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się to przy czerwonowłosym. Udawał? Starał się ukrywać? O takich rzeczach Taehyung myślał każdego dnia przed zaśnięciem. Będąc przy szatynie zapominał o tym, czując się po prostu bezpiecznie. Nie dopuszczał wtedy do siebie myśli, że Jeongguk mógłby być kimś zupełnie innym.
Przez resztę tygodnia spędzali ze sobą praktycznie każdą możliwą wolną chwilę w szkole. Chodzili razem po korytarzach i Taehyung nie mógł nie zauważać tych spojrzeń kierowanych w ich stronę. Z pewnością oboje się wyróżniali. Zawsze samotnie przechodzący z lekcji na lekcje nagle zaczęli wychodzić z cienia. To dawało na nich dwóch zupełnie inne spojrzenie. Ludzie zaczęli się nimi interesować, zastanawiając, jacy tak naprawdę są. W dodatku coraz częściej pojawiał się z nimi Jimin, który w szkole cieszył się sporą popularnością, zwłaszcza u dziewczyn.
Taehyung nigdy nie wiedział, jak się zachowywać, kiedy ludzie podchodzili do nich i po prostu zaczynali rozmowy. Jeonggukowi to chyba odpowiadało, bo rozmawiał z nimi wszystkimi, jak gdyby byli starymi kumplami. Kim trochę mu zazdrościł, że tak łatwo potrafił dopasować się do innych pozostając przy tym sobą, bo jemu samemu było ciężko. W tak krótkim czasie wydarzyło się w jego życiu dużo rzeczy, obracając je do do góry nogami. Czerwonowłosy czuł się, jakby odżywał, ale z dużą opornością. Odzyskiwał stracone lata, przesiedziane w domu popołudnia i zmarnowane możliwości.
W domu starał się przebywać, jak najmniej. Ojciec się do niego nie odzywał, a on nie miał zamiaru przepraszać. Ilekroć pojawiał się w kuchni, czy salonie, atmosfera robiła się napięta. Z mamą też niezbyt chętnie rozmawiał. Zazwyczaj popołudniami odrabiał lekcje zamknięty w swoimi pokoju, a później wychodził. Głównie spotykał się z Jeon, ale często dołączali też inni. Złapał dobry kontakt z Jiminem, który okazał się być naprawdę uroczym i miłym chłopakiem. chyba nie dało się go nie lubić.
Nawet Namjoon dał mu spokój, chociaż Taehyung cały czas zauważał, że tamten obserwował go na większości przerwach. Niepokoiło go to, bo wyglądał, jakby coś planował. Może nie zaczepiał go przez Jeongguka? Albo właśnie przez fakt, że stał się bardziej zauważalny i ciężej byłoby ukrywać, że coś jest nie w porządku? Parę razy wydawało mu się, że widział Namjoona w okolicach swojego domu lub miejscach, w których coraz częściej przebywał. Starał się jednak uspokajać samego siebie, bo przecież niemożliwe było, że go śledził. W jakim celu miałby to robić?
Kim był zawiedziony, kiedy Hoseok przełożył ich wypad do klubu na następny tydzień, bo musiał gdzieś jechać, ale czas wyczekiwania szybko mu minął. Była końcówka października, wieczory i noce bardzo zimne, ale to go nie zniechęciło. Musiał przed samym sobą przyznać, że polubił imprezowanie i chciał próbować nowych rzeczy. Nie był już tym nudnym, bezbarwnym i osamotnionym Taehyungiem, który zawsze uciekał do swojego pokoju, gdzie mógł spokojnie się wypłakać. Zmieniał się na lepsze.
- Idę na cały weekend do Hoseoka, wrócę w niedzielę wieczorem - nie miał zamiar wdawać się w dyskusję z rodzicami, ale to było nieuchronne. Tak naprawdę umawiał się z przyjacielem tylko na jedną noc, ale miał nadzieję, że ten nie będzie miał nic przeciwko, jeśli zostanie dłużej. Jego rodzice raczej też nie, w przeciwieństwie do tych jego byli wyluzowani i naprawdę fajni. Taehyung mu zazdrościł.
- A lekcje? Nauka? - ostry głos ojca zatrzymał go w miejscu. Chłopak westchnął cicho. Wolał gdy ten człowiek się do niego nie odzywał.
- Odrobię wszystko, kiedy wrócę.
- Nie pozwoliliśmy ci nigdzie iść. Ten weekend spędzisz w domu.
- Zamknięcie mnie w pokoju, żebym nie wyszedł? - Taehyung prychnął cicho pod nosem. - Nie ma mowy, że tu zostanę. Już się z Hoseokiem umówiłem, mamy plany.
- Kochanie, my się po prostu martwimy - nagle do rozmowy wtrąciła się jego mama. Kim spojrzał na nią unosząc brew. O co niby takiego mieli się martwić? - Zmieniłeś się. Tata i ja...
- Nie chcemy, żebyś pewnego dnia wrócił tu z bachorem - mężczyzna nie dał jej dokończyć, wtrącając się. - Myślisz, że jak zrobisz jakiejś dziewczynie dziecko, to my będziemy je niańczyć? Albo że dołożymy do niego jakiekolwiek pieniądze? Nawet o tym nie myśl. Jeśli teraz wyjdziesz ze wszystkimi swoimi problemami będziesz sobie radził sam. Będziesz mógł sobie robić, co chcesz, ale na nas nie licz. Pewnie już teraz ćpiesz i zaciągasz długi. Nie tak cię wychowałem i nie mam zamiaru się do ciebie przyznawać.
Taehyunga te słowa naprawdę zabolały, ale nie miał zamiaru tego okazać. Nie sądził, że jego ojciec był aż takim idiotą i że miał o nim tak bardzo złe zdanie. Nie zamierzał się przed nim tłumaczyć ani wyprowadzać go z błędu. On i tak by mu nie uwierzył.
- Jeszcze niedawno krzyczałeś na mnie, że jestem pedałem, a teraz mówisz mi o dzieciach. Gratuluję, jesteś świetnym rodzicem, wszyscy mogą mi tylko zazdrościć - Kim wzruszył ramionami, uśmiechając się smutno pod nosem. - Ale skoro nie chcesz się do mnie przyznawać, to ja już nie muszę nazywać cię ojcem.
Po tych słowach odwrócił się do nich tyłem i odszedł w stronę drzwi, po drodze mijając swoją siostrę. Stała na schodach ze łzami w oczach. Najwidoczniej musiała wszystko słyszeć, ale Taehyung nic już na to nie mógł poradzić. Ta sprawa jej nie dotyczyła i w ogóle nie powinno się to na niej odbić, ale domyślał się, że tak będzie. Poprawił torbę na ramieniu, posyłając jej przepraszające spojrzenie i wyszedł z domu, zamykając za sobą cicho drzwi.
***
Lubił atmosferę, jaka zawsze panowała w domu Hoseoka. Wydawać by się mogło, że nikt się tam nigdy z nikim nie kłócił. Jego rodzice mieli własny sklep na pobliskim osiedlu, który dostarczał im całkiem niezłe dochody. Mieszkali w piętrowym domu w czwórkę. Poza nimi był jeszcze studiujący brat Hoseoka Jeonghan. Byli do siebie bardzo podobni, zwłaszcza z charakteru. Taehyung czasem z nim rozmawiał, kiedy akurat tamten przebywał w domu. Miał fajną dziewczynę, którą również zdążył poznać. Cieszył się, że rodzice przyjaciela go lubili i wiedział, że zawsze był tam mile widziany. Pani Jung piekła świetne ciasta, które Kim mógłby jeść całymi dniami i zapewne ona nie miałaby nic przeciwko.
Tego dnia miał okazję chwilę z nią porozmawiać zanim uciekł na górę do Hoseoka. Właściwie obaj byli już gotowi, więc mieli trochę czasu na rozmowę i przez chwilę Taehyung chciał poruszyć temat swojego taty, ale się powstrzymał. Postanowił powiedzieć o tym Jungowi następnego dnia. Wiedział, że tamten na pewno się przejmie i nie będzie już w stanie dobrze bawić, a to również jemu zepsułoby wieczór. Chociaż mieli poczekać jeszcze tylko trochę, skończyło się na tym, że wyszli z domu po dwudziestej drugiej. Hosoek prowadził ich w tylko sobie znanym kierunku, aż w końcu, po pół godzinie znaleźli się na miejscu.
Taehyung ze zdziwieniem obserwował wejście do klubu, pod którym się znaleźli oraz ludzi wchodzących do środka. Nagle dopadły go poważne wątpliwości, czy aby narkotyki nie zniszczyły mózgu jego przyjaciela już całkowicie.
- Naprawdę? Gejowski klub? - uniósł brew, patrząc na Hoseoka z powątpiewaniem.
- No co? To chyba najbardziej odpowiednie miejsce, żeby przekonać się, co tam na dole - tutaj spojrzał się znacząco na krocze przyjaciela - ci najbardziej odpowiada. Co nam szkodzi?
- Jesteś głupi - jedynie na tyle było stać młodszego w tamtym momencie. Trochę rozbawiały go słowa Hoseoka, jednak nie miał zamiaru tego po sobie pokazać. Oboje ruszyli w stronę wejścia, przy którym zatrzymali się tylko na chwilę. Jung znał ochroniarza, który dzięki temu wpuścił Taehyunga, chociaż patrzył na niego z lekkim powątpiewaniem.
Pierwsze, co uderzyło w chłopaka po przekroczeniu progu, to był głośna muzyka i zapach spoconych ciał. Zdziwił się, kiedy uświadomił sobie, że wcale go to nie obrzydzało, a wręcz zachęcało do wejścia dalej. Chciał się odstresować, a to była idealna okazja.
- Tylko nie pij za dużo alkoholu, nie chcemy problemów - krzyknął mu do ucha Hoseok, na co jedynie skinął głową i złapał go za rękę, ciągnąc w głąb pomieszczenia. Nie chciał zostawiać kurtki w szatni i jedynie podciągnął jej rękawy zanim razem z przyjacielem wmieszali się w tłum ludzi.
Kim co chwilę czuł, jak męskie ciała się o niego ocierały, zapewne całkowicie przypadkiem. Chciał znaleźć trochę więcej przestrzeni dla nich dwóch i kiedy rozglądał się dookoła przez chwilę wydawało mu się, że w całej tej plątaninie ciał mignęła mu postać Jeongguka. To było głupie, że nawet w takim miejscu o nim myślał. Powinien zapomnieć chociaż na jeden wieczór.
Zatrzymał się w miejscu, uznając, że nie ma sensu pchać się dalej. Miał wrażenie, jakby przez cały ten czas jakaś zupełnie inna osoba znajdowała się w jego ciele i nim kierowała. Bez większego problemu wczuł się w rytm piosenki, jaka akurat leciała i zaczął tańczyć, obserwując swojego przyjaciela. Oczywiście Hoseok robił to od niego o wiele lepiej, ale Taehyung nie czuł się gorszy. Jego ruchy nie były aż tak płynne, ale z pewnością lepsze od większości zgromadzonych tam mężczyzn.
Czuł na sobie parę spojrzeń, co jeszcze bardziej zachęcało go do tańczenia. W rogach klubu i na scenie widział na wpół rozebranych chłopaków, którzy mieli idealnie wyrzeźbione ciała. Nie był pewien, czy to od potu, czy jakiś olejków, ale byli cali mokrzy. Ponownie skarcił sam siebie, bo pojawiła się w jego głowie myśl, że Jeongguk z pewnością wyglądałby w takim wydaniu perfekcyjnie. Taehyung nigdy nie widział jego klatki piersiowej, czy brzucha, ale dałby sobie odciąć głowę, że chłopak z pewnością miał się czym pochwalić.
Zaśmiał się cicho, gdy Hoseok przyciągnął go do siebie i tańczyli tak razem, skupiając na sobie uwagę większej ilości osób. W tamtym momencie mu to nie przeszkadzało, chciał być z centrum zainteresowania. Objął przyjaciela w pasie, poruszając swoimi biodrami w rytm muzyki. Poczuł się wolny od wszystkiego.
***
Taehyung ponownie uśmiechnął się sam do siebie. W którymś momencie rozdzielili się z Hoseokiem i został na parkiecie sam, jednak nie trwało to długo, bo piosenka nie zdążyła się nawet skończyć, a on już poczuł na biodrach czyjeś dłonie. Stary Taehyung najprawdopodobniej odskoczyłby, jak oparzony, ale ten nowy tego nie zrobił. Miał się przekonać, co go kręci i dlatego jeszcze chętniej poruszył tyłkiem, czując za sobą czyjąś klatkę piersiową.
- Gdzie się podział twój przyjaciel? - usłyszał lekko zachrypnięty głos tuż przy uchu.
- Sam nie wiem, ale raczej w najbliższym czasie się nie pojawi - chłopak musiał przekrzyczeć głośną muzykę. Powoli odwrócił się w stronę mężczyzny mając nadzieję, że nie był to żaden stary oblech.
Na jego szczęście ukazał mu się niczego sobie trzydziestolatek. A bynajmniej tyle Taehyung mu dał najwięcej. Był zadbany i zapewne bogaty, o czym świadczył drogi zegarek na jego nadgarstku. Ciemne włosy zaczesane miał do tyłu, a brązowe oczy uważnie lustrowały niższego. Poczuł się przez to lekko speszony, zwłaszcza, że dłonie mężczyzny nadal spoczywały na jego pasie. Przyciągnął go do siebie trochę bliżej, uśmiechając się delikatnie.
- Czy w takim razie mogę się tobą zająć pod jego nieobecność? - zaproponował mu, cały czas ruszając się w rytm muzyki. Taehyung również to robił, nieświadomie ocierając się o jego podbrzusze. Po chwili udawanego namysłu skinął głową, uznając, że on będzie dla niego idealnym towarzyszem na ten wieczór. - To może chcesz się w takim razie czegoś napić? Może jakiegoś drinka? Ja stawiam.
- Piwo wystarczy - Kim pamiętał, że miał nie przesadzać, jednak nie wypadało prosić o wodę. Głupio by to wyglądało. Nawet nie spytał chłopaka o imię, ale grzecznie zaczął za nim iść, prowadzony za nadgarstek.
Ciemnowłosy pozostawił go przy jednym z niewielu stolików obiecując, że zaraz wróci. Taehyung patrzył za nim, kiedy odchodził i tupał nogą w rytm muzyki, siedząc na wysokim krześle. Przez chwilę zastanawiał się, czy Hoseok będzie go szukał, czy raczej sam znalazł sobie jakiegoś chłopaka. To mogło być możliwe, w końcu również przyszedł się tu dobrze bawić.
- Proszę - z rozmyśleń wyrwał go głos jego nowego towarzysza. W miarę szybko udało mu się wyrobić, z czego Kim był zadowolony. Co prawda tamten wyglądał na lekko podenerwowanego, ale zignorował to. Uśmiechnął się lekko w odpowiedzi i odebrał swoje piwo. Przystawiał już szklane naczynie do ust, kiedy nagle ktoś wyrwał mu je z rąk i gwałtownie odstawił na stolik.
- Nie będziesz tego, kurwa, pił - otworzył szeroko oczy ze zdumienia widząc Jeongguka. Więc naprawdę to jego zauważył na początku? Ale o co mu chodziło, dlaczego był taki zły? I w dodatku zabrał mu jego piwo?
- O co ci chodzi? - spytał, marszcząc brwi, jednak Jeon nie zwracał już na niego uwagi. Zdenerwowane spojrzenie utkwił w starszym od nich mężczyźnie.
- Kazałem ci się od niego odpierdolić - nawet nie silił się na miły ton, wręcz warknął. Dawno nie był już tak wkurwiony i wiedział, że długo nie wytrzyma. Mimowolnie zaczął zaciskać pięści.
- O co ci chodzi? Chyba mnie z kimś pomyliłeś.
- Mówiłem ci, że pożałujesz jeśli się stąd nie zmyjesz. Nie żartowałem - Jeongguk nie czekał już dłużej i po prostu pchnął mężczyznę, a po chwili wymierzył mu silny cios prosto w szczękę. Nie lubił tłumić swojej agresji i uczuć, wolał je wylewać z siebie i to była idealna okazja. Taehyung, któremu coraz bardziej się to nie podobało, krzyknął przerażony. W pierwszym momencie nie wiedział, co robić i w szoku patrzył, jak Jeon złapał starszego za koszulkę, żeby ponownie go uderzyć. Czerwonowłosy widział krew na jego pięści oraz tę cieknącą z rozbitego nosa mężczyzny. Oczywiście zebrało się wokół nich duże kółko gapiów, jednak żaden nie zainterweniował. Dopiero Kim w końcu był w stanie ruszyć się z miejsca, kiedy szatyn po raz kolejny brał zamach. Złapał go za napięte ramię, ale on tak po prostu go odepchnął, nawet nie zaszczycając spojrzeniem. - Taehyung, idź przed klub i tam na mnie, kurwa, czekaj.
Oczywiście nie posłuchał, a jedynie jego złość wzrosła jeszcze bardziej. Nie miał zamiaru tak po prostu pozwolić mu pobić niewinnego faceta. Chciał po raz kolejny go powstrzymać, ale wtedy na jego szczęście pojawił się ochroniarz, z którym już Jeon nie walczył. Pozwolił się odciągnąć, ale już po chwili wyrwał się z jego uścisku.
- Sam wyjdę - warkną i ostatni raz spojrzał z pogardą na leżącego mężczyznę, po czym zaczął przepychać się przez tłum.
- Wzywać policję? - Taehyung usłyszał pytanie ochroniarza, kiedy do nich podbiegł. Z przerażeniem spojrzał na rozwalony noc ciemnowłosego i poczuł się cholernie winny. Nic nie zrobił, a przez niego oberwał.
- Nie trzeba, to było małe nieporozumienie, nic mi nie jest - zaczął podnosić się z podłogi, w czym Taehyung od razu zaczął mu pomagać. - Czy mogę jakiś lód?
- J-ja zaraz do ciebie wrócę, tylko wytłumaczę tę całą sytuację - wyjąkał Kim i odszedł, nie czekając na odpowiedź. Nie miał zamiaru tego tak zostawić. Nie myślał już o niczym innym, jak o Jeongguku i o tym, żeby porządnie mu przywalić.
Wyszedł na dwór, od razu szukając go wzrokiem. Niestety musiał kawałek przejść i dopiero wtedy zobaczył szatyna na tyłach budynku. Nie chciał skupiać się na tym, jak cholernie dobrze wyglądał w dopasowanej koszuli i obcisłych spodniach, z papierosem w ustach. Nie mógł się wręcz na tym skupić, bo ciągle w głowie miał obraz, jak uderzał niewinnego faceta. Pierwszy raz widział u niego taki wybuch agresji, ale to sprawiło, że od razu uwierzył w słowa Hoseoka.
Szedł w jego stronę pewnym krokiem, ale nawet nie odezwał się, kiedy przy nim stanął. Zamiast tego przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a kiedy Jeon wyjął papierosa z ust, Taehyung się już nie powstrzymywał. Wymierzył mu siarczysty policzek, dopiero po tym wybuchając i od razu na niego naskakując.
- Co to miało być?! - nie obchodziło go, że właśnie mógł ich ktoś usłyszeć. - Nie masz prawa robić takich rzeczy, nie masz prawa wpierdalać się w moje życie! Chciałem przyjemnego wieczoru, znalazłem idealnego facety, a ty wszystko zjebałeś! To była scena jakiejś pieprzonej zazdrości?!
- Idealnego faceta? - Jeongguk prychnął pod nosem, wypychając policzek językiem. Wydawać by się mogło, że słowa Taehyunga po nim spłynęły. Był już spokojniejszy niż w klubie, chociaż gdzieś w głębi ciągle kłębiły się w nim uczucia, które nie znalazły ujścia. - Definicją twojego przyjemnego wieczoru jest szybki seks w kiblu z nieznajomym człowiekiem?
- Nie zachowuj się, jakbyś ty nigdy czegoś takiego nie robił. I poza tym, nie byłoby żadnego seksu, idioto! Miał być tylko kimś do towarzystwa!
- Kurwa, Taehyung! - szatyn złapał go gwałtownie za ramiona i potrząsnął, jakby chciał, żeby chłopak się ocknął. Między palcami cały czas trzymał papierosa, z którego leciał na nich dym. - On cię obmacywał na środku parkietu! Nawet nie wiesz ile mógłby mieć lat, a wiłeś się tam z nim, jak jakaś dziwka! Jesteś taki naiwny, czy łatwy?!
Czerwonowłosy nie odpowiedział mu z dwóch powodów. Po pierwsze, zamurowało go i poczuł, jak łzy zaczęły napływać mu do oczu przez słowa wyższego. Po drugie, Jeongguk został nagle odepchnięty od Taehyunga.
- Popierdoliło cię?! - tego tylko brakowało, żeby Hoseok dołączył się do ich kłótni. Słyszał ich ostatnie słowa i nie miał zamiaru pozwolić, żeby ktoś taki, jak Jeon odzywał się tak do jego przyjaciela. - Nie myśl, że będziesz go tak traktował, a tym bardziej wyzywał od dziwek, bohaterze jebany!
Tamtego wieczoru nikt chyba nie potrafił nad sobą panować, bo chwilę później Jeongguk zatoczył się do tyłu pod wpływem uderzenia starszego. Wziął głęboki wdech przykładając dłoń do zranionej wargi, z której leciała krew. Chociaż tyle, że nie wybił mu żadnego zęba...
Zapanowała między nimi chwila cisza, podczas której wszyscy mierzyli się spojrzeniami. Hoseok był gotów w każdym momencie rzucić się na Jeona, Taehyung oddychał ciężko, nie wiedząc, co robić, a szatyn ciągle stał w miejscu, wycierając krew z brody. W końcu sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął z niej niewielki woreczek foliowy, w którym znajdował się biały proszek.
- Tak, zapomniałem, że tylko ty możesz być bohaterem Taehyunga - powiedział sarkastycznie, rzucając woreczek w stronę Hoseoka, który go złapał i przez chwilę uważnie mu się przyglądał. - Zabrałem go temu facetowi, kiedy dosypywał do piwa Tae. Nie posłuchał i nie poszedł do kogoś innego, więc uznałem, że przydadzą się bardziej radykalne środki. Idiota myślał, że mu odpuszczę... Następnym razem, jak będziesz załatwiał wam rozrywkę na wieczór, to upewnij się, że nikt nie chce zgwałcić ci przyjaciela, kiedy akurat zabawiasz się z kimś innym.
Do Taehyunga z początku nie docierały słowa Jeongguka. Tamten facet dosypywał mu narkotyków do piwa? To było dla niego nie realne, ale przecież szatyn nie miał powodów, żeby zmyślać. Gdyby nie on, najprawdopodobniej byłby już teraz bez ubrań w kiblu, czy innym obleśnym miejscu. Hoseok najwidoczniej też musiał zdać sobie z tego sprawę, bo patrzył to na jednego, to na drugiego.
- Jeon... - Kim sam nie był pewien, co chciał powiedzieć. Przeprosić? Podziękować? Zrobił parę kroków w jego stronę i zadał mu chyba najgłupsze pytanie, jakie w tamtym momencie mógł wymyślić. - Co ty tu tak w ogóle robisz?
- Przyszedłem, bo Jimin mnie poprosił. Nie chciał być sam - skinął głową w bok i pozostała dwójka tam spojrzała. Rzeczywiście chłopak stał kawałek dalej, obserwując całe zajście. Oboje nie zauważyli, kiedy przyszedł. Czy widział całe zajście? - A wy po co tu przyszliście?
- Ja... Chciałem się przekonać, czy kręcą mnie męskie tyłki - odpowiedział w końcu Taehyung, rumieniąc się przy tym. Dopiero w tamtym momencie uświadomił sobie, jak głupie i żałosne to było.
- Naprawdę? - Jeongguk zrobił krok w jego stronę, a po chwili następny. Kim mimowolnie spojrzał mu w oczy, które w końcu wydawały się być spokojnie, zniknęło z nich szaleństwo . Pozostała jedynie głęboko ukryta troska i lekkie rozbawienie. - Naprawdę przyszedłeś do gejowskiego klubu tylko po, żeby przekonać się, czy kręcą cię mężczyźni? To cholernie głupi pomysł, jest o wiele łatwiejszy sposób.
- Niby jaki? - czerwonowłosy ledwo zdążył zadać to pytanie, bo Jeongguk przyciągnął go do siebie, trzymając za kark. Od razu złączył ich usta w pocałunku, przez który Taehyung omal nie upadł. Nawet gdyby chciał, nie mógłby zaprotestować, czy się wyrwać, bo szatyn trzymał i całował go stanowczo, z dominacją.
Chłopak z nim nie walczył, po prostu pozwolił ustom Jeona miażdżyć swoje wargi, a językowi pieścić ten jego. Mruknął cicho, czując, jak puls mu przyspieszył. To było coś zupełnie innego, niż kiedy byli pijani. Ten pocałunek mógł zapamiętać w każdym szczególe. Rozcięta i ponadgryzana warga przyjemnie drażniła tę jego. Język sprawnie się w nim poruszał, a dłoń zaciskała się na karku, dając poczucie chwilowej przynależności. Kim nie miał pojęcia, jak długo to trwało, ale dla niego prawie całą wieczność. Otworzył oczy dopiero po paru sekundach, gdy Jeongguk był już w bezpiecznej odległości od niego. Wiedział jedno, on z pewnością go kręcił.
- Zanim pobiłem tamtego faceta zadzwoniłem po Jina, żeby po was przyjechał. Idźcie na niego czekać - tak po prostu wydał im rozkaz, jak gdyby nigdy nic. Chyba nie tylko Taehyung był w szoku, bo Hoseok z Jiminem nawet się nie odezwali, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. - Na co, kurwa, czekacie?
W tym samym momencie w uliczkę wszedł Seokjin, który nie wyglądał na zadowolonego. Tyle wystarczyło, żeby cała trójka ruszyła w jego stronę, zostawiając za sobą Jeongguka. Taehyung nie był nawet w stanie spytać się, dlaczego on z nimi nie jedzie. Zupełnie, jakby zapomniał, jak się mówi. Po prostu grzecznie szedł na końcu, znów mając w głowie ogromny mętlik.
- Macie szczęście, że Jeon tam był - Jin mówił ostrym tonem, prowadząc ich w stronę auta. - Zwłaszcza ty, Taehyung. I macie też szczęście, że odebrałem telefon.
- Hyung, nie powinieneś być w akademiku w Busan? - Jimin jako jedyny odważył się odezwać.
- Dzisiaj spałem u dziewczyny tutaj.
- A skąd twoja dziewczyna ma bluzę Yoongiego? - tym razem to Hoseok postanowił zaryzykować swoim życiem. Rzeczywiście najstarszy miał na sobie bluzę Mina, która miała na sobie charakterystyczne ślady farby do włosów. Mogli się tylko domyślać, gdzie tak naprawdę Seokjin spędzał noc.
- Zamknij się. Przez was musiałem wstać w środku nocy, nie chcecie, żebym was gdzieś teraz wywiózł i zostawił - widocznie unikał tematu, co jeszcze bardziej utwierdziło ich w przekonaniu, że jego dziewczyna musiała chyba zmienić płeć i imię. - Wszyscy siedzicie z tyłu.
Nikt już nie się nie odezwał, po prostu bez słowa protestu wcisnęli się na tylne siedzenia. Taehyung usiadł przy oknie, przez które cały czas wyglądał, szukając wzrokiem Jeongguka zanim jeszcze odjechali spod klubu.
- Tae... Ja przepraszam - głos przyjaciela sprowadził go na ziemię. Spojrzał na niego pytająco. - Nie przypilnowałem cię odpowiednio, spierdoliłem sprawę.
- To nie była twoja wina - od razu zapewnił go stanowczo i złapał jego dłoń, ściskając ją lekko. Oparł się o ramię Hosoeka, zamykając oczy. To była tylko jego wina, że był tak głupi.
***
Ah mordki prawie 4k słów... Czy dostanę dużo komentarzy za te, coraz dłuższe rozdziały? I dosyć częste? Żeby zachęcić do gwiazdkowania i komentowania, dam wam sexy Jeona
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro