Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12


Jak się czujecie z faktem, że to już ostatni rozdział?

***

   Seokjin odwiózł całą trójkę do domu Hoseoka, który uparł się, że również Jimin zostanie niego na noc. Poza tą krótką rozmową całą drogę spędzili w milczeniu, prawdopodobnie obawiając się gniewu najstarszego. Z auta wysiedli jak najszybciej, dziękując cicho i praktycznie biegnąc do drzwi wejściowych. Było parę minut po północy, a one i tak były otwarte. Taehyung przyzwyczaiła się już, że w domu przyjaciel wszyscy chodzili zazwyczaj późno spać.

Weszli do środka, od razu zdejmując buty i kurtki, po czym Hoseok poprowadził ich do kuchni. Kim usiadł na blacie kuchennym, jak to miał w zwyczaju, a Jimin postanowił być bardziej kulturalny i jedynie oparł się o niego pośladkami. Oboje dostali po szklance soku, natomiast sobie Jung wyjął butelkę piwa z lodówki. Akurat w tym samym momencie do kuchni weszła jego mama, która powoli szykowała się już do spania.

- Odkąd jesteś pełnoletni nawet nie starasz się przed nami ukrywać, że pijesz alkohol. Powinnam się czuć urażona - mruknęła do synu, zabierając mu butelkę i odkładając na bok. Po chwili uśmiechnęła się do pozostałej dwójki, nalewając sobie wody do szklanki. - Dawno cię nie widziałam, Tae. Mam nadzieję, że Hoseok cię pilnował. Powiedziałam mu, że możesz wypić co najwyżej jedno piwo, mam nadzieję, że o tym pamiętaliście. Chociaż wcześnie wróciliście, coś się stało?

- Nic takiego, mała sprzeczka - Hoseok odpowiedział za całą trójkę, wzruszając ramionami. Zazwyczaj rozmawiał z mamą o większości sprawach, bo miał z nią bardzo dobry kontakt, ale tym razem uznał, że to powinno pozostać tylko między nimi.

- No cóż, może następnym razem będzie fajniej - poklepała Taehyunga po udzie, uśmiechając się do niego pocieszająco, a mijając syna poczochrała mu włosy. Jung prychnął od nosem, od razu je poprawiając i czekał aż kobieta wyjdzie, niestety zatrzymała się jeszcze przy Jiminie. - Czy mógłbyś przekazać mamie, że przepis, który ostatnio mi dała był wyśmienity? Planowałam niedługo wpaść do was, ale niestety jest dużo pracy w sklepie.

- Oczywiście, proszę pani - Park posłał jej czarujący uśmiech, również patrząc, jak tamta wychodzi w końcu z pomieszczenia.

- Wasze mamy się znają? - Taehyung poprawił się blacie, machając nogami w powietrzu. Zerknął na Hoseoka, który ponownie wziął do ręki swoje piwo i je otworzył, upijając łyka.

- Tak, w sumie chyba dłużej niż ja z Jiminem... Dużo razy chciała mnie do nich zabrać, bo jak to mówiła, jest tam taki uroczy chłopiec, którego na pewno chciałbym poznać. Nieszczególnie mnie ten opis zachęcił - najstarszy zaśmiał się pod nosem, widząc reakcję wspomnianego. Spojrzał na niego z wyrzutem, starając się prawdopodobnie nie wyglądać na dotkniętego tymi słowami.

- Za to moja mama mówiła, że powinienem poznać tego chłopca od pani Jung, bo ma bardzo śmieszną, jak to zawsze ujmowała, mordkę. Po pierwszym spotkaniu musiałem jej przyznać rację - pokazał mu język, mrużąc oczy do tego stopnia, że prawie ich nie było widać.

- Lecisz na tę "śmieszną mordkę" - Hoseok puścił mu oczko, biorąc łyk piwa, a Jimin już się nie odezwał. Zamiast tego na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce i postanowił ignorować ciemnowłosego.

- Czy ja ominąłem jakiś ważny moment waszej relacji? - spytał rozbawiony Taehyung, patrząc to na jednego, to na drugiego.

- Nie, ale za to chyba my ominęliśmy taki moment w twojej relacji z Kookim - Hoseok uniósł brwi, zgrabnie kończąc temat swój i Jimina. Przez chwilę Kim zastanawiał się, dlaczego Jung nazywał tak Jeongguka, bo był to już drugi raz, skoro podobno tylko Yoongi mówił tak na niego, gdy byli sami. Może kiedyś usłyszał i mu się spodobało? W sumie brzmiało to uroczo i pasowało do szatyna, jednak dziwnie brzmiało w ustach Hoseoka, który wydawać by się mogło, nie przepadał za młodszym. - Kiedy pierwszy raz wyciągałem cię na imprezę i mówiłem o nim i o tym, że lubi uroczych chłopców, to nie sądziłem, że pewnego razu zobaczę was całujących się razem. Chyba wziąłeś moje słowa zbyt do serca, Tae...

Hoseok starał się udawać zawiedzionego i urażonego, co jego przyjaciel od razu dostrzegł. Wiedział, że to były tylko żarty i że w rzeczywistości Jung myślał pewnie inaczej. Bo naprawdę tak było. Najstarszy z jednej strony nadal uważał Jeongguka za niezbyt dobrą partię dla swojego przyjaciela. Nie chodziło tu tylko o samą zazdrość, jaka czasem wkradała się mu do głowy, kiedy uświadamiał sobie, że to on Tae przekonał do ludzi i sprawił, że stał się bardziej otwarty. Chodziło mu raczej o sam fakt, jaką osobą był Jeon. Zbyt porywczą i nieokiełznaną dla tak delikatniej osoby, jaką był jego przyjaciel. Chociaż z drugiej strony sytuacja sprzed pół godziny wiele mu uświadomiła. On zawalił, a to Jeongguk uratował Taehyunga. W pewnym sensie czuł, że mimo wszystko może zapewnić chłopakowi swego rodzaju bezpieczeństwo. W dodatku widział, jak całował jego przyjaciela. To nie było tak po prostu od niechcenia. Chociaż bardzo tego nie chciał, to musiał przyznać, że widział w tym to cholerne uczucie miłości z jego strony, przed jakim chciał chronić swojego małego Taehyunga.

- Ja... Tak naprawdę chyba sam przegapiłem ten moment - westchnął smutno czerwonowłosy. - Jesteśmy przyjaciółmi, pytałem go nawet o to po tym, jak pierwszy raz mnie pocałował. No może nie bezpośrednio po tym, ale następnego dnia, a on się zachowywał, jakby to było nic. Teraz też tak pewnie będzie i ja nie mam pojęcia, co robić.

- Musisz z nim porozmawiać, najlepiej jutro - odezwał się Jimin po chwili milczenia. - Jeongguk, to... To po prostu Jeongguk. Nigdy nie wiadomo, o co mu tak naprawdę chodzi. Hoseok, a ty powinieneś go przeprosić.

- Za co niby?! - spojrzał na niego oburzony, chociaż nawet on sam zdawał sobie sprawę, o co chodziło. Pozostała dwójka posłała mu spojrzenia pełne politowania, na co tylko wywrócił oczami.

- Fajnie, że chciałeś bronić Taehyunga, ale prawie wybiłeś mu zęby, nawet nie wiedząc, jak to wszystko dokładnie wyglądało - Jimin w końcu również wskoczył na blat, podpierając się za sobą rękoma. Taehyung postanowił przemilczeć fakt, że nie tylko Hoseok uderzył Jeona, bo to była już bardziej osobista sprawa, za którą i tak miał zamiar przeprosić.

- Mógł na niego nie krzyczeć i go nie wyzywać, za to oberwał - najstarszy nie miał zamiaru ustąpić. Chodziło o jego godność.

- Ale miał rację - wtrącił nieśmiało Kim, oblizując suche wargi. - Zachowałem się, jak idiota. Gdyby nie on źle by się to skończyło, a jeszcze na niego nawrzeszczałem, wcześniej nawet nie słuchając, co ma na swoje usprawiedliwienie.

Znowu zapadła między nimi cisza, podczas której każdy z nich coś przemyślał. Taehyung bał się, że nie będzie w stanie porozmawiać z Jeonggukiem, bo stchórzy. Czuł się, jak kretyn, kiedy myślał o tym, co powiedział szatynowi. Skąd przyszło mu do głowy, że tamten mógł pobić mężczyznę z klubu w akcie zazdrości? To było bardziej niż nierealne, bo w końcu tylko się przyjaźnili, prawda? Tylko dlaczego czuł się, jakby tamten pocałunek był czymś więcej, niż tylko sposobem na przekonanie się, czy Taehyung lubi chłopców?

- Tak w ogóle, to nie mam w czym spać - z rozmyśleń wyrwał ich Jimin, kompletnie zmieniając temat. Hoseok dopił swoje piwo i butelkę zostawił na blacie, dając im znak, żeby poszli za nim.

- Dam ci jakąś koszulkę - mruknął, kiedy weszli do jego pokoju. Od razu podszedł do szafy, w której grzebał przez chwilę i ostatecznie wyjął z niej jasny t-shirt, którym rzucił w rudowłosego. Po jakimś czasie każdy z nich był już gotowy do spania i stali nad jednoosobowym łóżkiem, zerkając na siebie ciągle.

- Zmieszczą się tu dwie osoby, ktoś musi spać na podłodze - Hoseok podrapał się po głowie, bo jakoś o tym niedogodnym szczególe nie pomyślał, kiedy wręcz zmuszał Jimina do zostania u niego na noc.

- Papier, kamień, nożyce? - zaproponował Taehyung i pożałował tego chwilę później, kiedy rozkładał dla siebie śpiwór przy łóżku. Dlaczego on zawsze musiał przegrywać? Poczekał chwilę, aż pozostała dwójka położyła się na wygodnym materacu, żeby móc zgasić światło. Trochę bawił go widok zawstydzonego Jimina, który wyraźnie starała się leżeć, jak najdalej od Hoseoka, jednak nie skomentował tego. Już po ciemku dotarł do swojego śpiwora i ułożył się w miarę wygodnie na twardej podłodze. To był ciężki wieczór i zapowiadała się jeszcze cięższa noc.

***

   Chłopak zamrugał parę razy, czując, jak bolał go każdy kawałek ciała. Nie miał pojęcia, która była już godzina, ale czuł się, jakby przespał pół dnia. Może to był prawda? Z cichym jękiem przekręcił się na bok, prostując palce u stóp.

- Nie śpisz już? - usłyszał cichy głos Hoseoka, przez który wzdrygnął się lekko wystraszony. Zamiast odpowiedzieć zebrał całe swoje życiowe chęci i zmienił pozycję na siedzącą.

- Właśnie się obudziłem, a ty? - Taehyung przetarł nadal sklejone oczy i spojrzał na swojego przyjaciel, który leżał na plecach. Zaraz przy jego boku znajdował się zwinięty w kłębek Jimin, praktycznie wtulający się w starszego.

- Już od długiego czasu nie śpię, ale nie wstawałem, bo nie chciałem obudzić Jimina - uśmiechnął się słabo, zerkając na rudowłosego, który cicho mamrotał pod nosem przez sen.

- Rozumiem... Jest ktoś teraz w domu?

- Raczej nie. Rodzice pewnie w sklepie, a brat do dziewczyny na weekend pojechał.

- To idę zrobić nam śniadanie, a ty weź go niedługo obudź i dołączcie - Kim nie czekał na odpowiedź i po prostu wyszedł z pokoju. Przeciągnął się, idąc korytarzem i jęknął pod nosem, czując mocny ból karku. Wiedział, że nie pozbędzie się go przez najbliższe parę dni, co nie poprawiało mu humoru. Od razu w kuchni zajrzał do lodówki, ostatecznie stwierdzając, że nie ma siły nic robić i po prostu wyjął mleko, zalewając nim wcześniej wsypane do miski płatki. Jimin z Hoseokiem będą sobie musieli sami zrobić śniadanie.

Czerwonowłosy usiadł przy stole, biorąc do ręki zabrany z pokoju telefon. Zdziwił się, widząc godzinę dwunastą na wyświetlaczu, jednak spodziewał się, że będzie późniejsza. Obracał komórkę w dłoniach, wkładając do ust kolejne porcje płatków i zastanawiał się, co powinien zrobić. W końcu pod wpływem impulsu ponownie odblokował ekran i wybrał odpowiedni numer. Szybko zmienił jeszcze nazwę kontaktu, zanim wystukał na klawiaturze wiadomość.

Do: Kookie

Nie śpisz już?

Od: Kookie

Nie, coś się stało?

Do: Kookie

A jak myślisz?

Od: Kookie

Jak się dzisiaj czujesz?

Taehyung westchnął, kiedy przeczytał wiadomość chłopaka. Zmieniał temat, chcąc udawać, że nie wie, o co chodzi, czy naprawdę się nie domyślił?

Do: Kookie

Źle. Wszystko mnie boli, bo musiałem spać na podłodze. A ty?

Od: Kookie

Dobrze. Yoongi miał później dzwonić do Hoseoka, ale skorzystam z okazji, że napisałeś. Spotykamy się dzisiaj u niego, będzie też Seokjin. Bądźcie na 18. Porozmawiamy, jak się spotkamy

Do: Kookie

Okey...

Był był zawiedziony, bo liczył na coś więcej. Może Jeongguk po prostu nie chciał załatwiać tego w taki sposób? Obiecał sobie, że tego tak nie zostawi i zdobędzie się na odwagę porozmawiania z nim w cztery oczy.

- Gdzie nasze śniadanie? - z rozmyśleń wyrwał go głos Hoseoka, który nagle się przy nim pojawił. Obok stał również Jimin, wyglądający jakby nadal jeszcze spał.

- Zróbcie sobie, mi się jednak nie chciało.

- Jesteś bardzo niemiły - najstarszy złapał się za serce, patrząc na niego z udawanym bólem. Czerwonowłosy wywrócił na to jedynie oczami, cicho śmiejąc się pod nosem. - Jesz moje płatki i moje mleko, trochę szacunku.

- Jasne, przepraszam - Taehyung odpowiedział mu z buzią pełną jedzenia, wywołując jedynie obrzydzenie na twarzy swojego przyjaciela. Hoseok niechętnie ruszył do lodówki, każąc Jiminowi usiąść i sam przygotował im śniadanie, które było równie skomplikowane, co to Kima. Kanapki z dżemem, to był jego przepis na idealny początek dnia. Park bez słowa protestu zjadł to, co zostało mu pod nos podstawione i ożywił się dopiero parę minut po przyjęciu porządnej dawki cukru.  

- Co dzisiaj planujemy robić? - rudowłosy podparł brodę o dłoń i patrzył to na jednego, to na drugiego.

- O osiemnastej mamy być u Yoongiego, będzie Seokjin z Jeonem. Do tej pory nie mam pojęcia - Taehyung wzruszył ramionami, odkładając do zlewu brudny talerz. Nalał sobie wody do szklanki i podkradł Hoseokowi jedną kanapkę, na co przyjaciel uderzył go w dłoń, od razu odbierając mu swoje śniadanie.

- Proponuje do tej pory leżeć i gnić na kanapie przy dawce dennych programów rozrywkowych. Zajęcie na cały dzień - Jung oblizał usta, po chwili również swój talerz odkładając do zlewu. Pozostała dwójka nie miała innego wyboru, jak przystać na propozycję starszego. I tak nic lepszego by nie wymyślili, więc po paru sekundach patrzenia na siebie rzucili się biegiem do salonu, przepychając się i krzycząc. 

Oczywiste było, że każdy miał zamiar zająć najbardziej wygodne miejsce, co ostatecznie skończyło się tym, że Jimin leżał po środku, nogi trzymając na udach Hoseoka, a głowę na tych Taehyunga. Tamci musieli niestety zadowolić się brzegami kanapy, ale za to Jung zdobył pilot i z satysfakcją zmusił ich do oglądania tego, co sam chciał. To był piękny dzień dla czerwonowłosego, bo jedyne po co się ruszał, to po jakieś jedzenie lub do toalety, aczkolwiek z tym drugim starał się czekać do ostateczności. 

***

   - Kto chce piwo?! - po całym salonie rozległ się głośny krzyk Yoongiego, gdy pozostała piątka zajęła już swoje miejsca. Po chwili wrócił do nich, w rękach ledwo utrzymując parę puszek. Każdy był chętny do picia, a nikt do pomocy, jak zawsze. Rozdał im napoje, samemu siadając wygodnie w fotelu, który zazwyczaj zajmował jego ojciec, aktualnie znajdujący się na jakimś wyjeździe. 

Taehyung poczuł się trochę niezręcznie, kiedy zobaczył pierwszy raz Jeongguka. Chłopak siedział już na kanapie, a gdy zobaczył nowo przybyłych zachowywał się, jakby nic się nie stało poprzedniego wieczoru. Kim widział, że Hoseok mówił coś do niego cicho, a tamten jedynie skinął głową, uśmiechając się lekko. Przepraszał go? To było całkiem możliwe, bo Taehyung czuł, że mimo tego, co Jung mówił podczas nocnej rozmowy, czułby się źle, gdyby pozostawił tak tę sprawę. Później również usiadł, ale kawałek dalej od młodszego, między Seokjinem, a Jiminem. 

Wszyscy wydawali się mieć dobre humory, co również na Kima wpływało pozytywnie. Zdarzało się im już parę razy spotykać w takim gronie w domu Yoongiego, a za każdym razem miał wrażenie, jakby była to dla niego nowość. Czuł się dobrze, a zarazem dziwnie, kiedy wiedział, że otaczają go ludzie, którzy nie mają go w dupie i w pewnym stopniu im na nim zależy. Stał się częścią tej grupy, która miała za sobą wiele miesięcy znajomości, ale nie uważała się za mniej ważnego. Nawet Min stał się jakiś milszy, chociaż mogło się tylko Taehyungowi wydawać. 

- Myślicie, że szybko spadnie śnieg w tym roku? - Jin otworzył swoje piwo, od razu biorąc łyka i patrząc na każdego po kolei. 

- Już padał przecież - w końcu to Hoseok odpowiedział najstarszemu, a Tae spojrzał na Jeongguka, przypominając sobie ten magiczny wieczór, gdy tamten zabrał go na polanę. Nie widział wtedy niczego dziwnego w tym, że śnieg pojawił się na początku października, nawet o tym nie myślał, kiedy szczęśliwy biegał za szatynem, ledwo łapiąc oddech. 

- Niby tak, ale mam na myśli taki porządny, który utrzyma się już przez całą zimę. 

- Oby nie za szybko - Yoongi westchnął pod nosem, wyglądając trochę , jak zmęczony dorosły. - Nienawidzę zdejmować śniegu z okien auta. Tata zajmuje garaż swoim samochodem, a mój musi stać na zewnątrz. 

Jimin parsknął śmiechem, a Jeongguk wywrócił oczami, bo słyszał tę gadkę każdej zimy. Zawsze było to samo i Min zawsze marudził, że musi przez to wcześniej wstawać, co dla niego było końcem świata. 

- Biedny staruszku, dobrze, że w ogóle masz siłę się do tego auta doczołgać - za swoje słowa Hoseok oberwał poduszką, którą akurat Yoongi miał za plecami. Nieszczególnie przejął się tym, że jego przyjaciel prawie wylał przez to piwo, które trzymał w dłoniach.

- Nie moja wina, że mój organizm potrzebuje więcej odpoczynku, ale też nie przesadzajmy, bo dużo się ruszam.

- Jasne, od łóżka do lodówki i ewentualnie toalety - Jung oberwałby prawdopodobnie drugi raz, gdyby nie fakt, że Yoongi nie miał już poduszek w pobliżu. 

Czas po prostu płynął im na rozmowach, które często kończyły się łzami śmiechu. Co jakiś czas przypominali sobie różne sytuacje, jakie im się przytrafiały i zwłaszcza Jin z Jiminem uwielbiali wypominać reszcie te najbardziej żenujące momenty ich życia. Sami zazwyczaj potrafili się kontrolować i nie pili tak dużo jak reszta, przez co więcej pamiętali. Hoseok obstawiał, że to była ich taktyka i robili to specjalnie po to, żeby później móc śmiać się z reszty. 

- To ja może pójdę po chipsy - Jeongguk niespodziewanie zerwał się ze swojego miejsca, jakby wolał uniknąć wypominani jemu, co takiego zrobił po pijaku. Taehung dostrzegł w tym swoją szansę i wstał zaraz po nim, również kierując się do kuchni. Przez chwilę obserwował poczynania szatyna, stojąc opartym o framugę z dłońmi w kieszeniach spodni.

- Możemy porozmawiać? - w końcu się odezwał, widząc, jak młodszy wyrzucał do kosza puste już opakowanie.

- Już to robimy.

- Bywasz irytujący.

- Lubisz to - Jeongguk puścił mu oczko, uśmiechając się zadziornie. Kim wywrócił na to jedynie oczami, podchodząc bliżej niego. Oboje usiedli na blacie, znów milcząc przez jakiś czas, dopóki szatyn ponownie się nie odezwał. - Więc?

- Chciałem podziękować... I przeprosić - zaczął niepewnie Taehyung, patrząc na chłopaka spod grzywki. - Zachowałem się wczoraj chujowo i jeszcze w dodatku cię uderzyłem, a ty uratowałeś mi dupę.

- Zgadza się, aczkolwiek nie wiem, czy można to było nazwać uderzeniem. Prawie nie poczułem - Jeongguk wyraźnie chciał rozluźnić czerwonowłosego i udało mu się. - Nie mam ci tego ze złe, okey? Mogłeś co prawda porozmawiać ze mną, jak człowiek, zamiast krzyczeć, ale też ci się nie dziwię. Po prostu o tym zapomnijmy, dobrze? 

- Dobrze - Taehyung w końcu się zgodził, czując ogromną ulgę. Bał się, że Jeon będzie zły, że podczas tej rozmowy znowu będą na siebie krzyczeć, a został mile zaskoczony. - Ale mam takie pytanie... Czy czasem fakt, że pobiłeś tamtego faceta trochę nie kłócił się z twoją gadką na temat delikatności?

Kim obserwował, jak Jeongguk przez chwilę nad czymś myślał, po czym wstał i z ledwie zauważalnym uśmiechem stanął między nogami czerwonowłosego. Byli bardzo blisko siebie, Taehyung mógł stwierdzić, że nawet zbyt blisko, bo czuł na ustach jego oddech. Przymknął oczy, gdy dłoń Jeona zaczęła gładzić go delikatnie po policzku, a później założyła mu włosy za ucho. 

- Wiesz, Tae, czasem życie zmusza nas do robienia głupich rzeczy. Mamy pragnienia, w głowie rodzą się pomysły, uczucia kłębią gdzieś tam w środku, a my zastanawiamy się, co robić - zaczął cicho, dłonią zjeżdżając na udo chłopaka, który ponownie na niego spojrzał. - Ale ja się nie zastanawiam, ja działam. Chce coś zrobić i po prostu to robię. Działam pod wpływem chwili. Jestem szczęśliwy, więc idę ulicą i się śmieje do siebie, mając w dupie, co ludzie o mnie pomyślą. Jestem smutny i po prostu płaczę albo zamykam się w sobie, bo nie chce w takich momentach mieć kontaktu z innym. Swojej złości też nie ukrywam, nie ukrywam niczego. Kiedy trzymasz coś w sobie, kiedy tłumisz emocje i starasz się je przykryć innymi, one cię rozsadzają od środka, sprawiają, że czujesz się jeszcze większym gównem. Dlatego ja tego nie robię. Kiedy nagle chcę pójść pobiegać na deszczu po podwórku, to nic mnie nie powstrzyma, bo to jest moje pragnienie na dany moment, które spełniam, żeby czuć się jeszcze lepiej, żeby móc żyć w zgodzie z sobą samym. Ale to nie jest proste, bo są takie momenty, kiedy to działa na moją niekorzyść... Tak, jak wczoraj wieczorem. Chciałem uderzyć tamtego mężczyznę już w pierwszej chwili, kiedy się do ciebie przystawiał. Później przy barze cudem się powstrzymałem, żeby nie wyciągnąć go z tego klubu za włosy, a gdyby mnie nie posłuchał i znowu do ciebie wrócił, to stwierdziłem, że pierdole wszystko i po prostu zrobię to, co uważałem za słuszne. Ale wiem, że mogłem cię wtedy przestraszyć i że miałeś prawo się na mnie wkurzyć. Też cię przepraszam, nie chce już nikogo więcej krzywdzić na twoich oczach, bo nadal uważam, tak jak wcześniej, że największe piękno tkwi w tej dziecięcej niewinności, którą ty nadal w sobie posiadasz, Tae. Nie chce jej zniszczyć i nie chce, żeby ktokolwiek inny ją w tobie zniszczył. Zasługujesz na to piękno, zasługujesz na lepsze życie i cholernie chciałbym móc cię przed całym złem tego świata obronić, ale wiem, że to niemożliwe, bo musisz poznawać nowe rzeczy, rozwijać się. Kurwa, ja sam namawiam cię do imprezownia i picia alkoholu, mówiąc przy tym, że chce cię chronić... Tak naprawdę mogę jedynie pomóc ci przez to wszystko przejść. Świat jest popieprzony i ludzie też, ale trzeba nauczyć się w nim funkcjonować, jednocześnie pozostając sobą.

- Te nasze pocałunki... - zaczął Taehyung drżącym głosem, patrząc na szatyna zamglonym wzrokiem. Nie był w stanie skomentować jego słów, po prostu nie potrafił nic o nich powiedzieć, bo miał wrażenie, jakby Jeongguk ponownie niszczył mu cały świat, który tak powoli odbudowywał. Za każdym razem, kiedy czerwonowłosy myślał, że już mu się udaje, tamten mówił rzeczy, po których nie był w stanie normalnie funkcjonować. -Wtedy, jak byliśmy pijani i wczoraj... Czy to też było pod wpływem chwili? Po prostu chciałeś to zrobić i nie potrafiłeś się powstrzymać, tak?

- Jest tylko jedna rzecz, przed którą powstrzymuję się tygodniami. Jedna rzecz, która sprawia, że czuję się tykającą bombą. Całowanie cię, to coś, czego pragnę prawie w każdym momencie - szepnął cicho zbliżając swoją twarz jeszcze bardziej. - Złamałem się już dwa razy, a po każdym z tych razów czułem się, jakbym zrzucił z siebie ogromny ciężar.. Dopóki pragnienie znów nie wraca, a ciebie nie ma przy mnie, lub co gorsza jesteś i kusisz niemiłosiernie.

Taehyung wiedział już, co za zaraz nastąpi i nie miał zamiaru niczego powstrzymywać. Poczuł wargi Jeongguka dosłownie chwilę później na swoich i ponownie całkowicie mu się oddał, pozwalając szatynowi robić, co tylko chciał. Wplótł palce w ciemne kosmyki włosów i oplótł go nogami w pasie, czując, jak chłopak napiera językiem na jego wargi. 

- Kookie - Kim szepnął cicho w jego usta, tym samym wpuszczając go do środka. Sam nie wiedział, dlaczego go tak nazwał. Po prostu pasowało mu to do chłopaka, który w tamtym momencie przyjemnie gładził go po udach. 

Ten subtelny pocałunek zupełnie różnił się od pozostałych. Jeongguk się nie spieszył i można powiedzieć, że wręcz muskał jego wargi swoimi, pozwalając Taehyungowi mocniej zaciskać się nogami na swoich biodrach. Oboje czuli gorzkawy posmak piwa na ustach i językach, ale jakoś żadnemu to nie przeszkadzało. 

- Jesteśmy przyjaciółmi, tak? - czerwonowłosy oparł swoje czoło o to chłopaka, oddychając głośniej niż powinien. Tamten przesunął dłonie trochę wyżej, obejmując drobniejszego w pasie. 

- To zależy od ciebie - oblizał usta i miał ponownie go pocałować, kiedy nagle usłyszeli głośny krzyk z przedpokoju, który sprawił, że cała magia prysła, a oni oprzytomnieli. 

- Jeon, Tae! Chodźcie, wychodzimy! - na słowa Yoongiego oboje westchnęli i Jeongguk niechętnie zdjął chłopaka z blatu. Uśmiechnął się do niego delikatnie i ruszył w stronę drzwi, natomiast czerwonowłosy zaraz za nim, chociaż z lekkim oporem. 

Oboje zostali obdarzeni przenikliwymi spojrzeniami pozostałej czwórki, przez co Kim zarumienił się jeszcze bardziej. Na szczęści nikt się nie odezwał i po prostu wszyscy wyszli z domu zakładając kurtki. Zimne powietrze uderzyło w Taehyunga, przez co zadrżał ledwie zauważalnie i przesunął się na koniec grupy, idąc trochę wolniej. Reszta rozmawiała o czymś, co jakiś czas się śmiejąc, a on starał sobie jakoś poukładać w głowie to wszystko. Niestety chyba tylko on, bo Jeongguk szedł swobodnie z resztą, jakby nic się chwilę wcześniej między nimi nie stało. Nawet po paru tygodniach był dla niego cholerną zagadką...

Po pewnym czasie dołączył do niego Jimin, zagadując go przez resztę drogi. Udało mu się odwieść go od natrętnych myśli o Jeonie. Nadal nie dowiedział się dokąd idą, bo Park stwierdził, że to niespodzianka, aczkolwiek Taehyung nie spodziewał się niczego szczególnego. W jakie miejsce mogli pójść po dwudziestej drugiej, gdzie byłaby świetna zabawa z ich małym budżetem pieniężnym? 

- Dobra, poczekajcie tu - odezwał się nagle Yoongi, odwracając się przodem do reszty. Weszli w jakąś pustą ulicę, która nie wyglądała na zbyt przyjazną, a wszystko oświetlały słabe lampy, co paręnaście metrów. - Zaraz wrócimy z Seokjinem.

Taehyung patrzył, jak odchodzą i skręcają w jedną z uliczek, a reszta zajęła się zupełnie czymś innym. Dopiero po chwili na nich spojrzał i zmarszczył brwi w zdziwieniu, bo Jimin razem z Hoseokiem wyjęli z wewnętrznych kieszenie kurtki kolorowe spraye. Rzucili mu jeden, a drugi dostał Jeongguk, który przez chwilę zastanawiał się, co namalować, aż w końcu podszedł do jednego z niewielu czystych murów i zaczął kreślić linie w tylko sobie znanym wzorze.

- Gdzie poszli Yoongi z Seokjinem? - Kim w końcu nie wytrzymał i zadał pytanie swojemu przyjacielowi, który usiadł na krawężniku z papierosem w ustach. Rzadko palił, w sumie czasem tylko miał na to ochotę i dlatego nosił ze sobą zawsze jedną paczkę i zapalniczkę. 

- On czasem załatwia różne... Nielegalne biznesy - Hoseok zaciągnął się, po chwili wypuszczając dym w postaci małych kółeczek. 

- Handluje marihuaną - sprecyzował Jeongguk, który wydawał się być całkowicie pochłonięty swoją pracą, a jednak uważnie słuchał, co reszta mówiła.

- Chciałem być subtelniejszy, okey? - starszy wywrócił oczami, przekręcając głowę w bok, żeby móc patrzeć na Jimina. Park chodził wzdłuż tego krawężnika, na którym on siedział, mając szeroko rozłożone ramiona, żeby utrzymać równowagę. 

- I tak robi to już rzadko, mówił, że chce z tym skończyć. A Seokjin poszedł z nim, żeby go przypilnować, bo jak mu czasem jakieś głupie pomysły do głowy przyjdą, to wszyscy mamy przejebane - Taehyung zaśmiał się cicho na słowa rudowłosego, bo wyszło na to, że Jin robił im wszystkim za dobrą mamusię, która mimo wszystko sama lubiła zabalować.  Chłopak odwrócił się z powrotem w stronę muru, żeby samemu zacząć po nim malować. 

Kątem oka widział, że Jeongguk malował jakiś kwiat, którego gatunku nie był jeszcze w stanie określić. Sam zaczął bazgrać wszystkie rzeczy, jakie akurat przychodziły mu do głowy, łącznie z tekstami piosenek, które pamiętał. Słyszał, że Hoseok z Jiminem z czegoś się śmiali, ale jakoś nie szczególnie zwracał na nich uwagę. Głównie zerkał na Jeona, który był coraz bardziej zadowolony ze swojej pracy. Prawdopodobnie udałoby mu się ją dokończyć, gdyby nie fakt, że nagle z bocznej uliczki wybiegła pozostałą dwójka chłopaków. Kim patrzył zdezorientowany na Seokjina i Yoongiego, zastanawiając się, co się stało, kiedy nagle pojawiła się za nimi trójka policjantów.

- Spierdalamy - jedno słowo Hoseoka wystarczyło, żeby wszyscy zerwali się z miejsc i ruszyli biegiem przed siebie. Z początku nie za szybko, żeby tamci zdążyli ich dogonić, ale później już całą grupą biegli sprintem, słysząc za sobą krzyki policjantów. 

- Mówiłem ci, że to nie jest dobry pomysł! - Seokjin uderzył w biegu Yoongiego w głowę, co ledwo mu się udało, a tamten spojrzał na niego morderczym wzrokiem.

- Skąd mogłem wiedzieć, że nagle zrobią sobie tutaj patrol?! 

- Biegnijcie szybciej, a nie się kłócicie! - Jimin warknął na nich, wyprzedzając całą resztę. Taehyung czuł, jak adrenalina zaczynała na niego działać, a nogi zupełnie jakby same się poruszały. Nie myślał o konsekwencjach, chociaż powinien. Po prostu biegł wśród reszty i razem z nimi przeskakiwał przez niewielkie ogrodzenie. Park ich prowadził, jakby znał drogę i starał się zgubić policjantów, którzy i tak zostawali coraz bardziej w tyle. 

- Zabije cię, jak tylko się zatrzymamy! - pomimo poważnego głosu, na twarzy Hoseoka widoczny był uśmiech i Taehyung zdał sobie sprawę, że nie tylko jemu ten bieg sprawiał radość. Nagle czuł się zupełnie wolny, jakby wszystko było mu wolno i nikt nie był w stanie go powstrzymać. Nawet fakt, że prawie się przewrócił, nie zepsuł mu tego wspaniałego uczucia, które po prostu przejęło całe jego ciało. 

Nie wiedział, w którym momencie Jeongguk złapał go za nadgarstek, ale dzięki temu mógł biec jeszcze szybciej, bo szatyn ciągnął go za sobą. Oboje uśmiechnęli się do siebie szeroko, mając tak samo nierówne oddechy. Ich serca biły, jak po przebiegnięciu maratonu, a kiedy w końcu zatrzymali się w zupełnie Taehyungowi nie znanym miejscu, opadł bez sił na trawę, śmiejąc się głośno. 

- Nigdy więcej się z wami nie spotykam - stwierdził Jimin, chociaż sam chwilę później głośno się śmiał. Sami nie wiedzieli, co było tak zabawnego w tym, że prawie złapała ich policja i uciekali przed nią parę przecznic, ale nawet Jin, który tak usilnie starał się udawać wkurzonego, wymiękł po paru minutach. 

I to był właśnie ten moment, w którym Taehyung poczuł się naprawdę dobrze. To była ta ulotna chwila, w której miał pewność, że znalazł się w odpowiednim miejscu z odpowiednimi ludźmi. 

***

Taki żarcik, oczywiście, że to nie jest ostatni rozdział, jeszcze się ze mną pomęczycie :)
Poważna akcja i dramaty dopiero przed nami, więc szykujcie się moi drodzy 
A póki co możecie dać mi dużo komentarzy z okazji tego rozdziału na prawie 5k słów... Coraz dłuższe i dosyć często, nie rozpieszczam was?:/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro