Rozdział 1
*60 lat wcześniej, 2013 rok*
Młody chłopak zacisnął mocno zęby. Starał się nie wydawać żadnych odgłosów, kiedy kolejne ciosy trafiały w jego brzuch. Podkulał nogi, osłaniał głowę rękami, ale to to i tak nic nie dawało.
- Masz już dość? - wysoki blondyn patrzył na niego z góry, a w oku widać było chorą satysfakcję. Uwielbiał patrzeć na wijącą się z bólu postać, uwielbiał widzieć jej cierpienie. Grupka pozostałych chłopaków obserwowała to z boku, uśmiechając się przy tym z zadowoleniem. - Odpowiedz mi!
- Tak... Proszę, przestań - młodszy skulił się jeszcze bardziej, szykując na kolejny cios, ale nie otrzymał go.
- Jesteś założosny, Taehyung - blondyn splunął tuż obok jego głowy i prychnął z pogardą, cofając się o krok. Za każdym razem kończyło się to praktycznie tak samo. Zostawiał poniżonego, ośmieszonego i pobitego chłopaka w przypadkowym miejscu, nie obawiając się konsekwencji. Wiedział, że tamten nikomu nie powie. W jego oczach był tylko zwykłym, nic nie wartym tchórzem. Kimś, kogo można było traktować, jak worek treningowy. Jeśli potrzebował się wyżyć to zawsze Taehyung był tym, który obrywał najbardziej.
Tymczasem brunet powoli rozluźniał zaciśnięte w pięści palce. Czuł pulsujący ból na żebrach i nie trzeba było być wyjątkowo mądrym, żeby domyślić się, że następnego dnia będzie miał w tym miejscu ogromnego siniaka. Ledwo jedne znikały, a pojawiały się następne. Kiedy Taehyung zaczynał naukę w liceum, Namjoon był już na drugim roku i nie minął nawet tydzień, a już uwziął się na młodszym. Co prawda nie był jego jedyną ofiarą, ale ulubioną. Chłopak znosił to wszystko, nikomu nie mówił i chociaż bronił się, to i tak był za słaby. Psychicznie czuł się coraz gorzej, a Namjoona widocznie to satysfakcjonowało. Co prawda w ostatnim czasie dał mu trochę odpocząć, ale nie trwało to długo.
Taehyung zaczął wstawać, krzywiąc się przy tym i omal ponownie nie upadł, słysząc głos kilka metrów od siebie.
- Pomóc ci? - wysoki szatyn opierał się plecami o ceglaną ścianę, patrząc na spłoszonego chłopaka.
Tamten w pierwszym momencie nie wiedział, co zrobić ani powiedzieć. Starał się nie okazywać bólu i stać w miarę prosto, nie trzymając się przy tym za obity brzuch. Udawanie zawsze szło mu bardzo dobrze, bo nikt nie widział go bezpośrednio po zdarzeniu tak, jak w tamtym momencie. Dopiero, kiedy szatyn odbił się od ściany nogą i wyszedł z cienia, a Taehyung zobaczył jego twarz, rozpoznał w nim Jeon Jeongguka, szkolnego dziwaka i wyrzutka. Tak bynajmniej postrzegali go wszyscy. Nie odzywał się praktycznie do nikogo, zawsze ubierał na czarno, a do tego cały czas zmieniał humory. W ciągu jednej przerwy potrafił chodzić przez korytarz uśmiechając się do siebie, a zaledwie minutę później patrzeć morderczym wzrokiem na wszystkich dookoła. To ani trochę nie zachęcało innych, łącznie z Taehyungiem, żeby z nim porozmawiać. Wiedział o nim tylko tyle, że był synem komendanta policji i chodził do równoległej kasy. Chłopak czasem się zastanawiał, dlaczego to na nim uwziął się Namjoon, a nie na tamtym czarnowłosym dziwaku. Może to przez jego posturę? Kim musiał przyznać, że Jeon budowę miał całkiem niezłą i z pewnością było się czym pochwalić.
- Myślałem, że umiesz mówić, ale najwidoczniej się myliłem.
Dopiero cichy śmiech wyższego wyrwał go z rozmyśleń. Zmarszczył brwi, patrząc na niego podejrzliwie i zrobił krok w tył.
- Co tu robisz? - spytał zachrypniętym głosem, starając się nie spuszczać wzroku z Jeongguka. Podświadomie szykował się do ucieczki w razie gdyby była taka potrzeba. Nigdy nie wiadomo, co takiemu szaleńcowi przyjdzie do głowy.
- Prawdopodobnie stoję, ale to może być kwestią sporną - zażartował, patrząc na Taehyunga z delikatnym uśmiechem. Niższemu jednak nie było do śmiechu i zrobił kolejny krok w tył.
- A jak długo tu stoisz? Widziałeś coś? - dopytywał go cały czas. Ze stresu zaczęły mu się pocić ręce i nawet nie wiedział, w którym momencie zaczął obgryzać dolną wargę.
- Stoję tu już... Jakiś czas. Nie wiem, nie patrzyłem na zegarek, kiedy wchodziłem w ten zaułek - wzruszył ramionami, po chwili zamyślając się nad czymś. - Czy coś widziałem? Dzisiaj w sumie sporo rzeczy. Na przykład, kiedy wychodziłem z domu to jakieś koty się ganiały i jednego prawie potrąciło auto. W sumie w szkole też kilka rzeczy zauważyłem, ale nie tak intrygujących, jak płaczące dziecko, które kilkanaście minut temu mijałem na chodniku. Wyglądało trochę podejrzanie, siedziało na ławce z taką dziwną, psychodeliczną lalką w rękach i patrz...
- Skończ - Taehyung przerwał mu wkurzony. Nie spodziewał się, że szatyn mógłby być tak rozgadany. Wkurzająco rozgadany. - Czy widziałeś, co się działo przed chwilą, a nie przez cały dzień.
- Tak - Jeon przestał się uśmiechać, ale w jego oczach cały czas widoczne było rozbawienie. - Wstawałeś z ziemi i dlatego chciałem ci pomóc. Przewróciłeś się?
- Powiedzmy - niższy burknął pod nosem i poprawił koszulkę, podnosząc z ziemi swój plecak. Nie miał zamiaru dłużej rozmawiać z szatynem, czy nawet się z nim żegnać. Pragnął znaleźć się w swoim pokoju i w końcu odpocząć, wziąć długą kąpiel i po prostu zasnąć, żeby nie myśleć o tym, co będzie się działo następnego dnia. Odwrócił się plecami do chłopaka i ruszył przed siebie, ale coś go zatrzymało.
- Taehyung! - zdziwił się tym, że wyższy zna jego imię. Odwrócił głowę, żeby móc na niego spojrzeć, ale nie odezwał się, czekając na dalsze słowa tamtego. - Jeśli kiedykolwiek chciałbyś porozmawiać o sprawie z Namjoonem, to jestem do twojej dyspozycji. - chłopak uśmiechnął się słabo i odwrócił, odchodząc w drugą stronę.
Taehyung patrzył za nim oniemiały, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Więc Jeongguk wiedział o Namjoonie i o tym, co się przez cały ten czas działo? To było dla bruneta niemożliwe. Ukrywał to najlepiej, jak mógł i zawsze starał się nie dawać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Miał nadzieję, że szatyn wie jedynie o tym jednym razie, który miał miejsce kilka minut temu. Może po prostu zauważył, jak Namjoon za nim szedł i dlatego postanowił ich śledzić? Tylko w takim razie, dlaczego nie zareagował, a jedynie obserwował, o ile rzeczywiście było tak, jak Taehyung podejrzewał?
Otrząsnął się z chwilowego amoku i wolnym krokiem ruszył przed siebie. Wychodząc z zaułku na ruchliwą ulicę rozglądał się dookoła uważnie. Wolał nie spotkać nikogo znajomego i dotrzeć do domu, jak najszybciej. Cieszył się, że nie ma tak daleko i zaledwie po dwudziestu minutach był na miejscu. Nie męczył się z szukaniem kluczy w plecaku, bo wiedział, że jego siostra powinna już być o tej porze w domu. Wszedł bez słowa, nie chcąc wzbudzać jej zainteresowania swoją osobą. Miał z Seolhyun dobry kontakt, ale dziewczyna była zbyt ciekawska. Od razu wyczułaby, że coś jest nie tak i naciskała na niego, żeby powiedział, co się stało, a on i tak był już wytrącony z równowagi i wolałby nie wybuchnąć. Prawdopodobnie to rozmowa z Jeonem tak na niego podziałała. Myśl, że ktoś mógłby znać jego sekret była przytłaczająca i nie opuszczała jego głowy ani na sekundę.
Zdjął buty, krzywiąc się przy tym lekko z bólu i skierował się do kuchni z plecakiem na plecach. Nie był pewien, gdzie było gorzej - na dworze czy w domu? Pomimo końcówki września dni były wyjątkowo ciepłe, a upały czymś czego Taehyung nienawidził. Wszystko lepiło się od potu, słońce raziło po oczach, mózg gotował się na każdej lekcji. Piekło. Brunet wyjął z lodówki karton soku i nalał sobie do jednej z większych szklanek. Dołączył do tego słomkę i poszedł do swojego pokoju, sącząc przy tym chłodny napój. Marzył o tym, żeby od razu położyć się do łóżka i pójść spać, ale nie mógł tego zrobić. Później rodzice krzyczeliby, że nie śpi w nocy. Wolał się z nimi nie kłócić i prowadzić pokojowe życie, bo jeszcze tylko tego brakowało, żeby w domu też miał przerąbane. Odłożył plecak na bok, a szklankę na stół i otworzył szafę z ubraniami. Miał ochotę zostać w samych bokserkach, ale gdyby ktoś wszedł do pokoju to zobaczyłby jego siniaki. Namjoon zawsze celował w najczulsze miejsca, ale nigdy w twarz. Sam chyba wolał, żeby ślady jego "zabaw" nie były aż tak widoczne. Taehyung wyjął jedną z pogniecionych koszulek i spodenki do kolan. Starał się nie patrzeć na swoje ciało podczas przebierania. Wolał jeszcze nie wiedzieć, jak duże szkody wyrządziło dzisiejsze spotkanie z Namjoonem. Syknął z bólu, kiedy zdjemował spodnie, pochylając się przy tym. Miał wrażenie, że następnego ranka nie wstanie z łóżka i już planował, co zrobić, żeby móc zostać w domu.
Odrzucając swoje ubrania na bok podszedł do biurka, przy którym usiadł. Stukał paznokciami o drewniany blat, czekając aż laptop się włączy. Jeongguk cały czas obecny był w jego myślach i Taehyung czuł silną potrzebę dowiedzenia się o nim czegoś więcej. Z niechęcią musiał przyznać, że szatyn go zaintrygował. Może tylko w szkole był taki milczący?
- Zaraz cię znajdziemy - chłopak mruknął sam do siebie, kiedy logował się na Facebooka. Tam mógł znaleźć, jakieś przydatne informacje o nim... No właśnie, mógł, ale się nie udało. Próbował go wyszukać, ale było jedynie kompletne nic. - Cholera... Nie ma konta?
Planował poszukać czegoś w Google, w końcu nie można się tak łatwo poddawać, ale w tym samym momencie przyszła do niego wiadomość.
Hoseok: witam szanownego pana
Hoseok: jak tam po kolejnym wspaniałym dniu w szkole?
Taehyung: żartujesz czy żartujesz?
Taehyung: "szkoła" i "wspaniałe" wykluczają się nawzajem
Hoseok: bardzo źle było?
Taehyung: trzy kartkówki i sprawdzian, żyć nie umierać
Taehyung: a u ciebie?
Hoseok: jeszcze wrzesień się nie skończył, a oni już trują dupę o mature
Taehyung: nam o niej mówią od pierwszej klasy, więc :)
Taehyung: ale wiesz, jesteś już w trzeciej klasie i nim się obejrzysz będziesz ją zdawał
Taehyung: to co się dziwić
Hoseok: ale to męczące
Hoseok: z resztą osobiście wolę o tym nie myśleć i cieszyć się z faktu, że już jutro impreza
Brunet pokręcił głową z uśmiechem. Cały Hoseok, nigdy niczym się nie przejmował, a przez swoje pieprzone szczęście zdawał wszystko śpiewająco. Wolał się dobrze bawić niż chociaż przez jeden wieczór usiąść przy biurku z książkami i się pouczyć. Znali się od podstawówki i można było powiedzieć, że byli przyjaciółmi. Jung był od niego starszy o rok i poznali się na koloniach podczas jedynych z wakacji. O ile Taehyung wiedział o Hoseoku wszystko, to w drugą stronę już nie do końca. Brunet nie lubił mówić o sobie i swoich problemach, a zwłaszcza tych związanych z Namjoonem i dlatego Jung nie miał o niczym pojęcia. Spotykali się zazwyczaj w weekendy u młodszego, a w tygodniu ze sobą pisali. Taka relacja mu odpowiadała, bo miał z kim porozmawiać, spędzić trochę czasu i odstresować się. Wolał nie wchodzić w bliższe kontakty z nikim z klasy. Było za duże niebezpieczeństwo, że wyczułby, że coś jest nie tak.
Hoseok: chcesz iść ze mną?
Taehyung: wiesz, że nie przepadam za imprezami
Hoseok: Taaaae, jak możesz za nimi nie przepadać skoro nigdy na żadnej nie byłeś?
Taehyung: a może byłem tylko ty o tym nie wiesz hmmm?
Hoseok: *unosi brwi* doprawdy?
Taehyung: dobra, nie byłem
Taehyung: ale nie zmienia to faktu, że nadal nie chce
Taehyung: to nie dla mnie
Hoseok: jaki ty jesteś uparty ;;
Hoseok: imprezy na które chodzę są inne
Hoseok: to bardziej takie towarzyskie spotkania
Hoseok: bardzo kulturalne
Taehyung: yhym
Taehyung: zero alkoholu i głośniej muzyki cnie
Hoseok: nie przekonam cię?
Taehyung: nie.
Hoseok: :(
Taehyung: mam pytanko
Hoseok: dajesz
Taehyung: kojarzysz może Jeon Jeongguka?
Hoseok: a i owszem
Chłopak uśmiechnął się sam do siebie, klaszcząc z zadowoleniem. Nie wiedział, co go podkusiło, żeby się spytać o Jeona, ale najwidoczniej szczęście się do niego uśmiechnęło.
Taehyung: mógłbyś mi coś o nim opowiedzieć?
Hoseok: niewiele wiem
Hoseok: tylko kilka razy go spotkałem, kiedy wychodziłem razem z Yoongim i jego paczką
Hoseok: wydawał się całkiem spoko, ale trochę bardzo dziwny
Hoseok: chociaż Yoongi mówił, że do tego trzeba się po prostu przyzwyczaić i po bliższym poznaniu jest naprawdę fajny
Hoseok: w końcu inaczej by się z nim nie zadawał
Taehyung: dzięki
Hoseok: a dlaczego o niego pytasz?
Taehyung: tak po prostu
Hoseok: chodzicie do tej samej szkoły, prawda?
Taehyung: taa
Chłopak odchylił się na fotelu lekko do tyłu, wzdychając cicho. Nie dowiedział się za wiele, przez co był niezadowolony. Spodziewał się bardziej szczegółowych informacji, ale musiało mu wystarczyć to, co miał.
- Dlaczego się nim w ogóle interesuje? - burknął sam do siebie, ignorując kolejne przychodzące wiadomości. - Po prostu zapomnij, Taehyung.
Nie dość, że był cały obolał to jeszcze zły na samego siebie. To była jedna rozmowa, a nie mógł o niej zapomnieć. Może to po prostu była wina tego, że się martwił i był przerażony faktem, że ktoś poznał jego sekret? Najlepszym sposobem było unikanie Jeona w szkole i ignorowanie go. W końcu robił to do tej pory, więc dlaczego dalej by nie mógł?
- Obiad! - z rozmyśleń wyrwał go głos matki, która wróciła nie wiadomo kiedy. Niezbyt miał ochotę na rodzinne spędzanie czasu, ale byłoby podejrzane gdyby został w pokoju. Na kobietę nie działał nawet argument, że Taehyung nie jest głodny. Była wyczulona na tym punkcie i lepiej było się jej nie sprzeciwiać.
- Idę! - brunet odkrzyknął i wstał z fotela. Zerknął szybko na ekran laptopa, żeby zobaczyć, czy Hoseok pisał o czymś ważnym, ale standardowo zdążył się rozpisać o jakiś głupotach, więc chłopak po prostu to zignorował i wyszedł z pokoju, kierując się w stronę kuchni.
~
No i jest pierwszy rozdział :D
Standardowo na razie niewiele się dzieje, ale akcja raczej dość szybko się rozwinie. Jeśli ktoś czytał Tylko mnie kochaj to może się spodziewać podobnej ilości rozdziałów (oczywiście o ile wszystko pójdzie po mojej myśli :')).
Komentujcie i gwiazdkujcie, a ja postaram się dodać następny rozdział, jak najszybciej :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro