°75×
Ta sytuacja była dziwna. Chłopaki od tak wyszli z mieszkania i zostawili mnie samego w salonie. W dodatku Hobi znów stał się nieaktywny i wysłał mi tylko uśmiechniętą buźkę. Pewnie nie chciał mi przeszkadzać, bo wiedział, że jestem na spotkaniu ze znajomymi... A właśnie teraz, w tej chwili go potrzebowałem...
Siedziałem sam przy stole i patrzyłem na to, co leżało na stole. Nagle dk salonu weszła mama Namjoona i uniosła swoje brwi, widząc mnie samego. Uśmiechnąłem się do niej będąc nieco zawstydzony tą sytuacją.
— A gdzie są chłopaki? — zapytała.
— Na dworze. Poszli zapalić — powiedziałem, a wtedy kobieta się uspokoiła. — Kookie też?
— Nie, on wyszedł się przewietrzyć.
— W sumie się nie dziwię. Jest tutaj bardzo duszno — zauważyła, machając swoją dłonią przed twarzą.
To jest to! Chłopaki wyszli na dwór, więc jeśli okno byłoby, choć trochę uchylone to wtedy mógłbym usłyszeć o czym rozmawiali chłopaki tam na dworze. Wiedziałem, że oni coś ukrywali. Nie mogłem posłuchać mamy, ja musiałem wiedzieć co się działo! Nie będę mógł żyć w tej nieświadomości przez cały czas! Jin był bliski płaczu, gdy powiedziałem o Hoseoku. Sparaliżowała go ta informacja! Oni coś wiedzieli! Czy Hobi mnie znał? Czy ja znałem jego...?
— Przepraszam... Czy mogłaby mi pani uchylić okno? — zapytałem nieśmiało i zbliżyłem się do parapetu, aby kobieta zauważyła, że nie miałem szans złapać za klamkę.
— Dobrze, ale jak chłopcy wrócą to niech któryś je zamknie. Noc jest chłodna, nie chcę, żebyś się przeziębił, Yoongi.
— Oczywiście — powiedziałem, a wtedy mama Namjoona podeszła do okna i uchyliła je na mikro.
— Dziękuję.
— Nie ma za co — uśmiechnęła się, po czym poszła do sąsiedniego pokoju, a ja spojrzałem przez okno w kierunku chłopaków.
Zauważyłem, że Jin płakał... Był roztrzęsiony i dzięki otwartemu oknu mogłem usłyszeć wyraźnie co mówił. Starszy podszedł do Jungkooka, złapał go mocno za materiał kurtki i zaczął nim potrząsać. Nadal płakał...
— Jak mogłeś mu to zrobić, Jungkook?! — powiedział donośnym tonem, a wtedy ja przypomniałem sobie podobne słowa...
Jak mogłeś mu to zrobić, Jimin?
A teraz dotyczyły one innej osoby...
Jak mogłeś mu to zrobić, Jungkook?
O co tutaj chodzi...
Jin płakał, był roztrzęsiony i przerażony. Opadał z sił, a raczej z bezsilności jaka go ogarnęła. Jungkook natomiast stał wryty w ziemię i słuchał starszego uśmiechając się, i jednocześnie płacząc. Młodszy zachowywał się tak jakby był w stanie załamania psychicznego... Jakby... kompletnie niczego nie rozumiał...
— Przecież oni mieli wypadek, Jungkook... Hoseok nie żyje! Jak mogłeś, Kookie... Jak mogłeś?!
Jin zaczął uderzać Jungkooka zaciśniętymi pięściami, a wtedy Namjoon odciągnął swojego przyjaciela, którego przyciągnął do własnej piersi. Zamknął go w szczelnym uścisku sam powstrzymując się od łez. Jimin nie był tak silny jak blondyn. Stał na uboczu i trzymał swoją dłoń tuż przy ustach, aby nie wydać z siebie głośnego szlochu...
Widok całej czwórki mnie przeraził, lecz najbardziej... Ta informacja...
Hoseok nie żyje... Wypadek... Razem... Oni...
W mojej głowie zaczęły się powtarzać pojedyncze słowa, których wciąż nie potrafiłem przyjąć do swojej świadomości. Ciało zaczęło reagować o wiele szybciej. Ręce się trząsły,...do oczu napłynęły łzy...
Co... się dzieje?
Powolnie spuściłem swoją głowę w dół i spojrzałem na swój telefon. Szybkim ruchem schowalem go do kieszeni i nie zastanawiając się ani chwili dłużej zacząłem jechać w stronę wyjścia. Ciągle trwała zima, było bardzo zimno na dworze, ale nie myślałem o tym. Pragnąłem jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju z dala od wszystkich!
Wyjechałem z domu państwa Kim i zacząłem intensywnie poruszać rękami z całych sił próbowałem rozpędzić się na wózku, i uciec stąd...
Zaciskałem swoje oczy przy wykonywanych ruchach. Traciłem swoje siły, ponieważ moje mięśnie zamarzały na tym chłodzie... Para wydobywała się z moich ust, ale miałem to gdzieś! Chcę do domu! Chcę poukładać swoje myśli!
Hoseok! To musi być pomyłka! Ja piszę z Hobim! Moim Hobim! Nie z waszym znajomym! To zbieżność nazwisk! I imion! Mój Hobi żyje! Piszę ze mną! Piszę!
Dojechałem do domu i na całe szczęście mój tata wchodził właśnie do środka. Zauważył mnie i był bardzo zdziwiony tym, że się tutaj znalazłem.
— Ty już wróciłeś? Chwileczkę... A czemu jesteś nie ubrany? Gdzie masz kurtkę? — zaczął dopytywać, ale zignorowałem jego słowa.
— Zanieś mnie do pokoju... Proszę.. Zanieś mnie dk pokoju! — uniosłem swój ton, byłem przerażony, nie potrafiłem się skupić na niczym innym, niż na zdaniu jakie wypowiedział Jin!
Hoseok nie żyje!
Hoseok nie żyje!
Hoseok nie żyje!
Jego załamany głos... Jego reakcja... Płacz pozostałych... To się nie działo naprawdę... Nie wierzę...
Hyesung tak jak go o to poprosiłem zaniósł mnie na górę do pokoju. Gdyby się na to nie zgodził to wszedłbym tam sam. Później przyniósł także mój wózek inwalidzki i tuż przed wyjściem z mojego małego królestwa chciał coś powiedzieć, lecz jednak z tego zrezygnował... Chyba widział w jakim jestem stanie...
Hyesung zamknął za sobą drzwi, a wtedy ja... siedząc na wózku i patrząc w jeden punkt w swoim pokoju zacząłem odczuwać silne bóle głowy. Zacisnąłem mocno swoje oczy i zauważyłem kilka niewyraźnych wspomnień, które nie miały żadnego sensu. Tylko jedno z nich widziałem już kiedyś.
Byłem w tym wspomnieniu ja biegnący alejką między stoiskami na targu. Jakiś chłopiec wyciągnął ku mnie dłoń... Chwyciłem ją, poczym spojrzałem w jego oczy...
W wakacje zawsze wracałem do Busan — te słowa wypowiedział Jimin, z którym się spotkałem tuż po jego przyjeździe z Ameryki.
Myślałem, że chłopcem ze wspomnienia był właśnie rudowłosy, ale... jego oczy były kompletnie inne...
Czy to z tobą Hobi biegałem na naszą przystań?
Ucisk w głowie stał się nieco mniejszy. Niestety nie byłem sobie w stanie przypomnieć niczego więcej. Nie pamiętałem Hoseoka, który rzekomo umarł... ale skoro nie żył to...
To z kim ja pisałem przez te wszystkie miesiące?
Z ogromnym żalem zamknąłem swoje powieki, zza których wypłynęły stróżki słonych łez. Dałem w końcu upóst emocjom, choć wiedziałem, że nie będę w stanie ich opanować przez najbliższy czas. Czułem tę stratę. Moje serce od początku pamiętało zapomniane uczucie!
Odblokowałem telefon i wszedłem w czat, na który poświęciłem prawie rok, pisząc z osobą, która podszywała się pod kogoś kim nie była...
suga
kim ty jesteś?
***
5/5
Na żadne pytania nie odpowiadam
Pamiętajcie, to ff nadal trwa! Do następnego, Duszyczki ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro