3.
((pov Kenta))
Kiedy dojechaliśmy do domu Pete usiadłem na fotelu i spojrzałem znów na mój brzuch, starałem się pogodzić z myślą, że noszę pod sercem dziecko kogoś innego niż Pete.
Dni mijały, widzę, że Pete znosi to tak samo ciężko jak ja, ale za razem wygląda jakby cieszył się, że jestem w ciąży.
Siniaki na moim ciele zaczęły powoli znikać, rany też się zagoiły.
Spojrzałem na zdjęcie Way, unikałem ich kilka dni, ale muszę wiedzieć prawdę.
- proszę cię przypomnij mi tylko jak do tego wszystkiego doszło Way- powiedziałem z nadzieją w głosie.
- idź spać - oznajmił tylko . Westchnąłem i skierowałem się do sypialni, Pete pracuję właśnie w biurze więc położyłem się sam
I tak jak poprzednim razem śnił mi się Way, a bardziej wieczór w którym pod moim sercem powstało nowe.
Siedziałem z Sonic'iem w klubie obserwując jak North i Kim tańczą na parkiecie, nagle Sonic pogłaskał mój policzek
- powinieneś sobie odpuścić Kim'a,Way i Pete w końcu zerwali możesz znów zawalczyć o Pete - teraz już wiem, że mówił to po to by ułatwić swojemu bratu zarywanie do Kim'a.
- Eh mam już dość tego, że Pete nie potrafi się zdecydować czy kocha Way czy ma na mnie ochotę przez cały czas.- oznajmiłem i moim oczom ukazał się Way, który jak nigdy nic pił drinka przy barze, Sonic nie zauważył go, skierował się na parkiet do reszty kierowców, zaś w mojej głowie nastała dziwna myśl.
Podeszłem do Way, usiadłem z nim i rozmawialiśmy jakbyśmy wcale nie próbowali się wcześniej pozabijać nawzajem kilka razy
- eh jestem ciekawy dlaczego on do diabła nie może się zdecydować na któregoś z nas. - oznajmił, a ja poprawiłem jego włosy za ucho
- ja według niego jestem najlepszy w łóżku, a ty jesteś bardzo czuły i oddany miłości, zapewne chciałby mieć nas obu na raz najlepiej. Jest bardzo pazerny.
- ty najlpeszy w łóżku? Wy robiliście to w łóżku? Z tego co słyszałem zazwyczaj robicie to w samochodzie lub na świeżym powietrzu - zaśmiał się, a ja przybliżyłem się do jego ucha
- mogę ci udowodnić dlaczego na na moim punkcie taką obsesję.- i po prostu skierowaliśmy się do jego mieszkania. Mieliśmy w głowie to samo, złość na Pete, za to, że bawił się naszymi uczuciami, mnie chciał mieć tylko dla siebie, ale za razem chciał miłości Way.
Zrobiliśmy to wszystko na złość mu.
Way naprawdę był bardzo czuły tak jak zawsze o tym mówił Pete... Wolę zdecydowanie brutalniejsze zabawy...
Obudziłem się zalany potem, wstałem z łóżka i poszedłem do biura Pete, odsunąłem go od biurka i padłem na kolana
- tak bardzo przepraszam Pete...- zdziwiony podniósł mnie z podłogi i wziął mnie na kolana, pogłaskał mój brzuch
- za co mnie przepraszasz? - smutny spojrzałem na niego
- to ja zaciągnąłem Way do łóżka... chcieliśmy obaj zrozumieć dlaczego nie możesz wybrać jednego z nas. Chcieliśmy obaj zobaczyć co ty w nas widzisz ... Uwiodłem chłopaka którego kochałeś bo chciałem ci zrobić na złość, to przeze mnie nigdy do ciebie nie wrócił, zapewne by żył gdybym tego nie zrobił - pociągnąłem nosem powstrzymując się od łez
- nie ma wam tego za złe, to ja postępowałem źle w stosunku do was obu.a teraz wezmę za to odpowiedzialność-pocałował mnie w usta - i to nie jest twoja wina, że Way postanowił się poświęcić... Nie możesz się obwiniać i stresować, to nie zdrowe dla dziecka.
- naprawdę chcesz wychować go ze mną?- potwierdził głaszcząc moje włosy - dziękuję Pete .- spojrzałem w jego komputer, nie pracował już. Czytał poradnik?- co robisz?- zapytałem przyciągając bliżej sprzęt
- czytam, o tym jak zadbać o tego tu- pogłaskał mój brzuch - będziemy musieli też zacząć myśleć nad imieniem i oczywiście pokojem lub kątem dla niego- mówił tak czule głaszcząc go ciągle.
- już wiem jak go nazwę.Sins. brzmi cool
- nie możesz nazwać go grzech . Nawet, że brzmi to cool. Nazwijmy go Honey - zaśmiałem się
- miód? Dlaczego akurat miód?- złapałem go za policzki ciekawy
-oznacza mądrość i obfitość , dobro- spojrzał na mój brzuch - same dobre rzeczy. Nasze maleństwo przyniesie same dobre rzeczy napewno.- uśmiechnąłem się rozbawiony nim.
- jesteś po trzydziestce, a zachowujesz się jak kiedyś. A na mnie mówisz- pocałowałem go w policzek.
Pete zamknął komputer i skierował się ze mną do łóżka, oczywiście trochę go pomiziałem przed snem , oczywiście grzecznie by uważać na dziecko.
Rano zaś pobiegłem od razu do łazienki, ostatnio męczą mnie wymioty, kiedy już mały miód przestał wywalać ze mnie żywność umyłem zęby i skierowałem się do kuchni.
- nie mogę już patrzeć na jedzenie. Mam dość - zakryłem usta - właśnie Pete. Pojedziemy do cyrku?- zapytałem i oczywiście się zgodził. Zadowolony już po chwili siedziałem w samochodzie, jadłem czekoladkę, czekolada to nie jedzenie. Ona mi nie przeszkadza.
Wszedłem do środka jak do siebie, nagle usłyszałem krzyk? Ale to był głos dziecka . Wszedłem w głąb domu i zobaczyłem sześciu kierowców patrzących na dziecko.
Podeszłem do nich jak nigdy nic i wziąłem dziecko na ręce, od razu przestał wrzeszczeć
- co tu się dzieje?- Pete zapytał patrząc na całą tą sytuację
- znalazłem go dosłownie na śmietniku.- North powiedział patrząc na mnie i na dziecko, spojrzałem poważny na zdjęcie Way
- na mnie nie patrz. Ten to nie jest moja sprawka. Ja tylko przytrzymałem go trochę przy życiu by North mógł go znaleźć.- spojrzałem znów na chłopca
-Pete.- od razu się domyślił o co mi chodzi, zadzwonił do Heart. Oddałem chłopca na ręce Sonic'a, mały wtulił się w jego różowy puchaty dres i zerkał na niego...jak kiedyś Jeff na mnie. Wygoniłem od nas resztę i leżałem na kanapie z Sonic'iem, który wpatrywał się w chłopca - patrzysz na niego niego tak czule... kupił cię już prawda?
- jak North go przyniósł taki przestraszony od razu poczułem jak mi serce zabiło dużo mocniej niż zawsze. Na dodatek martwiłem się o Northa, dziwnie się zachował. Bardzo panikował- powiedział i pogłaskał policzek chłopca.
- ta martwa menda zadbał o to by jego serce wytrzymało by North mógł go znaleźć - powiedziałem i spojrzałem na zdjęcie Way- chociaż tyle dobrego zrobiłeś. Dzieci nie zasłużyły na nic złego.
- eh czasem żałuję, że ja też nie mogę porozmawiać z Way. Był dobrym przyjacielem by mi zapewne doradził co teraz robić - powiedział spokojnie
- po prostu słuchajcie Wiedźm- oznajmił Way, a do Domu wpadła Heart z walizką- o wilku mowa
Podeszła od razu Sonic'a, ubrała rękawiczki i zabrała chłopca, który nie wydawał się być zadowolony z tego powodu. Zbadała go i spojrzała na Sonic'a
- ma około trzy miesiące, jest napewno Alfą. Dzwonił któryś z was po jakieś służby?- od razu zaprzeczył - gdzie go znalazł?- Sonic jej wszystko powiedział, Heart zadzwoniła w kilka miejsc i spojrzała na Sonic'a - nie możesz mieć z Northem dzieci prawda? - zdziwiony patrzyłem na mojego przyjaciela, opuścił wzrok - mogę załatwić, Że zostanie z tobą i Northem - od razu podniósł wzrok i spojrzał na nią , mocno ją przytulił. - ale masz zadbać o to by przytył i musisz dużo mówić do niego, to ważne dla rozwoju dzieci- od razu pokiwał głową.
- czy ty masz znajomości wszędzie?- zapytałem patrząc na Heart
- gdybyś był tak długo na tym świecie jak ja też byś miał takie możliwości jak ja. Na dodatek miałam piętnastu mężów, znajomości miałam w wielu krajach - piętnastu?! - tak Sonic spadek po tylu jest duży.
- nie zdążyłem się nawet odezwać - zaśmiał się i przytulił chłopca
- przyśle do ciebie później Han'a on przywiezie ci trochę leków i witamin dla chłopca, do wieczora daj mi znać jak chcesz go nazwać. Załatwię ci dokumenty.
- Tak jest - Sonic zasalutował, Heart wyszła, a ja wpuściłem tu resztę, North Podbiegł od razu do Sonic'a i chłopca- zostanie z nami... Pete ta twoja wiedźma jest genialna.
- gorzej z tym co z niej wylazło dwadzieścia lat temu. On już taki genialny nie jest - oznajmił.
- to Heart ma dzieci?- zdziwiony spojrzałem na niego
- Jednego syna. Najlepsze jest to, że jest szalony...i nie mamy pojęcia kto jest ojcem bo nigdy nie poznałem żadnego z mężów Heart- powiedział, spojrzałem na Zdjęcie Way
- tego nie wiem. Nie patrz na mnie - powiedział poważny
Zostałem z Pete jeszcze w domu Sonic'a, bo ten chciał od nas więcej wiedzieć o opiece nad dziećmi. Bardzo uważał na chłopca, nie wiedziałem albo nie pamiętałem o tym, że Sonic i North nie mogą mieć dzieci.
North w pewnym momencie zaprosił mnie na chwilę do ogrodu, usiadłem z nim na ławce, widziałem, że się stresuję.
- to przeze mnie nie mogliśmy mieć razem dzieci- oznajmił- szczerze mówiąc, będę zawsze wdzięczny Way, że mimo bycia martwym udało mu się sprawić, że go znalazłem... - spojrzałem na niego i poklepałem jego ramię
- widocznie los chciał byś go znalazł, no a Way trochę temu pomógł. Będziecie świetnymi rodzicami North. - powiedziałem, a on pogłaskał mój brzuch
- mam nadzieję, że będzie taki super jak ty i Way, bo w takim razie mój syn potrzebuje przyjaciela takiego jak wy.
- oby mały nie miał takich głupich pomysłów jak ja i Way- zaśmiałem się i skierowałem z Nim do środka zobaczyłem jak Pete trzyma Małego, a Sonic robi mu zdjęcia. - a wy co robicie?
- wysyłam zdjęcia do Babe i Charliego.- dumny z siebie Sonic spojrzał na Northa - jakieś pomysły na imię Kochany?- Uśmiechnął się do niego,a North spojrzał na mnie, tylko kiwnąłem głową domyślając się o co mu chodzi
- Way. -powiedział i wziął chłopca od Pete- jak myślisz za ile będzie tu Babe?- spojrzał na Alana
- za trzy.- powiedział i spojrzał na zegarek.
- trzy co?- wtrąciłem
- dwa...jeden...- i Babe wbiegł do środka
- POKAŻ MI GO- od razu podszedł do Northa, zdziwiony patrzyłem na Babe...jakim cudem on jest tu tak szybko
- chłopie z twojego domu jedzie się tu pół godziny - Pete uderzył go w tył głowy
- jeju byliśmy akurat w drodze. - warknął i przytulił Nowych rodziców, zmęczony już tym wszystkim oparłem się o Pete, myślałem, że Babe jest męczący... Ale nagle do środka bez pukania wszedł młody chłopak. Tak samo jak wiedźma miał ze sobą walizkę.
- Heart miała cię wysłać tylko z najpopularniejszymi rzeczami- Pete spojrzał na niego
- właśnie. Na początku dała mi trzy walizki- zaśmiał się i podszedł do małego Way.- OMG jaki jesteś słodziutki!- złapał go za policzki - puci puci- okej już rozumiem o co chodziło Pete. Ten dzieciak na w sobie trzy razy więcej życia niż Heart. Ciągle się uśmiecha i śmieje. Na dodatek to taki potulny baranek... Aż dziwne, że to syn Heart
Po tym wszystkim wróciłem z Pete do domu, to wszystko było tak męczące, że zasnąłem od razu jak położyłem się do łóżka.
Oczywiście mały Way nie został długo jedynym dzieckiem, reszta ciąży zleciała mi naprawdę szybko...
Za szybko. Nie byłem psychicznie gotowy na poród.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro