Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Do moich uszu docierały tylko szpitalne maszyny, patrzyłem na jego białą jak papier twarz, jego czarne włosy jeszcze bardziej odznaczały się od jego twarzy.
Jest nie przytomny od kilku dni, tak bardzo chciałbym by się obudził...

Kiedy myśleliśmy że wszystko wróci do normy, że w końcu każdy z nas będzie wolny, Tony powrócił, nie zginęła wtedy z rąk Kenty... Na dodatek postanowił się na nim zemścić, Kenta został brutalnie pobity i nieprzytomny wrzucony do rzeki, to jest cud , że on żyje... zapewne gdyby nie Sonic, który śledził Tonego Nikt z nas nie znalazł by go na czas.
Poczułem na ramionach ręce, podniosłem głowę do góry, zobaczyłem Jeff'a

- Pete powinieneś coś zjeść...siedzisz tu kilka dni bez przerwy- podał mi pojemnik z jedzeniem. Zjadłem bo ten stał nade mną cały czas. Uparty to on jest po Kencie - niedługo się obudzi- powiedział, a ja spojrzałem na niego - widziałem go dziś w Wizji - odetchnąłem z ulgą.Wyczekiwałem momentu,aż ten się wybudzi jeszcze bardziej - ale Pete ...to nie będzie Kenta którego znam ja- zdziwiony spojrzałem na niego, jak nie ten Kenta...

- o czym ty mówisz Jeff?- zapytałem patrząc znów na Kente

- przekonasz się sam - powiedział i po prostu wyszedł z sali.
Miał oczywiście rację, Kenta obudził się następnego ranka, trzymałem jego dłoń, poczułem na niej delikatny uścisk.
Przez cały czas jak był nie przytomny nie byłem w stanie słyszeć jego myśli.

Spojrzał na mnie, rozejrzał się też po sali

- Pete? Co się dzieje? Gdzie my jesteśmy - wydawał się być zdziwiony..." Co on ma na głowie?" Usłyszałem jego myśli

- jesteś w szpitalu...nie pamiętasz co się stało?- zapytałem, a on pokręcił głową, obserwował mnie uważnie

- pamiętam tylko, że Tata kazał mi położyć Jeff'a spać - otworzyłem szeroko oczy słysząc to, on stracił pamięć

Pobiegłem szybko po Heart, która od razu zaczęła badać Kente. Siedziałem pod salą myśląc nad tym jak powiedzieć Kencie, że minęło już wiele lat o tym, że Jeff i Charlie są już dorośli, o tym, że obaj zrozumieliśmy, że Tony jest zły...

I najważniejsze... Jak powiedzieć mu o tym, że złamałem mu serce
Kiedy Heart wyszła z sali zabrała mnie do swojego gabinetu

- i co z nim?- zapytałem, a ona pokazała mi zdjęcie

- Jego mózg został uszkodzony Płaty skroniowy i limbiczny, na jego szczęście jest Alfą i jego mózg walczy o to by wrócić do poprzedniej formy, z tego co mi powiedział zapomniał wszystko co działo się przez osiemnaście lat. Zatrzymał się na momencie w którym Jeff trafił do Posiadłości jako maluch, zanim jeszcze uciekłeś z posiadłością. Na dodatek płat limbiczny odpowiadający w skrócie za uczucia i popęd seksualny również jest naruszony, może być zupełnie inny z charakteru niż był dotychczas.- słuchałem jej uważnie - prawdopodobnie również jego traumy wpływają na jego pamięć, może być tak, że mózg nie chce tego pamiętać. Dobra bo widzę, że już Chcesz do niego iść. Idź ale bądź ostrożny i nie szalej z za dużą liczbą informacji- oznajmiła a ja pobiegłem do jego sali, wszedłem do środka, siedział wpatrując się w okno, usiadłem obok niego

- muszę wracać do posiadłości Pete, Jeff nie lubi spać sam- oznajmił spokojnie pogłaskałem jego policzek, spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął... Nie widziałem tego uśmiechu od Lat- dlaczego wyglądasz tak męsko?- zapytał i złapał mnie za policzki, spojrzał na moją twarz z każdej strony - ja też jestem już inny?- " chyba naprawdę długo spałem" pomyślał, a ja podałem mu z szafki lusterko. Spojrzał na swoją twarz - dużo się nie zmieniłem.. czyli Jeff nie jest już maluszkiem?- zapytał, a ja przytaknąłem, wlazłem do niego na łóżko, Kenta położył się i pociągnął mnie za sobą, wylądowałem głową na jego klacie

- wiesz Jeff jest już na tyle duży, że to on może mieć dzidziusia.- pogłaskał moje włosy - wiesz niestety nie pamiętasz tego, że poza Jeff'em później pojawił się drugi trochę starszy od niego chłopiec Charlie ... Wiele lat każdy myślał, że on też nie posiada żadnych zdolności " zupełnie jak ja..." Pomyślał, a ja spojrzałem na niego - pamiętasz Babe? - Kenta potwierdził - Babe i Charlie są parą i Bardzo się kochają - uśmiechnął się słysząc to... mimo, że zupełnie nie pamiętał Charliego był z niego dumny i cieszył się, że są szczęśliwi

- Jeff też jest zakochany?- zapytał

- tak, jego partner jest trochę starszy niż on, ale bardzo się wspierają...

- Pete czyli Tata zgodził się byśmy żyli normalnie? - spojrzałem poraz kolejny w jego piękne oczy...

- nie Kenta, tony nie żyje...teraz już napewno. Okazał się bardzo złym człowiekiem...ja uciekłem z posiadłości, ale niestety nie poszedłeś ze mną

- zostałem dla Jeff'a i Charliego?- pogłaskał mój policzek, po mojej minie chyba zrozumiał, że tak- wybaczyłeś mi to, że zostałem? Czy ja też stałem się złym człowiekiem tak jak tata?- teraz to ja pogłaskałem jego policzek, położyłem się trochę wyżej w zagłębieniu jego szyi

- nigdy nie będziesz złym w moich oczach Kenta- potarłem nosem o jego szyję, zaśmiał się

- gilgocze Pete... Właśnie jeśli minęło tak wiele lat jak mówisz...a dobra nie ważne- " chyba nie udało mi się zostać matką" jego myśli naprawdę mnie zabolały, zdałem sobie sprawę, że on całe życie czekał aż ja wrócę. Aż po niego wrócę ... aż założymy nasz szczęśliwy dom

- przepraszam Kenta...ale niestety nie zostałeś matką.- pogłaskał mój policzek, jakby zupełnie nie był na mnie zły.

- chociaż mam Jeff'a i Charliego - powiedział, a ja delikatnie podniosłem się, wyjąłem z kieszeni telefon.- co robisz?- zapytał, a ja wybrałem numer Jeff'a dałem telefon Kencie, czułem po nim, że się stresuję.

- tak Pete?- usłyszał głos Jeff'a i jego oczy od razu się szerzej otworzyły, ucieszył się.

- Jeff...to ja Kenta , chciałbym cię zobaczyć...i Charliego - dawno nie słyszałem takiego tonu ze strony Kenty.
Zazwyczaj teraz jest oschły i wredny. Zwłaszcza do mnie.

- zaraz będziemy - oznajmił i rozłączył się, Kenta od razu usiadł, tym samym zmuszając mnie do tego samego, poprawił swoję włosy

- spokojnie Kenta nie musisz się stroić, oni uwielbiają cię takiego jakim jesteś - spojrzał na mnie i poklepał mój policzek

- ty zawsze byłeś taki cool?- zaśmiał się - musisz mieć niezłe powodzenie...albo już kogoś masz prawda?- znów złapał moją twarz w dłonie - jeśli nie uciekłem z tobą to z kimś innym założyłeś rodzinę prawda?- zaprzeczyłem kręcąc głową i przytuliłem go

- byłem trochę głupi i zdarzyło mi się wejść w niedobre relacje. Powinienem po ciebie wrócić Kenta, przepraszam, że zmarnowałem nasze życia - spojrzał w moje oczy i potarł swoim nosem o mój

- ale jesteś tu teraz... możemy to jeszcze naprawić prawda?- uśmiechnąłem się do niego...jak wróci do bycia obecnym sobą zmieni zdanie, on mnie nienawidzi i nigdy nie był w stanie wybaczyć mi , że go zostawiłem..ten Kenta nie przeszedł tego wszystkiego co męczy go teraz, nie jest świadomy, że Tony podniesie na niego rękę, że zostanie zmuszony do bycia żywą maszyną do zabijania.

Zostawiłem go na chwilę w sali, poszedłem po herbatę dla niego,kiedy już wracałem do niego przed salą spotkałem Jeff'a i Charliego, spojrzałem na Starszego z nich

-Charlie bądź dla niego wyrozumiały...on sobie z czasem wszystko przypomni,ale to może potrwać - powiedziałem, a on tylko delikatnie się uśmiechnął. Wszedłem z nimi do sali, postawiłem herbatę na szafkę i usiadłem obok Kenty, ale on wstał z łóżka i podszedł do chłopaków. Przytulił ich obu

- tak bardzo żałuję, że nie pamiętam tego jak doszliśmy do tego momentu w życiu- złapał Charlie za policzki i spojrzał mu w oczy - mam nadzieję, że byłem dla was dobrym bratem...

- byłeś Bardziej jak nasza Mama- okularnik zaśmiał się patrząc na Kente - zawsze broniłeś nas jak lwica...-Kenta spędził z nimi kilka godzin, dużo rozmaiwali, opowiadali mu dużo rzeczy, uważnie ich słuchał jakby chciał zapamiętać jak najwięcej rzeczy, które mu mówią. Kiedy opuścili szpital, Kenta podszedł do mnie przytuliłem go
" Żałuję, że tego wszystkiego nie pamiętam" usłyszałem w jego głowie

- a ty nie wracasz do domu? Jest już późno Pete, nie chce byś później wracał po nocach- nawet teraz martwi się o wszystkich tylko nie o siebie. Przyciągnąłem go bliżej do siebie, ale nagle drzwi od sali otworzyły się, spojrzałem na Białowłosą, przyniosła torbę

- macie tu paczkę od landrynki, nie męcz go za długo. Ma odpoczywać. Cisza nocna zaczyna się o dwudziestej drugiej mam nadzieję, że nie będę musiała was uspokajać - zagroziła nam obu palcem i wyszła z sali, zaśmiałem się

- masz dziwną relacje z tą kobietą..- powiedział ciekawy podchodząc do torby jaką dostaliśmy od Sonic'a - i kto to jest landrynka

- twój przyjaciel, ostatnio bardzo się zbliżacie do siebie. Jest projektantem i czymś tam jeszcze w warsztacie o którym mówił ci Charlie i Jeff - wyjaśniłem mu, zadowolony wyjął z torby tak jak się spodziewałem piżamy. - a i Heart przygarnęła mnie kiedy uciekłem od Tonego...w sumie traktuje mnie jak ty chłopców - spojrzał na mnie i później na piżamy, a po chwili na drzwi do łazienki, no tak sala Kenty ma oddzielną łazienkę.

- ... Musimy się wykąpać Pete- oznajmił i zobaczyłem jak robi się delikatnie czerwony, oszaleję z nim ...- wiesz muszę się oszczędzać... powinieneś mi z tym pomóc- zakrył twarz materiałem. No tak teraz w jego głowie jest nadal ten wchodzący w dorosłość zakochany on.
Powoli wstałem i skierowałem się do łazienki ciągnąc go za rękę. Powoli zdjąłem z niego szpitalną piżamę, nasze oczy znów się spotkały, jednak po chwili Kenta zaczął dokładnie obserwować swoje ciało, nadal ma wiele siniaków, oczywiście również blizny po tym co kiedyś zrobił mu Tony- to wszystko zrobił mi Tony?- nie nazwał go już tatą jak wcześniej.

- poza tym - pokazałem mu blizne na kolanie - to zrobiłeś sobie kiedy ganiałeś Jeff'a w ogrodzie - powiedziałem by mu trochę chociaż humor poprawić, delikatnie się uśmiechnął i nie pewnie położył ręce na moich biodrach, tylko kiwnąłem głową, zdjął mi koszulkę i dopiero teraz zwrócił uwagę na moją Blizne na szyi" kto ci to mógł zrobić?"- ty Kenta... Ale spokojnie nie byłem zły

- ten nowy ja to kretyn - powiedział, a ja złapałem za jego nos

- nie prawda, czasem popełnia błędy jak każdy z nas , ale to normalne. I pamiętaj to nadal ty- potarłem nosem o jego... Ile ja bym dał by zawsze mogło już tak być.
Ale za razem brakuję mi jego ironi, jego wrednych odzywek i tego jak grozi innym nożem.

W końcu kiedy nasze ubrania leżały już na podłodze stałem z nim pod prysznicem, stałem tyłem do niego by go nie krępować, ale z racji, że prysznic jest tak mały to i tak dotykaliśmy się ciałami
" Jesteś taki wielki..."  No urosłem sporo od momentu w którym Kenta mnie zapamiętał, wziąłem wdech i odwróciłem się twarzą do niego, zjechał wzrokiem trochę w dół, ale szybko wrócił na moją twarz podniósł ręce jakby miał się bronić

- jestem dziewicą .- powiedział cały czerwony, złapałem go za nadgarstki

- nie, nie jesteś.

- nie jestem? Czekaj skąd ty to wiesz?- wysłałem mu znaczące spojrzenie, zakrył twarz dłońmi - o cholera ... - nie wytrzymałem zacząłem się śmiać i w odpowiedzi dostałem w klatę - nie śmiej się.- złapałem go za policzki i szepnąłem mu do ucha odwracając delikatnie jego głowę w bok

- mogę ci pokazać co sprawia ci wiele przyjemności Kenta- teraz zamiast jego myśli słyszałem tylko głośne bicie jego serca

- a ten obecny ja nie będzie na ciebie zły, że Chcesz robić takie rzeczy mimo, że nie jesteśmy razem?- zapytał patrząc mi w oczy

- obecny ty nigdy nie odmawia... mimo, że nie jesteśmy razem...





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro