°64°
Z Hoseokiem znów zacząłem normalnie pisać i gdy obudziłem się o poranku w pokoju na parterze mogłem szczerze się uśmiechnąć, choć po krótkiej chwili ogarnęło mnie zdenerwowanie. Jego powodem był Jimin, z którym miałem się dziś spotkać. Spojrzałem w kierunku pustych ramek na zdjęcia, które były tylko pojedynczym zjawiskiem, reszta była zapełniona barwnymi fotografiami sprzed lat. Byłem tam ja, rodzice, moi przyjaciele. Zdjęć ze znajomymi było więcej w moim pokoju.
One wisiały na sznurkach...
Albo znów dopadła mnie skleroza albo ja naprawdę pisałem o tym z Hobim. Na pewno mu mówiłem o tamtych fotografiach. Hoseok mnie przecież nie znał, ja jego też nie.
Dziwne uczucie znów zaczęło mi towarzyszyć. Czułem ten nagły ucisk oraz trudność łapania powietrza. Chwyciłem się za głowę, w której zaczęło mi się kręcić. Po wypadku miałem wstrząs mózgu, a więc takie objawy nie były niczym niezwykłym jednak najczęściej pojawiały się wraz z nimi jakieś wspomnienia.
Tak było i tym razem.
Byłem w swoim pokoju i przyczepiłem za pomocą spinacza kolejne zdjęcie. Byłem tam na nim ja, Jin, Jimin, Namjoon, Jungkook, Yoona, Hyesung i...
Zacisnąłem oczy, aby przyjrzeć się postaci, która stała w tle. Cała nasza gromada ustawiła się przed stołem, a ktoś z tyłu był obok grilla i pilnował naszych przekąsek. Zacząłem czuć zapach pieczonej wołowiny, a także muzykę jaka grała z głośnika. Rodzinne spotkanie... Było tam więcej osób, ale nie mogłem nikogo innego skojarzyć, lecz... jedną osobę mogłem rozpoznać, ale musiałem znaleźć tę fotografię.
— Dzień dooooobry — do mojego pokoju wszedł Jungkooki, który skoczył na moje łóżko. — Wstawaj hyung! Możemy wreszcie pójść na spacer! — powiedział donośnym tonem, który chyba miał zamiar mnie całkowicie wybudzić.
— Kookie, która jest godzina? — zapytałem i zorientowałem się, że moje złe samopoczucie oraz każdy ucisk zniknęły.
Nie pamiętałem szczegółów swojego wspomnienia, ale wiedziałem, że musiałem odnaleźć tę fotografię... Powinna być gdzieś w domu. Jestem tego pewien.
— Możesz mnie najpierw zanieść do pokoju? — spytałem.
Jungkooki pokiwał przecząco głową i uniósł w ręku moje ciuchy.
— Już mam twoje spodnie i bluzkę, więc nie musimy tam iść. O wszystkim pomyślałem.
Uśmiechnąłem się słabo, bo wiedziałem, że młodszy chciał zrobić wszystko jak najlepiej, lecz czasem mógłby zapytać mnie o zdanie.
— Dobrze, ale jak przyjdziemy to mnie zaniesiesz? — dopytałem.
— Jasne, ale... możemy pobyć tam trochę dłużej — wyznał młodszy.
Zmrużyłem swoje oczy i podejrzliwie spojrzałem na Jungkooka.
— Czemu?
— Ponieważ idziemy do domu Jina. Jego mama jest bardzo gościnna, podobnie jak twoja i zaprosiła także Jimina... Chłopaki mają po niego pojechać około 2.
— Czyli... Zobaczę się z nim właśnie tam?
— Tak... — Kookie stał się pochmurny, ale już nie wściekły. Chyba zrozumiał, że ja nie odpuszczę spotkania z rudowłosym chłopakiem.
— Czy jest coś co powinienem wiedzieć przed naszym spotkaniem? — dopytałem, a wtedy młodszy spojrzał mi w oczy.
— Byliście ze sobą bardzo skłóceni.
***
Informacji jest coraz więcej, więc myślę nad tym, aby po rozwiązaniu całej akcji zrobić taki rozdział z przemyśleniami Yoongi'ego. Co Wy na to, aby główny bohater zaczął objaśniać każdą z poszlak?
Punkt kulminacyjny w tym ff będzie prawdopodobnie w rozdziale 75 o.o
Nie mogę się już doczekać Waszej reakcji! 🖤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro