Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

   Ciche skrzypienie bujanego fotela rozbrzmiewało w niewielkim pokoju. Starszy mężczyzna patrzył przed siebie, zupełnie nieświadomie ciągnąc za krótkie sznureczeki swojego swetra. Uśmiechał się delikatnie, kiedy od czasu do czasu ogień syczał w kominku, a iskry strzelały na boki. Za oknem padał śnieg, tworząc na ziemi kolejne warstwy białego puchu. Starzec uwielbiał zimę. Kojarzyła mu się z czystością i niewinnością, z mocnym zapachem czekolady, długimi wieczorami, a przede wszystkim z tymi utęsknionymi oczami, które miały w sobie coś z zimowego nieba, pomimo swojego ciemnego koloru.

- Ile to już lat minęło, Kookie? - mężczyzna uśmiechnął się do czarnego kota, który leniwym korokiem zmierzał w jego stronę. Nie oczekiwał odpowiedzi, w końcu nie był szalony i wiedział, że i tak by jej od kota nie otrzymał. Mimo to lubił do niego mówić.

Zanim zwierzak wskoczył mu na kolana, mężczyzna sięgnął do jednej z szuflad szafy, która stała obok. Były w niej tylko dwie rzeczy, więc bez problemu wyjął tę odpowiednią. Pomarszczoną dłonią dotknął niewielkiej fotografii, przypominające sobie chwilę, w której była zrobiona. Wtedy czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i chyba nim był.

- To były piękne czasy - szepnął, wolną dłonią gładząc grzbiet swojego kota. Wyblakła, poniszczona fotografia i zapisana kartka były dla niego w szczególny sposób ważne. Symbolizowały zarówno tygodnie jego szczęścia, jak i miesiące cierpienia i bólu, spowodowane ogromną stratą. Symbolizowały uczucia, które nadal w nim tkwiły i nigdy nie wyblakły, które obudził w nim młody, czarnowłosy chłopak.
Mężczyzna często zastanawiał się, czy wszystko mogło potoczyć się inaczej i mieć inne zakończenie, ale dochodził do wniosku, że nie.

- Czasem za nim tęsknię, wiesz? - ponownie odezwał się do kota, który od kilku minut mruczał na jego kolanach. - Właściwie, jak mógłbym nie tęsknić? Dał mi wszystko, stworzył mnie na nowo, a później... Tak po prostu zostawił. Był egoistą, pieprzonym egoistą i jedynie tego mu nie wybaczę.

Cichy jęk frustracji wyrwał się spomiędzy popękanych i suchych warg, a powieki same opadły. Taehyung oddał się swojemu ulubionemu zajęciu, chociaż już dawno tego nie robił. Myślami powrócił do dnia, w którym wszystko się zmieniło, a na jego drodze stanął chłopak z zadziornym uśmiechem i tym specyficznym błyskiem w oku...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro