4
🌿
Frank Iero to idiota.
Postanowił wskoczyć do zimnej wody, w ubraniach.
Był środek lata, woda teoretycznie powinna być ciepła, ale nie była! Była zimna.
—Dawaj, Gerard! Jest ciepło! —Krzyknął, a ja pokręciłem głową, śmiejąc się.
—Nie ma mowy!
—W takim razie. —Wyszedł i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce (nie mam pojęcia jakim cudem!) i wrzucił do wody. —W takim razie cię do niej wrzucę.
—Tu głupi chuju, pierdolony skurwysynie! —Zacząłem rzucać w niego wszystkimi wyzwiskami jakie znam i wyszedłem z wody jak najszybciej mogłem. —Przez ciebie jestem cały mokry!
—No co ty nie powiesz? —Uśmiechnął się zawadzko, a ja oblałem rumieńcem, wiedząc o co mu chodzi.
Podszedł do mnie i złapał za koniec mojej bluzki, podciągając ją do góry.
—O nie, nie rozbiorę się.
—Przecież widziałem cię już nago. —Mruknął i sam się rozebrał. Wywróciłem oczami i poszedłem w jego ślady. Staliśmy w samej bieliźnie, a ja czułem na sobie ten jego przeszywający wzrok.
—Czuje jak się na mnie gapisz.
Nie odpowiedział nic, tylko podszedł do mnie i chwycił moją twarz w swoje delikatne dłonie.
—Kocham cię. —Pocałował mnie.
Pierwszy raz wtedy kochaliśmy się w innym miejscu niż łóżko. To było wspaniałe doświadczenie.
🌿
***
🤭
18.03.2020
[słów: 198]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro