Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°53°

Hoseok zachowywał się ostatnim czasem dziwnie, nawet rzekłbym, że bardzo dziwnie. Na początku zdziwił mnie tym, że jego warunkiem był brak jakiegokolwiek spotkania. Później przez parę miesięcy było wszystko w porządku między nami, aż do momentu, w którym przestał do mnie pisać. Życie z kolegą z internetu głównie polegało na pisaniu w każdej możliwej chwili, a jego brak spowodował niewyobrażalną pustkę. Teraz znów miało być dobrze, staram się wrócić na właściwe tory, ale... Hobi coś ukrywał przede mną. Miałem wrażenie, że jechałem na zderzenie czoło, że w pewnej chwili na tej trasie coś między nami się popsuje i nie będzie już możliwości tego odwrócić...

— Już jestem, Yoongi — powiedziała Yoona, która weszła do mieszkania z dwoma torbami wypełnionymi świeżymi produktami. — Daj mi chwilę, rozpakuje to wszystko i możemy jechać.

— Bez pośpiechu — odparłem będąc nieco rozkojarzony.

Kobieta wyrwała mnie bowiem z przemyśleń, ale to sprawiło, że zacząłem... Znów odczuwać jakieś wspomnienia?

Widziałem już taką samą scenę... Przeżyłem ją. Yoona już kiedyś weszła w taki sposób do mieszkania i wypowiedziała bardzo podobne słowa...

— Yoongi? Dobrze się czujesz?

Spojrzałem nagle w bok, a tuż obok mnie stała kobieta, która spoglądała na mnie z zastanowieniem. Nie wiedziałem o co jej chodziło dopóki nie zobaczyłem swojej uniesionej ręki na wysokości barka. Była ona odchylona w bok jakbym... kogoś próbował objąć...

— T-tak — wydukałem. — Wszystko gra — uśmiechnąłem się słabo.

Yoona nie rozpamiętywała taj nielogicznej sytuacji i pomogła mi wejść na mój wózek inwalidzki. Objąłem ją mocno i z całych sił kobieta uniosła mnie w górę. Bez możliwości poruszania dolnymi kończynami, nie miałem szans, aby jej pomóc, choć odrobinę. Patrzyłem zatem przez jej ramię na kanapę, na której siedziałem... Nie byłem na niej kiedyś sam. Jestem tego pewny.




***



Przeniesienie mnie z kanapy na wózek, a potem z wózka do auta nie było prostym zadaniem zwłaszcza dla kobiety, która była drobna i szczupła.

— Na trzy, Yoongi, dobrze? — powiedziała, a ja tym razem miałem podeprzeć się na rękach, a Yoona miała unieść moje nogi. — Raz, dwa... Trzy!

Na ten sygnał oboje użyliśmy mnóstwo siły, abym finalnie znalazł się na przednim siedzeniu w samochodzie. Kobieta odetchnęła głośno i poprawiła swoją grzywkę, która opadła jej na czoło.

— Udało się — wyznała, a ja jedynie nieśmiało skinąłem głową.

Nie byłem w stanie jej zaufać. Niby okłamała mnie w jednej nieznaczącej sprawie związanej z gitarą, ale... Prawda jest taka, że tylko na tej nieszczerości ją przyłapałem, mogło być tego zdecydowanie więcej.

— U fryzjera pomoże nam mój znajomy cię przenieść, a więc nie musimy się tym martwić — powiedziała i zamknęła moje drzwi.

Spojrzałem w boczne lusterko i spoglądałem na Yoonę, która zaczęła wkładać wózek inwalidzki do auta. Widziałem jej starania, jej poświęcenie oraz determinację, ale ona ciągle czuła strach patrząc na mnie... Bała się spojrzeć w moje oczy, tylko czemu?

Nie byłem w stanie dłużej o tym myśleć, ponieważ w lusterku ujrzałem jakąś inną postać. Była to starsza kobieta ubrana w długą, ciemną spódnicę oraz brązowy sweter. Jej włosy były zniszczone i strasznie zaniedbane. Stanęła ona na chodniku i wpatrywała się na Yoonę, lecz wzrokiem... szukała kogoś innego.

— Dzień dobry, pani Min — powiedziała, a Yoona dopiero wtedy zorientowała się, że jest przez kogoś obserwowana.

Kobieta będąca moją matką wyprostowała swoją postawę i w jednej chwili zbladła. Zamknęła tylne drzwi i szybkim krokiem znalazła się przy miejscu dla kierowcy, na którym bezzwłocznie usiadła. Włożyła kluczyk do stacyjki, lecz zrobiła to bardzo nerwowo. Zerknęła w międzyczasie w lusterko, a ja powędrowałem wzrokiem w to boczne. Oboje mieliśmy przed sobą ten sam obraz. Kobietę, która usunęła nam się z drogi, lecz ciągle spoglądającej na nasze auto. Yoona wyjechała z naszej posesji. Minęliśmy tejemniczą kobietę, z którą złapałem kontakt wzrokowy. Trwał on tylko przez parę sekund, ale ta chwili sprawiła, że na twarzy zaniedbanej pani pojawił się uśmiech.










***

Kolejne tajemnice? Następne wspomnienia?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro