twenty → alone
━━━━━ 🌕 ━━━━━
ALONE
twenty
━━━━━ 🌕 ━━━━━
Alex podgryzła swoją wargę i założyła nogę za nogę, siedząc w kącie kawiarni, w której umówili się z Louisem po jej szkole i czekała, aż szatyn się zjawi. Zbliżała się godzina ich spotkania, ale nie sądziła, że dojdzie ono do skutku. Od kilku dni ciężko było się z Louisem w ogóle skontaktować, a jeśli już blondynce udało się do niego dodzwonić, to jednak odpowiadał zdawkowo, jakby nie miał ochoty się z nią zadawać czy rozmawiać. Nie ukrywała, że było jej przykro z tego powodu, bo nie wiedziała nawet, co zrobiła źle i dlaczego szatyn się tak zachowywał.
– Może coś jeszcze podać? – zagadnęła ją kelnerka, ale blondynka pokręciła głową i wyjrzała w stronę okna wychodzącego na ulicę. Chodnik był jednak pusty, a niebo robiło się ciemne, co oznaczało, że chyba będzie padać. Blondynka westchnęła tylko cicho i dokończyła swoją herbatę. Zdążyła już jedną zamówić, bo zmarzła po drodze ze szkoły do kawiarni i nie chciała czekać, aż Louis przyjdzie. Po czasie zrozumiała, że dobrze zrobiła, bo prędzej zamarzłaby niż doczekała się szatyna. Westchnęła tylko cicho i spojrzała na swoje dłonie, a później schowała je w rękawach swojej bluzy. W zasadzie nie była jej, bo Louisa i zostawił ją u niej jakiś czas temu, a ona uwielbiała ją nosić.
Alex założyła kosmyk włosów za ucho, a później sięgnęła znowu po telefon, uznając, że chyba dobrze będzie się upewnić czy szatyn jednak planował się zjawić, czy znowu ją olał. Nie to, że była zła, ale po prostu było jej przykro. Myślała, że traktują się poważnie i zmierzają do tego, aby zostać parą, a czuła się tak, jakby Louis po prostu się nią bawił. To nie było miłe, a tym bardziej przyjemne. W dodatku Red też ostatnio się zrobiła jakaś dziwna i kiedy próbowała z nią porozmawiać na temat Tomlinsona to zachowywała się jakoś specyficznie i Alex nie wiedziała już, o co w tym wszystkim chodzi.
Gdy szatyn nie odebrał, blondynka się zdenerwowała i uznała, że wróci do domu. Miała już tego dość i gdy wyciągała z portfela pieniądze za herbatę, prawie, że podarła banknot, ale w końcu udało jej się zostawić go na stoliku, następnie zabrała torebkę i wyszła z kawiarni na zewnątrz. Nie sądziła, że coś takiego ją spotka, ani też nie wiedziała, bo starała się jak najlepiej mogła, aby zjednać w sobie ludzi w tym miejscu i gdy myślała już, że wszystko się ułoży, wszystko posypało się jak domek z kart. Tak przynajmniej się czuła w tamtym momencie.
━━━━━ 🌕 ━━━━━
Alex miała wrócić do domu, ale nawet nie zorientowała się, kiedy nogi same zaniosły ją w okolice domu Davenportów. Nie widziała w szkole Red i Michaela i zastanawiała się czy zrobili sobie wagary czy po prostu wypadło im coś ważnego, że naprawdę nie mogli pojawić się na lekcjach. Wiedziała, że takie przychodzenie bez zapowiedzi było nieeleganckie, ale uznała, że musi sprawdzić, co się w końcu działo z nią, z Michaelem i Louisem, bo już dłużej nie wytrzyma. Miała wrażenie, że specjalnie jej o czymś nie mówili, a ona czuła się przez to jeszcze bardziej głupio.
Blondynka zapukała ostrożnie do drzwi, rozglądając się jeszcze dookoła, aby upewnić się, że nikomu w niczym nie przeszkodziła i przełknęła ślinę. Nie wiedziała czy w ogóle ktoś był w środku i jej otworzy, ale chciała chociaż spróbować, bo jeśli już miała wracać do domu odprawiona z kwitkiem, to przynajmniej byłaby pewna, że Red i Louis chyba się jakoś zmówili przeciwko niej, bo to nie było normalne i nie wiedziała, o co chodzi. Nikt jednak nie otworzył, chociaż zapukała jeszcze dwa razy i raz zadzwoniła dzwonkiem. Zrezygnowana odwróciła się na pięcie i zaczęła iść przed siebie, aby znaleźć się w końcu w domu. Miała tego wszystkiego dość. I to serdecznie.
Gdy już znalazła się u siebie, okazało się, że rodziców też jeszcze nie było, a na lodówce znalazła kartkę, że coś ich zatrzymało w rezerwacie i prawdopodobnie na kolacji też ich nie będzie. Alex westchnęła smutno i zdarła kartkę, a później wyrzuciła ją do kosza. Zajrzała do lodówki, szukając czegoś do zjedzenia, bo nie miała w ustach nic od lunchu, a i wtedy nie zjadła za dużo, bo myślała już tylko o spotkaniu z Louisem, które w końcu nie doszło do skutku. Blondynka uznała, że dokończy jeść ryż z kurczakiem w sosie słodko - kwaśnym i wstawiła co trzeba do mikrofalówki.
– Dlaczego byłaś taka głupia, Withman? – westchnęła smutno i pokręciła głową, a później zajęła się jeszcze robieniem herbaty. Zaczęło padać i to naprawdę mocno, dlatego uznała, że zrobi sobie chyba jakiś wieczór z serialem czy filmem. Na następny dzień nie miała zbyt wiele nauki, w zasadzie nic konkretnego i mogła to zrobić kiedykolwiek, więc uznała, że najpierw się odstresuje, a dopiero później zajmie szkołą. Nie miała nawet ochoty na nic innego, więc z talerzem i kubkiem ciepłej herbaty powędrowała do salonu, aby włączyć tam Netflixa w TV i znaleźć jakiś serial, który przykuje jej uwagę.
Zjadła w spokoju, starając się skupić na serialu i kwestiach aktorów, ale zdała sobie sprawę z tego - i to bardzo szybko - że nawet na to nie miała głowy i chyba najlepszym wyjściem z tego wszystkiego było po prostu położenie się spać i przespanie całej tej sytuacji. Westchnęła ciężko, wyłączając TV, a później pozbierała po sobie naczynia i włożyła je do zmywarki, ustawiając później odpowiedni program, bo maszyna była już pełna i udała się na górę. W pokoju miała już z powrotem ciepło, bo tata naprawił grzejnik, więc uznała, że jeszcze przed snem weźmie długą kąpiel, aby się odstresować i na chwilę zapomnieć o tym jak została potraktowana.
Kąpiel faktycznie jej pomogła i nawet poprawiła humor, chociaż z tym i tak nie było najlepiej. Blondynka zrobiła sobie peeling i maseczkę na twarz, umyła dokładnie włosy i potraktowała je jakimś olejkiem na wzmocnienie, a później jeszcze doprowadziła do porządku swoją twarz, stosując kremy i inne kosmetyczne rzeczy. Czysta, pachnąca i ze skórą, która była w dotyku jak niemowlęca, udała się z powrotem do pokoju i położyła do łóżka, mając nadzieje, że sen poprawi jej humor, a następny dzień zacznie się lepiej.
━━━━━ 🌕 ━━━━━
jeszcze pięć do końca! x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro