Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Heh pewnie was zaskoczyłam z tak szybkim rozdziałem 😏
Co prawda nie jest długi, ale znaczący. W końcu możemy poznać Jeona trochę lepiej... Miłego czytania 💕

                                 ~

Taehyung miał dużo pytań, ale żadnego nie zadał. Dlaczego? Bo bał się odpowiedzi. Wiedział, że niektóre mogłyby mu się nie spodobać, a i tak musiałaby przyznać, że były logiczne i sensowne. Nie lubił tego uczucia, kiedy nagle zaczynał dostrzegać coś, co w jakimś stopniu zmieniało jego poukładany świat.

- Jeśli chciałbyś jeszcze porozmawiać, to daj mi znać. Nie musisz mnie unikać, ja nie gryze - powiedział Jeongguk z lekkim uśmiechem, kiedy niższy zakładał swoje buty. Rodzice chłopaka po niego przyjechali, jak tylko wyszli z pracy, nie chcąc aby sprawiał mamie Jeona problem. Czekali na niego przed domem, a on zamiast się spieszyć, to wszystko bardziej spowalniał. Prawda była taka, że wbrew pozorom nie chciał opuszczać jeszcze szatyna. Pomimo tego, że raczej milczeli przez ostatnich parenaście minut, to Taehyung czuł się przy nim wyjątkowo dobrze. Starała się nie myśleć o tym, co tamten mu powiedział, bo wiedział, że nie ma to sensu. Musiał się skupić i pomyśleć nad tym w samotności. Przy wyższym wolał po prostu podziwiać jego pokój, który wywarł na nim ogromne wrażenie.

- Mam twój numer, ty mój też, więc napisze może później. No i jutro i tak będę musiał ci oddać ubranie - przypomniał Kim i odwzajemnił nieśmiało uśmiech. Miał na sobie bluze młodszego, a swoją trzymał w dłoni. Szatyn dał mu coś na przebranie, tak jak obiecał i nie chciał nawet słuchać, że Tae przed wyjściem z powrotem przebierze się w swoją bluze, bo ta była jeszcze przecież mokra.

- W takim razie będziesz już na mnie jutro skazany - zażartował Jeon, kiedy otwierał tamtemu drzwi. Cieszył się, że udało mu się zrobić tak duży krok w ich znajomości. Był pewien, że zainteresował Taehyunga na tyle, że ten nie będzie już przed nim uciekał i chętnie rozmawiał. Pomachał mu na pożegnanie i patrzył, jak chłopak biegnie do auta. Wiedział już, co będzie robił przez następnych parę godzin.

Wszedł na górę, gdzie od razu zamknął się w swoim pokoju, nie chcąc aby mama mu przeszkodziła. Przyzwyczaiła się, że kiedy chłopak zamykał się na klucz, to reszta świata przestawała dla niego istnieć. Nie pochwalała tego. Wolałaby aby jej syn siedział przy książkach i się uczył albo odrabiał lekcje, zamiast ciągle chodzić na poprawy i dopiero na nich się starać dostać dobrą ocenę. Zdawała sobie jednak sprawę, że go nie zmieni. Był zbyt podobny do swojego ojca... Czasem czuła się, jakby patrzyła na jego młodszą wersje. Dlatego poddał się już dawno temu i pozwalała mu robić, to co chciał. Nie wchodziła do jego pokoju praktycznie nigdy. Irytował ją ten "artystyczny" bałagan i dostawała migreny od nadmiaru kolorów. Dla Jeongguka było to zbawieniem. Kochał swoją rodzicielke, ale fakt, że nienarusza przestrzeni jego małego królestwa bardzo go zadowalał. Czuł, że jest to tylko i wyłącznie jego parę metrów kwadratowych.

Widział już, co dokładnie chce namalować, gdy brał do ręki pędzel. Nie zastanawiał się nad niczym, po prostu zaczął nim sunąć po białej powierzchni ściany. Lilie - właśnie z nimi skojarzył mu się Taehyung. Bardzo zwyczajne i piękne kwiaty. Miały wiele odmian, ale on wybrał tę najzwyklejszą i najbardziej znaną. Miała w sobie coś przyciągającego, zupełnie, jak uroczy brunet. Jeongguk pragnął ją skończyć szybko i sprawinie, żeby móc podziwiać swoją kolejne dzieło. Właśnie dlatego starał się usilnie ignorować fakt, że jego ręce zaczynały się powoli trząść, a obraz momentami stawać się niewyraźny lub podwójny. Starał się za wszelką cenę wytrzymać, ale po paru minutach wiedział już, że jest na przegranej pozycji. Jeśli chciał skończyć kwiat i w ogóle dalej funkcjonować, to musiał zrobić to przed czym starał się bronić. Z cichym westchnieniem odłożył pędzel i farby, po czym chwiejnym krokiem dotarł do łóżka, na którym usiadł.

- No i znowu do ciebie wracam - szepnął do niewielekiej saszetki, którą chwilę wcześniej wyjął z szafki. Udawało mu się przetrwać bez jej zawartości już tak długo... Dlaczego znów się pogorszyło? Zadawał sobie to pytanie przez cały czas, kiedy napełniał strzykawkę przezroczystym płynem z buteleczki. Później schował wszystko na miejsce i usiadł wygodniej, prostując lewą rękę. Nie pamiętał już, przy którym razie przestał się wahać. Od długiego czasu po prostu wbijał igłę bez mrugnięcia okiem. Tak było i podczas tamtego razu. Pomimo drżącej dłoni udało mu się trafić w odpowiednie miejsce i po paru sekundach mógł również schować pustą strzykawkę.

Wcześniej przyspieszony oddech zaczął wracać do normalności, kiedy kładł się na plecach. Potrzebował trochę czasu, żeby zadziałało. Czuł, jak dłonie się uspokajają, a widok zaczyna wracać do normalności. Lubił to uczucie,  kiedy w końcu natłok myśli przestawał być tak uciążliwy, kiedy cały się wyciszał i uspokajał, mogąc wszystko poukładać w głowie. Chciał tylko odpocząć parę minut, żeby móc dalej funkcjonować, jak normlany człowiek. Myślał, że mijają sekundy, a mijały minuty. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo pochłoneły go myśli o wszystkim i niczym. Przez następne godziny patrzyłby się w sufit, gdyby nie nagły dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgając po telefon ze zdziwieniem odkrył, że jest już po północy. Dawno nie zdażyło mu się odlecieć tak bardzo. Odblokował swoją komórkę i uśmiechnął się delikatnie widząc kto napisał.

Od: Taehyung

Nie mogę zasnąć

Do: Taehyung

Myślisz o tym, co ci powiedziałem?

Od: Taehyung

Jak się domyśliłeś?

Do: Taehyung

Takie przeczucie... Ale to nie ważne. Doszedłeś do czegoś, kiedy tak myślałeś o moich słowach?

Od: Taehyung

Tak...

To nadal bez sensu. Znaczy się niby ma sens i w ogóle bardzo ładnie i twórczo to wszystko brzmiało, ale to niemożliwe. Gdybyśmy wszyscy byli bezbronni to nie byłoby nas w ogóle. Byle jaka katastrofa naturalna i wszystkich by nas zmiotło z powierzchni ziemi. Nikt by nie przeżył, bo nikt nie byłby nas w stanie obronić przed siłami natury.

Do: Taehyung

Nadal mnie nie rozumiesz. Piszesz teraz o czymś zupełnie innym. Zostaw problemy, na które nie mamy wpływu w spokoju i pomyśl o tych, które są częścią naszego życia. Patrz na uczucia i postępowania ludzi wobec innych. To o tym ci mówiłem.

Od: Taehyung

Dobra, masz rację. Nadal cię nie zrozumiem i nigdy to nie nastąpi.

Do: Taehyung

A może po prostu nie chcesz mnie zrozumieć? Może za mało się starasz? Musisz szukać głębiej, Tae. Z wierzchu wszystko jest zupełnie inne niż w środku. Od nas samych zależy, jak daleko dotrzemy szukając prawdy.


Kim już mu nie odpisał, ale nie miał mu tego za złe. Rozumiał, jak bardzo brunet był zgubiony w tym wszystkim i wiedział, że będzie szukał odpowiedzi. Sam albo z jego pomocą.

                                    ~

Jakieś pomysły, co do postaci Kooka? Teorie spiskowe, czy coś w tym stylu? 😏😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro