Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fifteen → lake

━━━━━ 🌕 ━━━━━

LAKE
fifteen

━━━━━ 🌕 ━━━━━ 

Alex wpatrywała się w Louisa, który prowadził samochód, powstrzymując się od podgryzienia wargi. Blondynka założyła jeszcze nogę za nogę, ciekawa tego, gdzie jadą, bo pomimo pytań szatyna o to, nie chciał jej powiedzieć. Uznał, że skoro to od początku miała być niespodzianka dla niej, to tak zostanę i nie przekona go do tego, aby jej powiedział. Alex próbowała naprawdę wszystkiego. Robiła smutne minki, nakryła jego dłoń swoją gdy zmienił biegi, a nawet dała mu całusa w policzek, ale Louis był uparty. Jeszcze bardziej uparty niż ona i chociaż chciała, to nie wiedziała już jak go podejść. Nie miała też aż takiej wprawy w kokietowaniu mężczyzn, aby jednak jej uległ. 

– Na pewno mi nie powiesz? – Uniosła brew i spojrzała na szatyna, który prowadził w skupieniu. Zdała sobie sprawę, że czerń jeszcze bardziej potęgowała bladość jego skóry, ale o wiele bardziej od tego interesowały ją mocne rysy jego twarzy i lekki zarost na brodzie czy na policzkach. Choć prawda była taka, że Alex tak czy siak nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Był cholernie przystojny i nie mógł powiedzieć, że było inaczej. 

– Nie – przyznał rozbawiony i rzucił na nią okiem. – Niedługo będziemy na miejscu, to wszystkiego się dowiesz. 

– A może po prostu chcesz mnie gdzieś wywieźć i zabić? Może jesteś seryjnym mordercą, którego FBI szuka od kilkunastu lat? – zaczęła i zaśmiała się pod nosem.

– Tak, wiesz? Właśnie już myślę, w jaki sposób pozbawię cię życia – Parsknął śmiechem i pokręcił głową. – Dlaczego od razu zakładasz najgorsze? Może po prostu postarałam się naprawdę dla ciebie i chcę, aby podobało ci się od początku do końca, a ty od razu robisz ze mnie kryminalistę – dodał. 

– Wybacz, po prostu jestem z natury ciekawskim dzieckiem. Lubię wiedzieć pewne rzeczy – przyznała, wzruszając niewinnie ramionami. 

– Za chwilę będziemy na miejscu, to wszystkiego się dowiesz – powiedział, skręcając jakąś polną drogę w lesie. – Myślę, że ci się spodoba. Sam bardzo lubię tu przychodzić, gdy mam gorszy moment. To miejsce pomaga mi zebrać myśli, poza tym wieczorami jest tu przepięknie - dodał, gdy samochód podskakiwał na nierównej dróżce. 

– W takim razie nie mogę się doczekać – przyznała z uśmiechem, po czym wyciągnęła szyję, aby zobaczyć więcej.

Louis zabrał Alex do domu nad jeziorem. Nie miał pojęcia, do kogo należał, ale odkąd tylko pojawił się w Tumwater Falls, nikt tam nie zaglądał i nie przyjeżdżał. Szatyn w końcu uznał, że zajmie się tym miejscem i doprowadzi je do porządku i w ciągu jednego lata okolica zmieniła się nie do poznania. Drewno od nowa lśniło, pojawił się nowy stolik i krzesła czy też leżaki, a łódka, którą można było wypłynąć na środek jeziora w końcu miała załatane dno. Tomlinson był dumny z tego efektu i czasem, gdy bycie wampirem dawało mu za bardzo we znaki, znikał na jakiś czas w tym domu i wychodził z niego tylko po to, aby zapolować. Dopiero po czasie wracał do normy, a następnie do Davenportów.

– I jak ci się podoba? – spytał, łapiąc ją za dłoń, gdy znaleźli się już na drewnianym pomoście. W zachodzącym Słońcu, które odbijało się od tafli jeziora wszystko wyglądało przepięknie. 

– Ślicznie tu – powiedziała i obróciła się wokół siebie na deskach, które miała pod stopami, żeby wszystko zobaczyć. – Skąd znasz to miejsce? – dodała oczarowana, nie wiedząc nawet czy znała takie słowo, aby opisać piękno okolicy. 

– Raz czy dwa kręciłem się bez sensu, aż skręciłem w tę drogę. Zaprowadziła mnie tutaj i w zasadzie nie tak dawno temu wszystko wyglądało jak ruina. Popytałem trochę, poszukałem i okazało się, że chyba nie ma właściciela, więc sam to wszystko wyremontowałem i od tamtego czasu tu przyjeżdżam. To głupie, wiem, ale czuje, że to trochę moje miejsce na ziemi – powiedział i podgryzł swoje wargi. 

━━━━━ 🌕 ━━━━━ 

Louis spojrzał na blondynkę, która wpatrywała się oczarowana w taflę jeziora, w którym odbijał się księżyc i sięgnął swoją dłonią do jej twarzy, aby odgarnąć jej kosmyk włosów za ucho. Alex nieco speszona spojrzała na niego, a później oparła się łokciami o drewnianą barierkę i westchnęła cicho, mierząc szatyna wzrokiem.

– Musisz mnie tu jeszcze zabrać – powiedziała, bo spędzili tam prawie trzy godziny, a jeszcze okazało się, że Louis zaplanował dla nich mały piknik, więc zjedli coś dobrego i wypili trochę wina, które wziął ze sobą. 

– Kiedy tylko będziesz chciała – Nakrył jej ramiona swoją kurtką, aby nie marzła, chociaż i tak musieli za niedługo już wracać, aby rodzice blondynki się nie martwili. Louis wcale tego nie chciał, ale wiedział, że dopóki była w szkole i mieszkała z nimi, to tak naprawdę nie miał z kim i o czym dyskutować, a tylko zacisnąć zęby i odstawić ją na czas do domu. – Możemy nawet przyjechać tu kiedyś na weekend, co sądzisz? – dodał, uśmiechając się pod nosem. 

– Cały?

– Cały – przyznał, przybliżając się do niej. Coraz częściej patrzył się na jej usta i nie mógł się powstrzymać od chęci pocałowania ich. - Chciałabyś?

– Jasne, że tak. Mogłabym tu zrobić tyle pięknych zdjęć – Pokiwała głową i podgryzła swoje wargi, gdy znaleźli się naprawdę blisko siebie, po czym uniosła głowę, aby spojrzeć na szatyna. – O ile będziesz w stanie znosić mnie przez siedemdziesiąt dwie godziny – dodała, chichocząc. 

– Nie jesteś straszna, skarbie – przyznał i podgryzł swoje wargi, a później nakrył jej policzek swoimi dłońmi, łącząc ich usta w pocałunku, który jednak w ogóle nie był drapieżny czy namiętny. To był ich pierwszy pocałunek, a Louisowi zależało na tym, aby dobrze go zapamiętała. 

Alex nieco zaskoczona chciała od razu się odsunąć, ale po kilku sekundach mimowolnie zaczęła poruszać swoimi ustami i nawet przymknęła oczy. Poczuła dreszcze przechodzące jej ciało, kiedy ich usta zetknęły się razem. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuła i nie miała pojęcia, o co chodzi, ale bardzo jej się to podobało. Sapnęła cicho, gdy Louis podgryzł jej wargi i zaplotła swoje dłonie na jego karku, nie chcąc w ogóle, aby przestawał. To był najlepszy pocałunek, jaki kiedykolwiek miała. Była tego pewna. 

━━━━━ 🌕 ━━━━━

dziesięć do końca tego fika:x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro