Rozdział 2
Ciepła woda spływała po ciele nastolatka, kiedy rękoma namydlał swoje włosy. Taehyungowi udało się zostać w domu, bo wmówił mamie, że i tak nie ma sporej ilości nauczycieli i w większości mają mieć zastępstwa. Mógł więc leżeć w łóżku do której chciał, ale nie zmieniało to faktu, że predzej czy później musiał wstać. Szło mu ciężko, bo miał wrażenie, że boli go każdy kawałek ciała. Namjoon potrafił być ostrzejszy i agresywniejszy niż poprzedniego dnia, a wtedy brunet czuł się, jakby kroili go żywcem i odrywali wszystko po kolei.
Czasem podziwiał sam siebie, że był w ogóle w stanie normalnie funkcjonować i przed wszystkimi udawać. A może po prostu to cała reszta była tak ślepa i miała go w dupie, że tego nie zauważała, a on wcale nie był tak dobrym aktorem? W końcu wśród wszystkich ludzi, jakich spotykał praktycznie każdego dnia, znalazła się jedna, która poruszyła tę kwestię.
Taehyung czuł się zgubiony, jak nigdy. Każdy element jego poukładanego świata nagle się sypał, przez kilka słów głupiego chłopaka w czarnych włosach. W głowie cały czas pojawiały się scenariusze, w których wszyscy dowiadują się o tym, co się działo. Pojawiłoby się wtedy pełno pytań i wiele osób, które nagle chciałyby "pomóc", chociaż wcześniej miały go w dupie, paraktycznie nie wiedząc o jego istnieniu. Zaczęłoby otaczać go współczucie, a nienawidził go, bo zazwyczaj szło w parze z litością, a on jej nie potrzebował. Nie chciał być traktowany inaczej tylko ze względu na to, co przeszedł. Nie chciał, żeby patrzyli na niego inaczej, jak na ofiarę losu, która nie potrafiła się bronić i pozwalała, żeby jeden dupek ze swoją paczką go poniżali.
Właśnie z takimi myślami minął chłopakowi cały dzień. Chodził rozkojarzony i nie potrafił skupić na niczym konkretnym, co oczywiście przyciągało uwagę jego siostry, ale skutecznie ją zbywał. Planował wieczór spędzić z laptopem i serialem w łóżku, był już nawet gotowy, żeby włączyć pierwszy odcinek, ale wtedy do jego pokoju wparował Hoseok z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Szykuj się, masz dwadzieścia minut - od razu usiadł na krześle młodszego, patrząc na niego ponaglającym wzrokiem.
- Gdzie mam się niby szykować? Przecież nigdzie się nie umawialiśmy - Taehyung zmarszczył brwi, cały czas stojąc z kołdrą w uniesionej dłoni. Wiedział, że taka akcja ze strony jego przyjaciela nie wróżyła nic dobrego i miał stuprocentową rację.
- Idziemy na imprezę i za dwadzieścia minut będzie po nas Seokjin, więc lepiej się szykuj zamiast paplać bez sensu - Jung był widocznie z siebie zadowolony, widząc na twarzy młodszego zaskoczenie pomieszane ze złością.
- Mówiłem ci, że nie idę na żadną imprezę. Czego nie zrozumiałeś? - Tae opadł na łóżko ze zirytowaniem, patrząc na tamtego spod byka.
- No Taaaaeś... - Hoseok specjalnie przeciągnął jego imię, zmieniając swoją taktykę - Zrób to dla mnie. Ten jeden raz, a jak ci się nie spodoba to już nigdy nie porusze tego tematu. - kiedy do niego podszedł i zaczął delikatnie tarmosić jego policzki, Kim go odepchnął i splótł ręce na klatce piersiowej na znak swojego uporu. Wiedział, że tamten się tak łatwo nie podda, ale on też nie miał takiego zamiaru.
- Nawet gdybym się zgodził to i tak nic nie zmieni, bo mama mnie już pewnie nie wypuści z domu, a tym bardziej na imprezę.
- Już to załatwiłem. Wmówiłem jej, że byliśmy umówieni na nocowanie u mnie, ale najwidoczniej zapomniałeś jej powiedzieć - jego uśmiech stał się jeszcze szerszy niż minutę wcześniej, a mina Taehyunga coraz bardziej rzedła, kiedy uświadamiał sobie, że przegrywa. Jeśli jego mama była już poinformowana, że wychodzi to nie było odwrotu. Gdyby Hoseok wyszedł z jego domu sam, to Kim nie miałby spokoju i ciągle pytałaby się, co się stało i czy się pokłócili, a ostatecznie skarciłaby młodszego, że zaniedbuje swojego przyjaciela.
- Nienawidzę cię - burknął brunet i z ociąganiem wstał z łóżka. - Zapłacisz mi za to kiedyś.
- Kochasz mnie, obaj to wiemy - Jung wysłał mu w powietrzu buziaka, na co tamten jedynie wywrócił oczami.
- Powiedz mi lepiej, co mam założyć - westchnął cicho, otwierając szafę i wpatrując się w jej wnętrze z kompletną pustką w głowie. Patrząc na czarne spodnie swojego przyjaciela i równie ciemną, dobrze dopasowaną koszulkę, miał wrażenie, że w swojej kolorowej i workowatej garderobie nie znajdzie nic odpowiedniego. Dosłownie sekundę później poczuł na plecach uderzenie czegoś miękkiego. - Powaliło cię? - burknął, odwracają się na pięcie. Z podłogi podniósł niewielką, foliową reklamówkę, którą najwidoczniej Hoseok miał ze sobą, ale jej wcześniej nie zauważył. Ze zmarszczonymi brwiami wyciągnął z niej beżowy sweterek i od razu przeniósł wzrok na starszego. - Co to jest?
- Prawdopodobnie ubranie, ale mogę się mylić, bo ostatnio wzrok mi szwankuje.
- Ugh... Wiem, że to ubranie, ale dlaczego nim we mnie rzuciłeś? - młodszy irytował się coraz bardziej, a tamtego bawiło to coraz mocniej.
- Zadajesz bardzo nieprecyzyjne pytania - powiedział z udawaną naganą w głosie. - A rzuciłem tym w ciebie, bo masz to założyć. Zauważyłem w szafie Jina i pomyślałem, że będziesz w nim dobrze wyglądał. Nie miał nic do tego, żebym go dla ciebie pożyczył. Załóż do tego tamte przetarte szare spodnie i będzie idealnie.
Taehyung jedynie skinął głową, nie wiedząc co odpowiedzieć. Hoseok najwidoczniej miał wszystko dobrze przemyślane i chłopakowi nie pozostawało nic innego, jak go słuchać. Obiecał sobie w myślach, że starszy kiedyś mu za to zapłaci i zaczął się ubierać. Ku swojemu zdziwieniu musiał przyznać, że ten sweter rzeczywistości całkiem nieźle na nim leżał. Doszły to tego spodnie i Taehyung podziwiał samego siebie w lustrze, zastanawiając się, czy aby na pewno był to odpowiedni strój na imprezę.
- Nie jest zbyt uroczo, jak na imprezowe klimaty? - zmarszczył brwi, przeczesując włosy palcami. Nie zamierzał z nimi nic robić, po porannym prysznicu układały się całkiem dobrze.
- Jest idealnie. Jeongguk lubi uroczo wyglądających chłopców - Kim omal nie udławił się swoją śliną słysząc słowa przyjaciela. Spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami, nie ukrywając swojego zdziwienia.
- A co on do tego ma? - starał się opanować drżący głos. Wzmianka o czarnowłosym przypomniała mu wczorajsze zdarzenia, o których zdążył zapomnieć w obecności Hoseoka.
- No wiesz... Wczoraj, jak się o niego spytałeś to mnie to zaintrygowało i dzisiaj w szkole podpytałem trochę Yoongiego. Okazało się, że nie tylko ty się nim interesujesz, bo Kookie parę razy o tobie przy nim wspominał. No i będzie dzisiaj na imprezie i pomyślałem, że to będzie dobra okazja, żebyście się lepiej poznali, a słyszałem, że zdarza mu się interesować chłopcami - kończąc swoją wypowiedź chłopak puścił młodszemu oczko, który był jeszcze bardziej oniemiały niż kilka sekund temu. Przez chwilę zastanawiał się, dlaczego akurat "Kookie", ale praktycznie od razu pojawiły się inne myśli. Zastanawiał się, czy jego przyjaciel miał w ogóle coś takiego, jak mózg lub potrafił go używać.
- Bardzo się cieszę, że tak dbasz o moje nieistniejące życie miłosne, ale muszę cię zasmucić. W porównaniu do niego, mi nie zdarza się interesować
chłopcami - Taehyung wyminął starszego i usiadł przy biurku, na którym stało kilka kosmetyków. Nie zamierzał się mocno malować, praktycznie nigdy tego nie robił, ale idąc na swoją pierwszą imprezę w życiu chciał wyglądać mniej przeciętnie niż na codzień. - Poza tym, moje zainteresowanie nim jest mniej niż zerowe.
- Ale nie mogłeś pytać o niego bez powodu - Hoseok nie dawał za wygraną, opierając się o szafkę i uważnie obserwując ruchy nastolatka.
- Minąłem go na korytarzu, wyglądał ciekawie, pomyślałem, że fajnie byłoby wiedzieć o nim coś więcej, ale już jest mi obojętny - oczywiście, że chłopak nie miał zamiaru powiedzieć mu prawdy. Wtedy musiałby opowiedzieć wszystko od początku. Starał się skupić na nakładaniu korektora pod oczami i ignorować gadanie Hoseoka, co w miarę mu się udawało. Robił wszystko dwa razy szybciej niż zawsze i skończył równo z trąbieniem samochodu pod jego domem. - Czekaj, wezmę tylko jakiś plecak, żeby nie było, że idę do ciebie z niczym.
W niecałe dwie minuty zdążyli zejść na dół, pożegnać się z mamą Taehyunga, minąć jego ojca w drzwiach i dotrzeć do auta. Chłopak już kiedyś poznał Seokjina, jak wpadli na niego razem z Hoseokiem w sklepie. Wydawał się być całkiem fajny i miły, zwłaszcza w opowieściach, jakimi raczył go Jung. Pamiętał, że chłopak był o dwa lata starszy od niego i zaczynał pierwszy rok studiów, ale nie mógł sobie przypomnieć jakich. Rozmowa z nim w trakcie jazdy nie była ani trochę niezręczna. Głównie skupiał się na drodze, ale uważnie słuchał, co mówiła pozostała dwójka, czasem się wtrącając lub zadając pytania. Taehyungowi wydawało się, że jechali góra pięć minut, ale w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Wychodząc z auta cały czas się wahał, czy wejście do dwupiętrowego domu na pewno było dobrym pomysłem. Nie słyszał żadnej głośniej muzyki dobiegającej z wnętrza ani nie widział zarzyganych nastolatków na trawnikach, co mijało się z jego wyobrażeniami, ale od razu usprawiedliwił to wczesną godziną. W końcu mogło nie być wszystkich gości i impreza dopiero się rokręcała, prawda?
- Jak mi się nie spodoba to idziemy do ciebie bez żadnego "ale" - zwrócił się do Hoseoka z poważnym wyrazem twarzy, a on jak zawsze się uśmiechał.
- Oczywiście - puścił mu oczko i nacisnął klamkę drzwi wejściowych. Przepuścił w drzwiach zarówno Taehyunga, jak i Seokjina. Ten pierwszy z ciekawością zaczął się rozglądać po wnętrzu, nie zwracając już uwagi na nikogo. Zaciekawiła go duża ilość obrazów i nowoczesny wystrój. Zasadniczo nie miał pojęcia w czyim domu się znalazł. Pomieszczenia wypełniały odgłosy rozmów i śmiechów, a po korytarzu kręcili się ludzie z piciami i przekąskami, witając się z trójką stojącą przy drzwiach. W końcu Hoseok pchnął Taehyunga na przód, tym samym zmuszając go, żeby wszedł do salonu.
- Ciekawe, gdzie się podziewa nasz solenizant - Seokjin uśmiechnął się pod nosem, sięgając po jeden z kubków.
- Solenizant? - najmłodszy zmarszczył brwi, patrząc pytająco na Hoseoka.
- To impreza urodzinowa Yoongiego - wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic i wsadził do ust kilka chrupek na raz. Po chwili skrzywił się nieznacznie, czując uderzenie w tył głowy.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - oburzony Kim patrzył na niego morderczym wzorkiem, powstrzymując się przed kolejnym uderzeniem go. - Przecież nie mam dla niego żadnego prezentu.
- Nie lubię prezentów ani niespodzianek - niespodziewanie pojawił się obok nich miętowołosy chłopak. Był niższy od pozostałej trójki, ale wyglądał o wiele poważniej. Zupełnie jakby coś się stało. Wyciągnął rękę w stronę Taehyunga, lustrując go wzrokiem i zupełnie się z tym nie kryjąc. - Yoongi.
- Taehyung - brunet szybko ścisnął jego dłoń i oblizał suche wargi, czując się lekko speszonym przez przeszywający go wzrok. - Wszystkiego najlepszego.
- Dzięki. Mam nadzieję, że dobrze zapamiętasz swoją pierwszą imprezę - Kim zarumienił się delikatnie i posłał Hoseokowi kolejne mordercze spojrzenie. Tamtego wieczoru podpadł mu już wystarczającą ilość razy i Tae powoli szykował plan swojej wielkiej zemsty na nim.
- Na pewno tak będzie - odpowiedział Yoongiemu i starał się nawet uśmiechnąć, ale nie dość, że wychodziło mu to sztucznie to jeszcze tamten i tak wydawał się mieć to gdzieś, więc postanowił zrezygnować z tego pomysłu. - Chciałbym skorzystać z toalety, gdzie jest?
Na to pytanie odpowiedział mu już Jin, bo pozostała dwójka zajęła się rozmową ze sobą. Chłopak mu podziękował i szybkim krokiem udał się we wskazanym kierunku, przeciskając się między ludźmi, których ciągle było coraz więcej. Dom Yoongiego nie był duży, więc brunetowi było łatwo trafić do porządanego pomieszczenia. Zamknął zamek w drzwiach i od razu odetchnął cicho. Na razie nie było tak źle, ale nadal nie widział nic fajnego ani porywającego w tym wydarzeniu, jakim była impreza. Od początku wiedział, że to nie jest dla niego, ale Hoseok nie dałby mu spokoju, więc może dobrze, że będzie to już miał za sobą? Żałował tylko, że nie zdążył w domu załatwić swoich potrzeb fizjologicznych. Podszedł do drzwi, jak tylko było mu lżej na pęcherzu i umył dłonie. Niezbyt zastanawiając się nad swoim ruchem otworzył je z rozmachem i skrzywił, słysząc odgłos mocnego uderzania oraz jęk bólu.
- Przepraszam - powiedział, wychodząc na korytarz. Widząc kogo staranował jego panika wzrosła jeszcze bardziej. Stał przed nim Jeongguk, który przykładał sobie jedną dłoń do brzucha, a drugą do czoła. - Nic ci nie jest? Boże, to takie głupie pytanie, na pewno coś ci jest! Zawołać kogoś? Będziesz mdlał? Proszę, nie mdlej!
Potok słów sam wypływał z ust Taehyunga, a w tym samym czasie Jeon masował obolałe miejsca. Nie potrafił powstrzymywać dłużej uśmiechu, który wkradał się na jego twarz, jak tylko zobaczył, że to brunet był sprawcą jego bólu.
- Spokojnie, Taehyung. Nic mi nie jest, tylko boli - starał się go jakoś uspokoić, ale na marne, bo tamten cały czas go przepraszał i zadawał bezsennsowne pytania. - Naprawdę to nic takiego. Będę żył, nie martw się.
- Powinienem bardziej uważać - Kim spuścił wzrok, nie mogąc patrzeć w te roześmiane oczy szatyna.
- Każdemu się mogło zdarzyć - wyższy wzruszył ramionami i jeszcze raz potarł brzuch, spodziewając się w tamtym miejscu sniaka następnego dnia. Przeklnął w myślach klamkę, z którą zawsze były jakieś problemy i skupił się ponwonie na chłopaku stojącym przed nim. - Nie spodziewałem się ciebie tutaj spotkać. Przeszedłeś z kimś, czy sam?
- Z moim przyjacielem - Taehyung w końcu odważył się spojrzeć na wyższego i lepiej przyjrzeć. Rzuciła mu się w oczy biała koszula, która bardzo dobrze podkreślała rysy jego twarzy. Dziwnie było mu patrzeć na niego w takim wydaniu. Przyzwyczaił się do tego "ciemnego" Jeongguka ze szkoły. - Chyba kojarzysz Hoseoka?
- Ah... Mogłem się domyślić, że z nim. Pewnie zajął się już rozmową z innymi, więc może chciałbyś się ze mną napić? Myślę, że nie zauważy, jak znikniesz na parę minut - szatyn oparł się ramieniem o ścianę, nieznacznie przysuwając do tamtego. Miał nadzieję, że się zgodzi, bo była to dla niego idelana okazja, żeby się do niego zbliżyć i lepiej poznać.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - Taehyung nie był do końca przekonany, czy powinien wchodzić w głębsze rozmowy z Jeonem. Musiał pamiętać, że chłopak znał jego sekret i stanowił potencjalne zagrożenie. Jednak z drugiej strony intrygował go swoim zachowaniem, postawą i osobowością. Coś sprawiało, że brunet chciał go poznać lepiej.
- Jesteś na imprezie, przecież nie będziesz mnie unikał. Ja nie gryzę... Zazwyczaj - ostatnie słowo powiedział ciszej i patrzył mu prosto w oczy, sprawiając tym samym, że pod Taehyungiem ugieły się kolana. Zdecydowanie pragnął go lepiej poznać. - Poczekaj tu na mnie, pójdę po piwo.
Niższy nie zdążył mu nawet odpowiedzieć, bo tamten tak po prostu go wyminął, kierując się w stronę salonu i zostawiając go z wielkim mętlikiem w głowie.
~
Przepraszam za taką dłuższą przerwę, postaram się już takich nie robić, chociaż nic nie obiecuje:(
W następnym rozdziale będzie już porządny vkook 😏
Także gwiazdkujcie, a przede wszystkim komentujcie, bo to motywuje 💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro